20 kwietnia odbyło się posiedzenie grupy roboczej „Zwierzęta Hodowlane” Copa-Cogeca, na którym Polska była reprezentowana przez Jacka Zarzeckiego eksperta Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych, Prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego. Głównymi tematami rozmów unijnych ekspertów była sprawa dobrostanu zwierząt w transporcie oraz dyrektywa w sprawie uznania hodowli zwierząt gospodarskich powyżej 150 DJP za instalacje przemysłową i jej wpływ na sektor bydła.
Hodowcy jednym głosem
Opinia hodowców z całej Europy była jednoznacznie krytyczna wobec inicjatywy Komisji Europejskiej. Zwrócono uwagę, że Bruksela w arbitralny sposób ustaliła poziom 150 DJP i nie poparła tego żadnymi analizami. Tymczasem będzie to się wiązało z kosztownymi obciążeniami administracyjnymi. Jednocześnie wszystkie gospodarstwa powyżej tego poziomu będą pozbawione pomocy dobrostanowej.
– W cyklu zamkniętym 150 DJP jest to minimalna ilość, która gwarantuje opłacalność produkcji rolniczej. Czy produkcją przemysłową można nazwać rolnika, który ma 100 ha i utrzymuje 100 krów mamek, z opasami i innymi zwierzętami? Nie jest to w żaden sposób produkcja intensywna i wielkoprzemysłowa. Trzeba będzie przekonywać, że jest to rozwiązanie, które wpłynie negatywnie na dochodowość rolniczą. Zamiast wspierać rodzinne gospodarstwa, które chcą się rozwijać, wrzuca się projekt legislacyjny, który spowoduje, że one będą egzystować na minimum socjalnym – mówił na posiedzeniu grupy roboczej „Zwierzęta Hodowlane” Copa-Cogeca Jacek Zarzecki prezes PZHiPBM.
Jak zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe?
Uczestnicy spotkania zwrócili także uwagę, że obecna sytuacja międzynarodowa powinna Komisję Europejską skłaniać raczej do inicjatyw zmierzających do wzrostu produkcji rolnej a nie jej ograniczenia. – Jeżeli chcemy utrzymać obecną ilość gospodarstw to nie możemy stwarzać takich sztucznych barier. To nie jest dobry kierunek , w którym powinniśmy iść. Powinniśmy iść w kierunki produkcji zrównoważonej, ale z zachowaniem jakiegoś zdrowego rozsądku. Wydaje się, że w tej pogoni za poprawnością polityczną idziemy zbyt szybko i daleko. Zapominamy o jednej podstawowej rzeczy. Emisja gazów cieplarnianych z rolnictwa w UE to jest niewiele ponad 8%, z samej produkcji zwierzęcej to jest ok. 4%. Zamiast zająć się rzeczami, które mają większe znacznie czyli emisjami gazów z transportu czy gospodarki odpadami to my uderzamy w sektor, który jest najważniejszym sektorem niezbędnym do zapewniania bezpieczeństwa żywnościowego. Nie widać tu ani sensu ani logiki – kontynuował Jacek Zarzecki.
Kwestia transportu cieląt
Kolejną omawianą kwestią był trwający przegląd unijnych przepisów dobrostanowych w zakresie transportu zwierząt. Proponuje się w nim m.in. zakaz transportu cieląt poniżej 34 dni życia. Zmiany zdaniem hodowców doprowadzą do wzrost kosztów produkcji. I to nie tylko wołowiny, ale także mleka. Np. w Polsce znaczna część produkcji opasów opiera się na cielętach pochodzących z ras mlecznych.
Uczestnicy spotkania uznali, że organizacje rolnicze muszą naciskać na ministrów rolnictwa i posłów do Parlamentu Europejskiego, żeby działania UE były bardziej racjonalne, zwłaszcza w obecnej sytuacji międzynarodowej.
Źródło: