Unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski uważa, że Komisja Europejska jest coraz bliższa wyrażenia zgody na przedłużenie zakazu importu ukraińskiego zboża. Jednak KE wciąż nie podjęła decyzji w tej sprawie – podaje euractiv.pl.
Do najbliższego piątku (15 września) obowiązuje zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do tzw. państw przyfrontowych, czyli Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji (dozwolony jest tylko tranzyt zbóż przez terytoria tych państw).
Zniesienia zakazu żąda prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, a szefowa KE Ursula von der Leyen też skłania się ku takiemu rozwiązaniu. Natomiast Polska i Węgry nie tylko domagają się jego przedłużenia, ale grożą również wprowadzeniem jednostronnej blokady granic dla ukraińskich zbóż po 15. września.
Wojciechowski: W KE rośnie świadomość, że zakaz powinno się przedłużyć
– Jesteśmy coraz bliżej podjęcia pozytywnej decyzji w tej sprawie — przekazał w piątek (8 września) Janusz Wojciechowski. W rozmowie z PAP podkreślił, że „wszystkie argumenty, żeby zakaz importu zboża z Ukrainy został przedłużony, są na stole”. „Jestem głęboko przekonany, że tak się właśnie stanie”, dodał.
Unijny komisarz ds. rolnictwa już na początku czerwca zapowiadał, że zakaz importu zboża do pięciu krajów przyfrontowych zostanie przedłużony. „Robię wszystko, by tak się stało”, zapewniał wtedy Wojciechowski.
Państwa przyfrontowe podzielone
Podczas zakończonego w zeszłym tygodniu posiedzenia ministrów rolnictwa państw członkowskich UE nie tylko nie udało się dojść do porozumienia w tej sprawie, ale doszło nawet do rozłamu między państwami przyfrontowymi w kwestii listy produktów objętych zakazem wwozu, na której znajdują się obecnie: pszenica, kukurydza, nasiona słonecznika i rzepak.
Bułgaria chciałby bowiem wykreślić z listy nasiona słonecznika i wpisać mleko w proszku. Nie chce się na to zgodzić Polska, która chciałby z kolei dodać do listy maliny. Ponadto nie wszystkie państwa przyfrontowe chcą wprowadzić jednostronne zakazy importu, jeśli KE nie przedłuży zakazu do 15. września. Na razie taką deklarację złożyła Polska i Węgry. Słowacja tymczasem się waha, a Bułgarii i Rumunii przestało tak bardzo zależeć na embargu.
Plan Wojciechowskiego
Na zeszłotygodniowym posiedzeniu KE Wojciechowski przekonywał komisarzy, że Ukraina nie straciła na zakazie importu zboża do pięciu państw przyfrontowych, bo korzystając z tranzytu zwiększyła swój eksport.
Zaproponował przy tym przedłużenie zakazu importu ukraińskiego zboża do państw graniczących z Ukrainą i wprowadzenie dopłat do tranzytu zboża z Ukrainy dla firm transportowych tak, aby opłacało się je wywozić do portów i transportować dalej w świat (za takim rozwiązaniem opowiada się polski rząd).
Koszt tych dopłat wyniósłby 300 mln euro za 10 mln ton, ale – jak wyjaśniał unijny komisarz – „chodzi o to, żeby ten tranzyt był jeszcze bardziej efektywny”. Jednak miałyby one obowiązywać tylko przy jednoczesnym przedłużeniu zakazu importu zbóż do końca tego roku. „Ja to dziś przedstawiłem na kolegium komisarzy, ale sprawa nie jest przesądzona”, przyznał Wojciechowski w rozmowie z Onetem.
Ukraina grozi procesem
Gdyby jednak KE zgodziła się na przedłużenie zakazu importu zbóż z Ukrainy do państw przyfrontowych, to musiałaby się liczyć ze sporem w WTO. Ukraina zapowiedziała bowiem, że jeśli taka decyzja zapadnie, to zaskarży ją do Światowej Organizacji Handlu. Zamierza się przy tym powołać na umowę handlową między Ukrainą a Unią Europejską z 2014 roku.
Autor Barbara Bodalska | EURACTIV.pl