Krajowa Spółka Cukrowa to najbogatsza polska firma spożywcza. Od 7 lat, bezskutecznie, próbuje przejść z rąk państwowych w prywatne. Ostatecznie prywatyzacja miała się zakończyć w 2012 roku, jednak kolejny raz ją przerwano.
O obecną sytuację w Polskim Cukrze zapytaliśmy Prezesa KZPBC Stanisława Barnasia oraz Dyrektora Biura KZPBC Kazimierza Kobzę.
Redakcja: Jaka jest według Panów główna przyczyna ciągłych afer w KSC?
Stanisław Barnaś: Główną przyczyną przedłużającej się prywatyzacji i afer jest niedopilnowanie interesu.
Redakcja: Czy KZBPC ma wpływ na poszczególne etapy prywatyzacji spółki? Czy ma szansę negocjowania odsprzedania udziałów?
Stanisław Barnaś: Teoretycznie KZPBC powinno mieć wpływ na prywatyzację spółki jednakże w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Ministerstwo Skarbu Państwa nie liczy się ze zdaniem plantatorów.
Niewłaściwie wycenia swoje udziały. W tym momencie cena za spółkę jest dużo wyższa niż powinna być. Wycena umorzeń powinna być wyliczona razem z wyceną za akcje. Powinniśmy uzyskać prawdziwą informację przy umorzeniu ile będą kosztowały akcje plantatorskie przy prywatyzacji.
Kazimierz Kobza: Minister Skarbu wycenia akcje autorytarnie. Ma być tyle i tyle, i już. W mediach rozpisuje się jaka to KSC jest bogatą spółką zapominając o tym, że są to pieniądze plantatorów za brak podziału z nadwyżki uzyskanej ze sprzedaży cukru w latach 2010/11 i 2011/12.
Stanisław Barnaś: Ja bym się nawet zgodził, żeby KSC nie zapłaciła mi za buraki pod warunkiem, że Ministerstwo Skarbu Państwa zaproponuje prawdziwą cenę za akcję, która w tym momencie nie powinna kosztować więcej niż 0,80 zł. I tak Skarb Państwa dostaje swoje pieniądze!
Redakcja: Czy zawyżanie ceny spółki jest celowym działaniem?
Stanisław Barnaś: Budżet potrzebuje pieniędzy i szuka najłatwiejszego rozwiązania, a najłatwiej jest wykorzystać rolnika.
Czytaj dalej: Nie oddamy spółki w obce ręce