Choć rok 2023 jeszcze trwa, mamy już wystarczająco dużo danych, aby dość dokładnie prognozować, jak zostanie podsumowany – widoczne są np. spadki wolumenu produkcji roślinnej w Unii Europejskiej. Obecna sytuacja wpływa jednak również na kolejny sezon, o czym dobitnie mogą się przekonać europejscy rolnicy, którzy z powodu gwałtownych opadów musieli znacznie opóźnić proces wysiewania pszenicy ozimej.
Jak wiadomo, na rolnictwo wpływ ma ogromna liczba czynników. Wojna w Ukrainie, długie susze i pożary w wielu miejscach na świecie, a następnie gwałtowne ulewy uniemożliwiające podjęcie prac to tylko niektóre przyczyny obecnej sytuacji rolników w Polsce i Europie.
Podsumowanie 2023 w Unii Europejskiej i na świecie
Najprawdopodobniej światowa produkcja zbóż osiągnie w tym roku rekordową wielkość 2,82 miliarda ton, na co wskazuje najnowszy raport FAO [1]. Po wprowadzeniu najnowszych korekt okazuje się jednak, że w kontekście zbóż gruboziarnistych zyskują Chiny i Afryka Zachodnia, tracą natomiast Stany Zjednoczone oraz Unia Europejska. W przypadku pszenicy gorszy niż przewidywany wynik uzyska UE oraz Kazachstan, natomiast lepszy – USA i Irak.
Chociaż prognozuje się, że światowa produkcja zbóż wzrośnie w 2023 r. o 0,9 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim, to tempo wzrostu będzie o połowę mniejsze w przypadku grupy 44 krajów o niskich dochodach z deficytem żywności. Zakłada się jednocześnie, że światowy handel zbożem w kolejnym sezonie wyniesie 469 mln ton, co oznacza spadek o 1,6 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.
– Najszybciej w rolnictwie tracą kraje najbardziej dotknięte kryzysem klimatycznym. W okresie letnim nieustannie słyszymy o suszach i pożarach na południu Europy, nic więc dziwnego, że całościowo w Unii Europejskiej prognozuje się mniejszą produkcję, niż pierwotnie. Nie trzeba jednak patrzeć daleko, bo również w Polsce tego lata mieliśmy do czynienia z długimi okresami suszy, a następnie zalewaniem pól po intensywnych deszczach. Takie zjawiska są coraz częstsze i będą zdarzać się jeszcze częściej. Stąd tak ważne jest efektywne zarządzanie zasobami wodnymi w gospodarstwach i prowadzenie upraw w taki sposób, aby maksymalnie ograniczyć parowanie wody z gleby – komentuje Eryk Frontczak, Carbon Manager z HeavyFinance.
Stabilizacja cen na rynku zbóż
Ostatnie miesiące charakteryzowały się spadkami cen na światowym rynku zbóż, choć ich tempo wyraźnie wyhamowało. Prognozowany wzrost światowej produkcji w kolejnym sezonie, a także zwiększone spożycie dają powód do przewidywania stabilizacji cen. Choć obecne ceny zbytu nie napawają optymizmem, prognozy światowe dla producentów pszenicy są dość optymistyczne, a aktualne ceny wynikają z chwilowej nadpodaży.
Według raportu Credit Agricole [2] spodziewane ceny pszenicy i kukurydzy w Polsce na koniec 2023 r. wyniosą na średnim poziomie kolejno 92 oraz za 85 zł za decytonę. Natomiast pod koniec 2024 r. prawdopodobnie wyniosą ok. 105 oraz 90 zł/dt, choć oczywiście przewidywanie jest obarczone dużym ryzykiem ze względu na niepewność co do warunków agrometeorologicznych. Zdaniem twórców raportu, czynniki krajowe, jak tegoroczne niższe zbiory zbóż i ich słabsza jakość będą miały ograniczony wpływ na ceny.
Ulewy przyczyną kłopotów z pszenicą ozimą
Według danych biura FranceAgriMer [3], tempo siewu zbóż pozostaje niskie. Wynika to z deszczowego niżu obejmującego Europę Środkową, który powoduje zalanie pól uprawnych. Spadek opłacalności produkcji zbóż i rzepaku także odbija się na zasiewach pod przyszłoroczne zbiory.
W momencie powstawania raportu (13 listopada 2023 r.) obsiano zaledwie 71 proc. planowanych obszarów, co jest znacznym spadkiem w porównaniu do roku poprzedniego (96 proc.) i mniej niż średnia z ostatnich 5 latach (89 proc.). Ze zjawiskiem tym mamy do czynienia także w Danii, Belgii, Holandii, Francji i Niemczech, gdzie od połowy października rolnicy muszą radzić sobie z ciągłymi deszczami. W przeciętnych warunkach pszenicę ozimą wysiewa się przecież od początku do końca października, podczas gdy w tym roku wielu rolników po prostu nie mogło wyjechać w pole przez nadmiar wody. Francuscy analitycy prognozują, że obfite deszcze we Francji oraz, w mniejszym stopniu, w Niemczech, mogą wpłynąć na zmniejszenie obszaru zbiorów pszenicy miękkiej w UE o 0,9% w 2024 r.
– Efektywne zarządzanie gospodarstwem, szczególnie w zakresie wykorzystania wody, pozwala na strategiczną alokację zasobów, co skutkuje poprawą plonów i zwiększoną produktywnością. Mowa tutaj o różnych praktykach, takich jak pozostawianie resztek pożniwnych na powierzchni gleby, uprawa bezorkowa czy sadzenie roślin okrywowych. Wszystkie te działania sprawiają, że woda pozostaje dłużej w glebie, jej parowanie jest ograniczone, a dodatkowo samo podłoże jest użyźniane i nie traci swoich właściwości. Choć w celu wprowadzenia zrównoważonych praktyk rolniczych konieczne są inwestycje i nakłady finansowe, możliwe jest skorzystanie ze specjalnych dofinansowań wspierających zielone zmiany – informuje Eryk Frontczak z HeavyFinance, platformy oferującej dofinansowania działań z zakresu zrównoważonego rolnictwa, np. w formie “Zielonej pożyczki 0%”.
Podwyżki podatków dla polskich rolników
W 2024 r. na właścicieli gruntów rolnych czeka duża podwyżka podatku rolnego. Ustalone stawki będą o 21 proc. wyższe niż obecne. Do określenia stawki podatku rolnego na dany rok używana jest bowiem średnia cena skupu żyta z jedenastu kwartałów poprzedzających ten rok.
Oznacza to, że dla gruntów gospodarstwa rolnego stawka w 2024 r. wyniesie 224,075 zł za 1 hektar przeliczeniowy (185,125 zł w 2023), a dla pozostałych gruntów 448,15 zł za 1 hektar (370,25 zł w 2023). Warto dodać, że samorządy mają prawo do zastosowania niższej ceny za kwintal żyta niż ta ogłoszona przez GUS, a więc na swoim terenie mogą ustalić niższy podatek rolny.
Jak widać, sytuacja na rynku rolnym w 2024 roku wciąż może stanowić dla gospodarzy wyzwanie, ale jednocześnie widoczna jest nadzieja na stabilizację. Najtrudniejsza do przewidzenia jest oczywiście sytuacja pogodowa, która znacznie wpływa na ostateczne efekty, a przystosowanie i “uodpornienie” się rolników na bardzo zmienne warunki coraz rzadziej postrzegane jest jako ewentualna możliwość, a coraz częściej – jako niezbędna konieczność.
Źródło: HeavyFinance