W nowy rok sadownicy wchodzili z nadziejami, że to nie będzie najgorszy sezon, a teraz jest katastrofa – producenci jabłek mają sporo powodów do niepokoju. Zapasy owoców wciąż są duże, a sezon sprzedaży coraz krótszy. Jedno jest pewne: na duże zyski nie ma co liczyć – podaje Redakcja Rolna TVP.
Polscy sadownicy produkują około dwóch milionów ton jabłek rocznie. Ile już udało się sprzedać, a ile jeszcze zostało? Szacunki są bardzo różne.
Leszek Przybytniak, ZSRP: Niestety, ze względu na tęga zimę i przedłużający się zastój w handlu zapasami, jabłek zostało w tym roku sporo. Jedni określają, że jest to 250, a inni, że 350 tysięcy ton.
A to i tak na krajowy rynek jest zbyt wiele. Jedyna szansa w eksporcie na wschód. Problem w tym, że o ile w styczniu i lutym Rosjanie chętnie kupowali nasze jabłka, to w marcu rozsmakowali się we włoskich. Pytanie zatem, czy kwiecień może przynieść zmianę gustów?
Mirosław Maliszewski, ZSRP: Mam nadzieję, że konkurencja na rynku rosyjskim zmniejszy się w najbliższym czasie. Wszystko na to wskazuje, bo presja ze strony eksporterów ze starej Unii jest już mniejsza.
Zdaniem sadowników sytuacja na rynku jabłek z roku na rok jest coraz trudniejsza. Polskie owoce dotychczas cenowo wygrywały konkurencję z zachodnimi. Teraz nie wystarczy już tylko wyprodukować jabłka, aby je sprzedać. Liczy się przede wszystkim jakość. A z tym jest bardzo różnie.
Dariusz Szymański, grupa producencka Nasz Sad: Trafiały się partie, które przychodziły do naszej firmy na sortownie, gdzie uszkodzenia były na poziomie 25% jabłek, a to jest bardzo dużo.
A wysoka jakość to szansa sprzedaży nie tylko na rynku rosyjskim. Odpowiednio zapakowane owoce trafiają także na rynki zachodnie, a nawet do Indii czy Jordanii.
Piotr Szymański, grupa producencka Nasz Sad: Jabłek dobrze zapakowanych, pierwszej klasy, jest naprawdę niewiele. Tu jest jeszcze duża nisza do zagospodarowania.
A to zapewnić mogą tylko duże organizacje producenckie, oferujące jednolite partie towaru.
Źródło: Dorota Florczyk, Redakcja Rolna TVP, www.tvp.pl/rolna, fot. sxc.hu