Dr hab. Zbigniew Karaczun: Wspólna Polityka Rolna potrzebuje zmian

„Zmiany w nowym unijnym budżecie nie wpłyną negatywnie na Wspólną Politykę Rolną. Przeciwnie, więcej środków na ochronę klimatu i środowiska to korzyść dla rolnictwa” – przekonuje w rozmowie z EURACTIV.pl dr hab. Zbigniew Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

WPR, Wspólna Polityka Rolna, Zbigniew Karaczun

-W ramach nowych Wieloletnich Ram Finansowych (WRF) Unii Europejskiej mniej pieniędzy zostanie przeznaczonych na Wspólną Politykę Rolną (WPR). Jest to wynikiem przyznania najwyższego priorytetu innym politykom UE, takim jak Nowy Zielony Ład. Rolnictwo ucierpi z tego powodu?

Dr hab. Zbigniew Karaczun, wydział Ogrodnictwa, Biotechnologii i Architektury Krajobrazu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego: Na pewno nie ucierpi. Więcej środków na ochronę klimatu i środowiska to korzyść dla rolnictwa. Gospodarka rolna jest najbardziej narażona na zmiany klimatyczne. Wyższe temperatury, nieregularne opady czy np. susze wpływają przecież na ilość i jakość zbiorów oraz ich ceny.

Przecież rolnicy z powodu klęsk, np. suszy występują do państwa o odszkodowania. To wszystko kosztuje, a zmiany klimatyczne będą potęgowały podobne zjawiska. Jeżeli zmiany klimatyczne zajdą za daleko mogą okazać się katastrofalne dla europejskiego rolnictwa, a w konsekwencji wpłyną na ceny żywności dla konsumentów.

Dlatego moim zdaniem to pozytywny sygnał Komisji Europejskiej. Z jednej strony rolnictwo i rolnicy muszą adaptować się do skutków zmiany klimatu, z drugiej strony konieczna jest redukcja emisji gazów cieplarnianych w tym sektorze. Choć produkcja rolna odpowiada tylko za 12 – 14 proc. całkowitej emisji gazów cieplarnianych, to cały łańcuch wytwarzania żywności oraz gospodarowania gruntami to około 25 – 35 proc. emisji. Na adaptację i redukcję emisji niezbędne będą ogromne środki. I nie mogą ponosić ich jedynie rolnicy. Dlatego Nowy Zielony Ład jest w interesie rolników, bo umożliwi sfinansowanie części tych działań.

-Krytycy twierdzą, że nowa WPR będzie bardziej klimatyczna niż rolnicza. Mówi się, że nowe zasady nie odpowiadają na rzeczywiste potrzeby rolników. Mniej środków będzie na dopłaty bezpośrednie.

-Do tej pory WPR była nastawiona przede wszystkim na wspieranie rolników, często bez rozliczania z końcowego efektu. Teraz to się zmienia. UE chce, by rolnictwo spełniało określone zadania systemowe: tzn. produkowało dobrej jakości żywność dla obywateli państw członkowskich, ale w taki sposób, żeby nie niszczyć środowiska przyrodniczego i nie powodować negatywnych skutków społecznych.

Tymczasem często bywa tak, że dopłaty bezpośrednie są wykorzystywane w taki sposób, który nie wspiera zrównoważonej produkcji rolnej. Posiadanie ziemi i utrzymywanie jej w dobrym stanie nie jest bowiem tym samym, co realizacja celów społecznych i środowiskowych UE. Nie pomoże także powstrzymać zmian klimatu. A bez tego w niedalekiej przyszłości warunki produkcji rolnej znacząco się pogorszą tak, że większość żywości będzie importowana do Unii spoza Europy. A to byłaby katastrofa.

-Poruszył Pan wątek dopłat bezpośrednich. Krytycy twierdzą, że wbrew założeniu nie spełniają one postawionego przed nimi celu. Jakie widzi Pan inne dotychczasowe niepowodzenia WPR?

-Dopłaty pogłębiają różnice dochodowe na wsi. W skali UE 2 proc. rolników dostaje niemal 80 proc. środków przeznaczonych na dopłaty bezpośrednie. Prowadzi to także do zmiany w strukturze gospodarstw. Małe i średnie upadają, a duże stają się coraz większe. W efekcie wyludniają się i zamierają obszary wiejskie. Innym problemem pozostaje rolnictwo przemysłowe i jego wpływ na różnorodność biologiczną. Obecnie całe wsparcie finansowe jest przeznaczane na zwiększenie efektywności gospodarstw rolnych, a nie na kształtowanie przyjaznego człowiekowi krajobrazu rolniczego.

Niektóre państwa UE, jak np. Holandia dostrzegły ten problem i wprowadziły własne rozwiązania, zwiększając wymagania dotyczące dbania o czystość wód i jakość gleb. Realizacja tych, podstawowych przecież, wyzwań przyczyni się do produkowania lepszej jakościowo żywności.

-Komisja Europejska w nowej WPR zamierza więcej uwagi poświęcić mniejszym gospodarstwom. Z czego wynika ta zmiana?

