Ekogroszek znika z rynku. Od 1 grudnia zastąpi go „węgiel groszek”

Od 1 grudnia 2024 r. popularny ekogroszek – drobny węgiel opałowy sprzedawany dotąd z „eko” w nazwie – oficjalnie zmienił nazwę na „węgiel groszek”. To efekt wejścia w życie rozporządzenia Ministra Klimatu i Środowiska zakazującego używania przedrostka „eko” w odniesieniu do paliw stałych. Zmiana ta ma zapobiec mylącemu kojarzeniu węgla z ekologią. Co oznacza koniec nazwy ekogroszek dla producentów, sprzedawców i klientów? Czy oprócz etykiety zmieni się coś w cenie, jakości lub odbiorze tego paliwa? Poniżej przedstawiamy najważniejsze fakty, opinie ekspertów oraz szerszy kontekst regulacyjno-ekologiczny dotyczący tej decyzji.

Ekogroszek znika z rynku. Od 1 grudnia zastąpi go „węgiel groszek”

Nowa nazwa od 1 grudnia 2024

Decyzja o wycofaniu nazwy ekogroszek została przypieczętowana jesienią 2024 roku. Rozporządzenie Ministra Klimatu i Środowiska w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych, opublikowane 4 listopada 2024 r., wprowadziło obowiązek zmiany nazewnictwa węgla typu groszek. Zgodnie z nowymi przepisami, od 1 grudnia 2024 r. w obrocie handlowym mogą funkcjonować wyłącznie nowe nazwy sortymentów węgla – w tym zamiast ekogroszku nazwa „węgiel groszek”. Do 30 listopada 2024 r. przewidziano okres przejściowy, w którym dopuszczalne było równoległe stosowanie dotychczasowych oznaczeń. Po tej dacie wszyscy sprzedawcy węgla muszą już posługiwać się ujednoliconym nazewnictwem.

W praktyce oznacza to, że dawny ekogroszek nie zniknął fizycznie ze składów opału – zmieniła się jedynie jego etykieta. Na mocy rozporządzenia wszystkie rodzaje węgla opałowego otrzymały neutralne, opisowe nazwy, jasno wskazujące rodzaj paliwa. I tak: dotychczasowy ekogroszek (handlowo zwany też „groszek plus”) został po prostu przemianowany na węgiel groszek. Podobnie inny opał z „eko” w nazwie – ekomiał – od 1 grudnia sprzedawany jest wyłącznie jako węgiel miał. Również tradycyjne nazwy sortymentów węgla uległy ujednoliceniu (np. kostka to teraz węgiel kostkaorzech – węgiel orzech, a groszek I/II włączono do kategorii węgiel groszek). Najważniejsza zmiana dotyczy jednak właśnie wyeliminowania przedrostka „eko” ze wszelkich nazw paliw stałych. Od grudnia na składach próżno szukać określeń sugerujących ekologiczność – nawet jeśli przez lata weszły one do potocznego użycia.

Zakaz „eko” w nazwie – powody zmiany

Ministerstwo Klimatu uzasadniło tę decyzję chęcią zapobieżenia wprowadzaniu konsumentów w błąd co do charakteru paliwa. Określenie ekogroszek sugerowało, że mamy do czynienia z węglem „ekologicznym” – przyjaznym dla środowiska. W rzeczywistości jest to nadal konwencjonalny węgiel (najczęściej kamienny), tylko poddany obróbce (kruszeniu, płukaniu) w celu uzyskania odpowiedniej granulacji i nieco lepszych parametrów jakościowych. Jak przyznano wprost w uzasadnieniu do projektu nowych przepisów, „użycie przedrostka ‘eko’ w odniesieniu do miału czy groszku sugeruje, że jest to paliwo ekologiczne, podczas gdy parametry jakościowe ekogroszku tego nie potwierdzają”. Innymi słowy – nazwa ekogroszek była myląca, ponieważ spalanie tego paliwa nadal wiąże się ze znaczną emisją zanieczyszczeń. Badania wykazały, że domowe kotły spalające ekogroszek emitują nawet kilkadziesiąt razy więcej pyłów, niż wynikałoby to z norm dla ekologicznych urządzeń grzewczych. Mimo to, przez lata marketing „eko-węgla” budował wśród części odbiorców przeświadczenie, że jest to opał przyjazny środowisku.

