Inspektorzy dolnośląskiej Inspekcji Transportu Drogowego skontrolowali dostawczaki rozwożące towary spożywcze z podwrocławskiego centrum dystrybucji. Jeden z samochodów ważył ponad 7 ton.
Inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego z Dolnego Śląska otrzymali informację, że w nocy z jednego z podwrocławskich centrów dystrybucji artykułów spożywczych, wyjeżdżają znacznie przeładowane samochody dostawcze. Po przeprowadzeniu kontroli w pobliżu centrum dystrybucji, informacja potwierdziła się.
Rzeczywista masa całkowita jednego z samochodów wynosiła 7,2 t.
Dziesięć zatrzymanych do kontroli busów było znacznie przeładowanych. Rzeczywista masa całkowita jednego z samochodów wynosiła 7,2 t. To ponad dwukrotnie więcej niż jego dmc. Kierowców ukarano mandatami karnymi, a transporty wstrzymano do czasu rozładowania nadmiaru ładunku.
Źródło i fot.: ITD Gdańsk
Mam Renault Mascott konstrukcyjnie przystosowanego do DMC 6.5t, a zarejestrowanego na 3.5t, bo idiotyzm urzędniczy nie zna granic. Żerują na tym krokodyle, bo inaczej w naszym klimacie by powyzdychali. Mam kat. B+E i z przyczepą mogę tachać tym zestawem 7t DMC, ale solo już nie. No i teraz pytanie, jak jest wygodniej jechać? Z przyczepą DMC 3.5t i dostawczakiem 3.5t DMC, czy wsadzić te 3.5t towaru na dostawczaka i jechać zgodnie z konstrukcją przystosowaną do tego typu ciężaru, nie odczuwając wleczenia za sobą dwóch dodatkowych osi przyczepy o wadze 3.5t?
Czyli masz złom, który jest pluciem na każdy paragraf kodeksu. Jesteś dumnym pracodawcą ITD, nie „oszukiwanym przez urzędy biednym obywatelem”. Wygodnie to robisz tak: kupujesz pojazd do wożenia 3500 skoro chcesz wozić 3500, czyli pewnie coś jak canter 9tonDMC będzie miał tyle ładowności.