-Dobrnęliśmy do sytuacji, w której Europa cieszy się z osiągnięcia nadwyżki produkcji żywności, jednak mało kto zastanawia się, jakim kosztem zostało to zrealizowane. Tymczasem wśród powodów należy wymienić m.in. zadłużanie się gospodarstw. Np. w Niemczech to banki są rzeczywistymi posiadaczami gospodarstw rolnych. Rolnicy muszą się zadłużać, aby sprostać rosnącej konkurencji. Taka sytuacja jest spowodowana przez nastawienie proefektywnościowe, na zwiększanie produkcji żywności i obniżanie jej kosztu bez zwracania uwagi na przyrodnicze i społeczne koszty.

KE dostrzegła ten problem i w najbliższych latach spróbuje go naprawić. W ten sposób odczytuję propozycję zwiększenia wsparcia na hektar dla gospodarstw małych i średnich. Tworzenie zbyt wielu wielkich przedsiębiorstw rolnych  jest w rzeczywistości wypaczeniem idei WPR i jej celów. Być może przyszedł moment na podjęcie poważnej dyskusji nt. całkowitej zmiany polityki rolnej, a nie tylko jej niewielkiej reformy dotychczasowych regulacji.

-Czyli z pozytywów mamy dbanie o klimat i wsparcie dla mniejszych gospodarstw. Co jeszcze?

-Z pewnością należy dostrzec propozycje zmian w podejściu do różnorodności biologicznej. Wspomniałem o przykładzie Holandii, o inicjatywach mających na celu dbanie o jakość wód i gleb. Walka o lepszy klimat nie ogranicza się tylko do zamykania kopalń, segregacji śmieci czy niewpuszczania samochodów do miast. To także zmiany w rolnictwie i wprowadzanie takich technik uprawowych, które pozwalają na zwiększanie trwałego magazynowania węgla w glebie i biomasie.

To bardzo poważny proces, w którym troska o bioróżnorodność jest równie ważna. Można i powinno się tak kształtować krajobraz rolniczy, aby chronić różnorodność biologiczną i zmniejszać negatywny wpływ produkcji rolnej na środowisko przyrodnicze – glebę, wody, jakość powietrza. W tym kontekście odbieram pozytywnie rozwijanie warunkowości wypłaty dopłat bezpośrednich po spełnieniu surowych wymogów w zakresie środowiska i klimatu. Takie podejście ma duży potencjał i należy się bacznie przyglądać efektom tych zmian.

-A jak nowa WPR wpłynie na polskie rolnictwo?

-W kontekście polskiego rolnictwa także dostrzegam szanse na zmiany dzięki wspomnianym programom wsparcia dla mniejszych gospodarstw oraz pomocy dla młodych rolników. Dążenie do bardziej sprawiedliwego podziału płatności bezpośrednich nie bierze się znikąd.

Także w Polsce zmagamy się z wyludnieniem terenów wiejskich. W ciągu 15 lat od przystąpienia do UE zniknęło w Polsce 450 tys. gospodarstw wiejskich. Tereny wiejskie starzeją się, bowiem większość młodych ludzi je opuszcza. Uznają, że mieszkanie tam jest nieperspektywiczne. Innym problemem jest fikcja w postaci pobierania dopłat.

Oficjalnie w Polsce istnieje 1,4 mln gospodarstw, ale w rzeczywistości tylko części z nich, nie więcej niż około 800 tys. produkuje cokolwiek. Pozostałe albo dzierżawią ziemię, albo jedynie utrzymują ją w tzw. dobrej kulturze raz w roku ją orząc, ale nic nie uprawiając. A system jest „zacementowany” bo rolnicy nie sprzedają ziemi, gdyż nie chcą stracić możliwości ubezpieczania się w KRUS. Prawdopodobnie proponowane zmiany nie rozwiążą wszystkich problemów polskiego rolnictwa, ale lepsze ukierunkowanie wsparcia może być odpowiedzią na niektóre z nich.

-Mam wrażenie, że dyskusja o rolnictwie w Polsce ogranicza się do dopłat bezpośrednich, a ich zrównanie z poziomem finansowania rolników na zachodzie Europy stało się wręcz przedmiotem kampanii wyborczej.

-Rząd, ale przecież nie tylko obecny, nie posiada długookresowej strategii polityki rolnej. Uważa się powszechnie, że dopłaty są odpowiedzią na wyzwania rolnictwa. Dlatego jedynym, wciąż powtarzanym hasłem, jest zrównanie wielkości dopłat w Polsce z dopłatami u naszych zachodnich sąsiadów. Tymczasem transfery finansowe są przecież działaniami reaktywnymi, nie przyczyniają się do modernizacji czy realizacji celów długoterminowych. A na takich powinna opierać się dobra polityka rolna.

