Do niecodziennej sytuacji doszło podczas prac komisji sejmowych nad ustawą o organizmach genetycznie zmodyfikowanych . Kilka osób zaczęło śpiewać pieśń "Boże, coś Polskę", a jedna z przeciwniczek GMO oświadczyła, że jest… Matką Boską.
W środę w Sejmie posłowie połączonych komisji: rolnictwa i ochrony środowiska rozpatrywali rządowy projekt ustawy o organizmach genetycznie modyfikowanych. Nowe przepisy przewidują, że prowadzenie upraw GMO będzie wymagało utworzenia specjalnej strefy i uzyskania zezwolenia ministra środowiska. Wejście w życie ustawy ma umożliwić pełną kontrolę upraw w Polsce pod kątem występowania GMO oraz ograniczyć uprawę GMO do ściśle określonych i kontrolowanych stref.
Zakaz GMO
W obradach komisji wzięli udział także przedstawiciele organizacji domagających się całkowitego zakazu upraw GMO. Jak można się domyśleć, dyskusja była bardzo gorąca. Przeciwnicy ustawy zażądali, by „Polskę uwolnić od GMO”. Na nic zdały się tłumaczenia wiceministra środowiska, Andrzeja Szwedy-Lewandowskiego, że nowe przepisy „zabezpieczają nasz kraj w stu procentach przed uprawami GMO”.
Ekolodzy przekonywali, że ustawa „tylnymi drzwiami wprowadzi legalną uprawę roślin genetycznie modyfikowanych”.
"Jestem Matką Boską"
W pewnym momencie kilka osób zaczęło śpiewać pieśń "Boże, coś Polskę", a po chwili dołączyli do nich inni uczestnicy posiedzenia. Jedna z uczestniczek zapytała posłów, komu służą – "Bogu czy mamonie, Polakom czy szatanowi?".
Chwilę później kolejna kobieta złożyła niecodzienne oświadczenie.
– Pochodzimy od Gryfitów, od cesarzy rzymskich, od Merowingów. Jesteśmy potomkami Jezusa i króla Dawida – mówiła uczestniczka.
Następnie stwierdziła, że "jest Matką Boską".
– To przesłanie, iskra, która miała być z Polski. Jestem ja tą osobą. I księża powiedzieli, że jestem Matką Boską. Wszystko się zgadza – powiedziała.
Po tych śpiewach i deklaracjach przewodniczący obrad przerwał posiedzenie i ogłosił przerwę.
Kamila Szałaj, film: iTV Sejm