Wrzesień był najgorętszym miesiącem w historii pomiarów. Według Copernicus Climate Change Service – programu obserwacji Ziemi koordynowanego przez Unię Europejską, 2023 r. jest na dobrej drodze, by stać się najgorętszym rokiem w historii – podaje euractiv.pl.
Wrzesień br. był wyjątkowo ciepły i pogodny. Nie tylko w Polsce, ale i na całej kuli ziemskiej. Średnia zarejestrowana temperatura światowa wyniosła o 0,93 stopnia więcej niż najwyższa średnia temperatura odnotowana we wrześniu w latach 1991-2020 i o 1,8 stopnia wyższa niż w okresie przed-industrialnym.
Nie tylko wrzesień był jednak wyjątkowo ciepły. Wcześniej w tym roku mieliśmy już do czynienia również z najgorętszym w historii pomiarów sierpniem i lipcem. Lipiec był z resztą nawet najgorętszym miesiącem kiedykolwiek zarejestrowanym.
Wszystko to sprawia, że rok 2023 zostanie najprawdopodobniej najcieplejszym rokiem w historii pomiarów. Średnia światowa temperatura w miesiącach styczeń-wrzesień br. była wyższa o 1,4 stopnia w porównaniu do okresu przed-industrialnego. W zeszłym roku temperatura była o 1,2 stopnia wyższa w porównaniu ze średnią z lat 1850-1900. Dotychczasowy rekord padł w latach 2016 i 2020, kiedy temperatura była wyższa o 1,25 stopnia.
Papież wzywa do walki z globalnym ociepleniem
Na problem jakim dla świata jest kryzys klimatyczny i globalne ocieplenie zwrócił uwagę również papież Franciszek w wydanej wczoraj adhortacji apostolskiej „Laudate Deum”. Papież stwierdził w niej, że „konieczna transformacja na czyste źródła energii takie jak wiatr czy energia słoneczna i odejście od paliw kopalnych nie postępuje z konieczną szybkością”.
Papież odniósł się również do szczytu COP28, który odbędzie się na przełomie listopada i grudnia w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Franciszek stwierdził, że „co prawda [Zjednoczone Emiraty Arabskie] dokonały znaczących inwestycji w odnawialne źródła energii (…) to jednak są one znane jako wielki eksporter paliw kopalnych”.
Papież wezwał również decydentów, by nie prezentowali jedynie obietnic, lecz by podjęli w trakcie szczytu konkretne decyzje dotyczące „wiążących form transformacji energetycznej, które spełniają trzy warunki: są skuteczne, obowiązkowe i łatwo monitorowane”.
– „Laudate Deum” ukazuje się osiem lat po encyklice Laudato si’” i aktualizuje jej treści wobec pogłębiającej się degradacji naszego wspólnego domu, w szczególności kryzysu klimatycznego. Papież po raz kolejny wzywa nas do podjęcia praktycznych kroków w kierunku integralnej ekologii, ochrony środowiska i klimatu. Podkreślając pilność tych wyzwań, z którymi wiąże się życie i zdrowie wielu osób na całym świecie, Ojciec Święty zachęca nas do ochrony godności wszystkich ludzi i aktywnej troski o przyszłość. Papież kieruje też przynaglenie do negocjatorów COP28, by wyszli poza mgliste obietnice, dążąc do przyjęcia wiążących i konkretnych polityk – stwierdził Piotr Abramczyk – prezes Zarządu Laudato Si Movement Polska, Światowego Ruchu Katolików na rzecz Środowiska.
– Praca przywódców religijnych na całym świecie może być naszą najlepszą okazją na opanowanie sytuacji. Tak, inżynierowie wykonali swoją robotę, naukowcy wykonali swoją robotę, ale najwyższy czas by ludzkie serce wykonało swoją robotę. Do tego potrzebujemy przywództwa – stwierdził jeden z założycieli organizacji zajmującej się zmianami klimatu 350.org Bill McKibben.
Autor Krzysztof Ryncarz | EURACTIV.pl
Ciekawie dobrany bazowy okres porównawczy dla próby badawczej. Ani to okres przedindustrialny bo rewolucja przemysłowa w Anglii zaczęła się o wiele wcześniej, ani wolny od poważnych anomalii wypaczających wynik średniej. Tak na szybko przypomina mi się wybuch wulkany Krakatau, po którym był rok bez lata termicznego, a pył osiadał przez kolejne kilka lat, a przed zniszczeniem całkowitym jego kaldery w okresie około 20 lat dochodziło do regularnych małych erupcji tego wulkanu. Na to nakłada się jeszcze cykl aktywności słońca. Ciekawe jest że wszystkie media bez refleksyjnie podają badanie z jednego źródła a nikt nie sprawdza metodologii i próby badawczej. I dochodzi jeszcze kwestia dokładności i gęstości punktów pomiarowych, a im dalej wstecz tym z jednym i drugim coraz gorzej. Np. dla takiej Antarktydy pierwsza stacja pomiarowa powstała w 1899 a stałe pomiary to dopiero lata 50 XX wieku, a mowa tu o lądzie który ma 14mln km2 i nie można tego pomijać jeśli mamy mówić o średniej globalnej. Ktoś oczywiście może powiedzieć że stacje są niepotrzebne bo da się to mierzyć satelitarnie, ale tu realnie pierwsze próby były dopiero w latach 70 XX wieku, i dochodzi do wymieszania metodologii, co bardzo często zaburza wyniki, szczególnie jeśli mówimy tu o odchyłach drobnych rzędu 1-2 stopnie. Mam już trochę lat i pamiętam z dzieciństwa zimy (styczeń/luty) w których chodziło się w krótkich spodniach i środek lata w których temperatura w ciągu dnia w sierpniu była w okolicy 10-12. Oczywiście to są skrajności w klimacie zmiennym jaki jest w Polsce, ale to ma prawo się zdarzać i na przekrojach odwiertów lodowcowych takie anomalie widać nawet dla odcinków z przed epoki industrialnej. Zmieniajmy technologie ale bezrefleksyjne i bezmyślne powtarzanie za kimś informacji tylko dlatego że taka jest moda sieje niepotrzebny strach i panikę.