Najlepiej widać to w przypadku klęsk żywiołowych lub susz. Kiedy przychodzą, reakcja władz ogranicza się zazwyczaj do wypłacenia poszkodowanym odszkodowań. Ale przecież nie rozwiązuje to problemu, bo kolejna susza może zdarzyć się już za rok. Zamiast tego powinniśmy wzmacniać odporność systemu rolniczego na te niekorzystne zjawiska. Nadzieje na zmianę podejścia tworzy projekt Planu Przeciwdziałania Skutkom Suszy, który jest obecnie w trakcie konsultacji społecznych. To chyba pierwszy polski program poświęcony rolnictwu, który ma wzmocnić jego odporność na skutki zmiany klimatu.

-Polskę w nowej Komisji będzie reprezentował Janusz Wojciechowski odpowiadający za sprawy rolnictwa. Zapowiedział on m.in. zajęcie się wyludnianiem się wsi i polepszeniem jej atrakcyjności. 

-Byłby to ruch w dobrą stronę. Kwestia atrakcyjności obszarów wiejskich – jako miejsca do życia i do pracy – stanowi wyzwanie dla wszystkich państw członkowskich. Dostrzegła to także Komisja Europejska i dlatego zapowiedziała wykorzystanie najnowszych technologii, aby pomóc tym obszarom.

Przecież udzie opuszczają wieś i przechodzą do miast z powodu mniejszej atrakcyjności prowincji. Dlatego zainwestowanie środków w infrastrukturę cyfrową, np. w dostęp do szerokopasmowego dostępu do internetu, powinno poprawić jakość życia.

W Polsce na początek trzeba będzie wzmocnić sieci energetyczne i przywrócić transport publiczny na obszarach wiejskich. Niski poziom usług energetycznych powoduje bowiem, że na wsi nie są lokalizowane przedsięwzięcia, dla których niebezpieczne są np. przerwy w dostawie energii. A te na polskiej wsi zdarzają się bardzo często. Terenów wiejskich nie zamieszkują przecież ludzie bez wykształcenia. Są tam także osoby po wyższych studiach, których rodzice wykorzystali np. dopłaty bezpośrednie na studia dla dzieci. Opuszczają tereny wiejskie, bo nie ma tam dla nich odpowiedniej pracy.

Do tego jest jeszcze kwestia nowych technologii w rolnictwie, która także potrzebuje wsparcia. Na to także znajdą się pieniądze w nowej WPR, choć pewnie można by więcej.

-Zostawmy na chwilę Polskę i spróbujmy spojrzeć na rolnictwo z perspektywy globalnej. Pod koniec czerwca br. UE zakończyła negocjację ze Wspólnym Rynkiem Południa (Mercosur). Porozumienie budzi protesty i obawy rolników – czy słusznie?

-Dzięki dopłatom bezpośrednim europejskie produkty rolne są relatywnie tańsze od tych z Afryki czy innych kontynentów. To, mówiąc obrazowo, zabija tamtejsze rolnictwo bo ich produkcja staje się niekonkurencyjna w porównaniu z dotowanymi produktami z UE.

Otwarcie się na współpracę z Ameryką Południową jest próbą rozwiązania tego problemu. Jednak od razu pojawiają się inne wątpliwości, np. dotyczące wpływu produkcji rolnej na środowisko i dobrostanu zwierząt. Unia musi mieć nad tym kontrolę. Inaczej porozumienie nie spełni oczekiwań bo zamiast rozwiązywać problemy, będziemy je przenosić na obszary poza UE.

-Komisja zamierza przekazać więcej odpowiedzialności za WPR państwom członkowskim. Chodzi m.in. o zwiększenie swobody w wykorzystaniu środków czy opracowanie programów dostosowanych do swoich potrzeb. Większa swoboda to ruch w dobrą stronę czy ryzyko utraty kontroli nad WPR?

-Mam obawy odnośnie tej propozycji. Komisja rzeczywiście ryzykuje utratą częściowej kontroli nad polityką rolną. KE wprawdzie zapowiada śledzenie postępów poszczególnych państw, ale kontrola i sprawowanie pieczy nad długoterminowymi celami są jednak czym innym. Moje obawy dotyczą w równym stopniu Polski, jak innych państw Unii.

-Nowa WPR to zatem próba naprawienia błędów przeszłości oraz absolutny priorytet dla ochrony środowiska. Aż 40 proc. z ogólnej sumy WPR ma – wedle założeń – przyczynić się do działań na rzecz klimatu.

-Kryzys klimatyczny jest największym wyzwaniem dla ludzkości. Rolnictwo oferuje bardzo duże możliwości sekwestracji (absorpcji) dwutlenku węgla w glebie. Jego wykorzystanie jest w interesie nas wszystkich. Zmiany jednak kosztują, a rolnicy sami nie udźwigną obciążeń finansowych. Przeznaczenie większej ilości funduszy na ten cel, to więc krok w dobrym kierunku.

Zostaw komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Uwaga! Pierwsze ognisko choroby niebieskiego języka w Polsce

Powiatowy Lekarz Weterynarii w Wołowie informuje, że w dniu 19 listopada 2024 r. na podstawie wyników badań otrzymanych z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach, stwierdzono wystąpienie...
13,428FaniLubię
7,105ObserwującyObserwuj
3,946ObserwującyObserwuj
8,520SubskrybującySubskrybuj
Verified by ExactMetrics