Właśnie z tym zjawiskiem greenwashingu – czyli nadawania produktowi fałszywie proekologicznego wizerunku – postanowiono skończyć. Przedrostek „eko” został zakazany w nazwach paliw, aby nowe nazwy nie sugerowały ekologicznego charakteru węgla i nie wprowadzały kupujących w błąd. Minister Anna Moskwa przypomniała, że pomysł zmiany nazwy pojawił się już w 2021 r., lecz wówczas napotkał opór części środowisk górniczych. Teraz, po konsultacjach i dopracowaniu przepisów, rozwiązanie weszło w życie przy poparciu rządu. Resort klimatu podkreśla, że jest to element dbałości o świadomy wybór konsumentów oraz o poprawę jakości powietrza. Skoro spalanie węgla w domowych kotłach nie jest neutralne dla środowiska, nie powinno być już sprzedawane pod „eko”-marketingową etykietą.

Konsekwencje dla producentów i sprzedawców

Dla firm wydobywczych i handlujących węglem decyzja oznaczała konieczność szybkiego dostosowania się do nowego nazewnictwa. Wspomniany okres przejściowy (do końca listopada 2024 r.) pozwolił producentom opału oraz składom węgla na zużycie zapasów opakowań z dotychczasowymi nadrukami i przygotowanie nowych etykiet. Od 1 grudnia wszystkie materiały marketingowe, cenniki, nazwy na fakturach czy świadectwach jakości musiały zostać zmienione zgodnie z nowymi wymogami. Przykładowo, worki dotychczas opisane jako “Ekogroszek Ultra” musiały zyskać nowe oznaczenia (np. “Węgiel groszek Ultra” lub inne nazewnictwo niezawierające przedrostka eko). Sprzedawcy zostali również zobowiązani do informowania klientów o zmianie – tak, by uniknąć dezorientacji kupujących przyzwyczajonych do starej nazwy.

Zmiana oznacza pewne koszty organizacyjne dla branży. Trzeba było przeprojektować opakowania i materiały reklamowe, zaktualizować strony internetowe oraz oznaczenia w sklepach. Na szczęście odbyło się to bez większych zakłóceń w ciągłości sprzedaży – sam produkt pozostał bowiem ten sam. Przedsiębiorcy mieli świadomość nadchodzącej zmiany z wyprzedzeniem (proces legislacyjny toczył się od 2021 r.), mogli więc zaplanować działania dostosowawcze. Zwracano uwagę, że zniesienie nazwy ekogroszek zabiera sprzedawcom atrakcyjny chwyt marketingowy, jednak większość firm przyjęła nowe przepisy ze zrozumieniem. Po 1 grudnia 2024 r. kontynuowanie sprzedaży węgla pod starą nazwą stało się nielegalne – używanie określenia ekogroszek jest uznawane za praktykę wprowadzającą konsumenta w błąd i może skutkować konsekwencjami prawnymi. W efekcie zdecydowana większość producentów i dystrybutorów szybko dostosowała się do nowych reguł. Na portalach aukcyjnych czy w ogłoszeniach prywatnych jeszcze przez pewien czas można było spotkać oferty z etykietą “ekogroszek”, jednak były to raczej pozostałości starego nazewnictwa lub świadome próby wykorzystania popytu na „ostatni ekogroszek” przez niektórych sprzedawców.

Co zmiana oznacza dla konsumentów?

