Gazeta Agronews Nr.18

Przewodniczący grupy roboczej Wołowina Jean-Pierre Fleury twierdzi, że KE dysponuje nadzwyczajnymi środkami, które mogłaby przekazać, by wspomóc sektor produkcji wołowiny w tym trudnym czasie. Co Pana zdaniem komisja powinna jeszcze zrobić? Jakie działania mające na celu stabilizację cen i sytuacji na rynku wołowiny powinna uruchomić? – Komisja ma kilka instrumentów, przede wszystkim skup interwencyjny. To główny instrument używany w sytuacji totalnego kryzysu, czyli spadku cen poniżej ceny referencyjnej. Obecnie jesteśmy znacznie powyżej tego pułapu, lecz ta cena referencyjna powstawała w innych warunkach, kiedyśmy tak ostrych norm nie mieli. Komisja Europejska narzuciła nam warunki cross compliance, dobrostanu, a to się przekłada na wzrost kosztów. Należałoby ponownie te ceny referencyjne przeanalizować i dostosować do obecnych uwarunkowań. Jakie inne możliwości ma KE? USA i Australia przeznaczają znaczne środki na promocję, marketing rolny i zdobywanie nowych rynków. Australia dysponuje budżetem ok 70 mln australijskich dolarów rocznie na marketing sektora wołowiny i jagnięciny. W budżetach promocyjnych UE wołowina ma bardzo niewielki udział. Komisja zrezygnowała niestety z narzędzi, które poprawiały opłacalność produkcji wołowiny w Europie, takich jak płatności związane z produkcją i dopłaty do eksportu, które zostały całkowicie zlikwidowane. Obecna polityka Unii zmierza bardziej w kierunku otwierania sektora wołowiny na konkurencję na warunkach rynkowych, czyli np. bez wsparcia przy eksporcie. KE uważa, że okres dopłat i pomocy się skończył, toteż sektor musi sam myśleć, jak stać się bardziej konkurencyjnym wobec innych producentów na świecie. Jest to tym ważniejsze, że rynki światowe zmieniają się niekoniecznie zgodnie z wcześniejszymi prognozami analityków. Na przykład sześć lat temu prognozowano, że eksport wołowiny z UE 35 PRODUKCJA ZWIERZĘCA

RkJQdWJsaXNoZXIy MTMwNTg=