Umowa o wolnym handlu Unii Europejskiej z krajami Mercosur (Argentyna, Brazylia, Paragwaj i Urugwaj) budzi olbrzymie kontrowersje. Obawiają się jej m.in. unijni rolnicy, wskazując na ryzyko zalania Europy żywnością z Ameryki Południowej. Na wczorajszym posiedzeniu Rady Ministrów ds. Rolnictwa w Brukseli wszystkie kraje członkowie zgłosiły zastrzeżenia do tego porozumienia.
Umowa z Mercosur ma zacząć obowiązywać za dwa lata, ale w tym czasie musi zostać jeszcze zatwierdzona przez wszystkie państwa członkowskie. Jej wejścia w życie obawiają się przede wszystkim unijni rolnicy, którzy mogą nie wytrzymać konkurencji z napływem do Europy tańszej żywności z Ameryki Południowej. Wiele pytań i zastrzeżeń do umowy mają także unijni ministrowie rolnictwa, którzy dyskutowali na ten temat podczas wczorajszego posiedzenia Rady w Brukseli.
– Podczas posiedzenia żadne z państw Unii nie poparło umowy bezwarunkowo, chociaż komisarz ds. rolnictwa Phil Hogan długo tłumaczył nam konieczność zawarcia tej umowy i osiągnięcia kompromisu. Podkreślał, że trzeba było w pewnym obszarze ustąpić, skoro ustępstwa Mercosuru w zakresie nie-rolniczym wynoszą 5 mld euro – oświadczył wczoraj minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Unijni ministrowie rolnictwa obawiają się m.in. zwiększonego importu wołowiny z Argentyny, cukru trzcinowego z Brazylii oraz surowców do produkcji bioetanolu.
– Wszystkie kraje oczekują bardzo precyzyjnych analiz, jaki wpływ na rynki unijne będą miały poszczególne grupy z umowy z Mercosur, również te najbardziej wrażliwe dla rolnictwa, czyli cukier, wołowina, drób i bioetanol – powiedział minister.
– Były bardzo zdecydowane wypowiedzi przerażonych ministrów rolnictwa, właściwie ze wszystkich krajów, domagających się jednak głębokiej analizy umowy, również w kontekście Brexitu. Od odpowiedzi Komisji Europejskiej kraje członkowskie uzależniają swoje decyzje w sprawie ratyfikacji porozumienia – dodał.
Ardanowski zapewnił, że będzie domagał się wprowadzenia klauzul ochronnych w umowie z Mercosur, które będą wprowadzały natychmiastowe ograniczenia w przypadku zakłócenia danego rynku.
– Nie ma zgody na to, żebyśmy w Europie trzymali bardzo wysoki standard produkcji żywności, przestrzegali norm dobrostanu zwierząt czy środowiskowych, a jednocześnie zezwalali na napływ gorszej jakości żywności – wyjaśnił szef polskiego resortu rolnictwa.
Kamila Szałaj