Dla użytkowników pieców i kotłów na węgiel groszek zmiana ma charakter głównie informacyjny. Sam opał – jego kaloryczność, wygląd i sposób spalania – pozostał taki sam. Od grudnia 2024 r. kupując opał w składzie, należy jednak szukać go pod nową nazwą węgiel groszek. Wiele składów opału stara się ułatwić klientom tę transformację, wyjaśniając na tablicach informacyjnych czy w ulotkach, że „ekogroszek = węgiel groszek”. Można więc powiedzieć, że dla przeciętnego konsumenta zmieniła się etykieta, nie paliwo. Osoby korzystające z tego rodzaju węgla nie muszą wymieniać kotłów ani dostosowywać instalacji – nadal kupią ten sam sortyment, tylko pod inną nazwą.

Warto przy tym zauważyć, że stopniowo wprowadzane są również nowe normy jakości węgla groszku, co odbywa się równolegle z kwestią nazewnictwa. Rząd, w porozumieniu z UE, zaostrza wymagania dotyczące parametrów węgla opałowego – takich jak maksymalna zawartość siarki, popiołu czy minimalna wartość opałowa. Dla konsumenta oznacza to, że w kolejnych latach na rynku będzie dostępny coraz lepszej jakości węgiel groszek (mniej zanieczyszczeń, wyższa kaloryczność), choć może to się wiązać z powolnym wzrostem ceny. Jeśli ta sama kopalnia będzie musiała bardziej oczyszczać węgiel, aby spełnić nowe normy, koszt produkcji wzrośnie – co może przełożyć się na cenę dla odbiorcy końcowego. Jednak sama zmiana nazwy nie wywołała skokowej zmiany cen. Cena tego paliwa w sezonie grzewczym 2024/2025 zależała od sytuacji rynkowej (popytu, podaży, cen węgla na świecie) i po przejściu na nowe nazewnictwo utrzymywała się na zbliżonym poziomie jak wcześniej. Na rządowej porównywarce cieplo.gov.pl węgiel groszek kosztował na początku 2025 r. średnio około 1500–1800 zł za tonę – podobnie jak jesienią, gdy figurował jeszcze jako ekogroszek. Oczywiście poszczególne oferty mogą się różnić: pojawiały się np. bardzo wysokie ceny za tzw. „ekogroszek premium” na aukcjach internetowych, sięgające nawet 4000 zł za tonę, ale były to wyjątki odbiegające od rynkowej normy.

Jeśli chodzi o jakość – to warto podkreślić, że produkt sprzedawany dawniej jako ekogroszek nie pogorszył się ani nie polepszył z dnia na dzień wskutek zmiany etykiety. Krótkoterminowo konsumenci nie odczuli różnicy w sposobie ogrzewania domów. Długofalowo natomiast, dzięki wprowadzonym równolegle normom, można oczekiwać poprawy jakości paliwa. Nowe przepisy przewidują etapowe zaostrzanie wymogów – np. od stycznia 2025 r. dopuszczalna zawartość popiołu w groszku spadła z 14% do 12%, a w kolejnych latach będzie sukcesywnie obniżana (docelowo do 7% w 2031 r.). Oznacza to czystsze spalanie i mniej popiołu do wybierania z pieca w przyszłości. Konsumenci mogą więc liczyć, że „węgiel groszek” będzie z czasem paliwem bardziej wydajnym i trochę mniej szkodliwym dla środowiska niż dotychczas – choć nadal pozostanie to węgiel, ze wszystkimi negatywnymi aspektami jego spalania.

Reakcje rynku i ekspertów

Ogółem rynek opału spokojnie przyjął zmianę nazwy, choć początkowo (kilka lat wcześniej) pomysł ten budził duże emocje. Gdy w 2021 roku po raz pierwszy zapowiedziano koniec ekogroszku, związki zawodowe górników protestowały, obawiając się, że to początek odchodzenia od węgla i cios w polskie kopalnie. Mówiono nawet o zagrożeniu dla tysięcy miejsc pracy w sektorze węglowym. Jednak finalnie, gdy w 2024 r. rozporządzenie weszło w życie, nie doszło do znaczących protestów ani tąpnięć na rynku. Branża węglowa skupiła się na dostosowaniu do nowych regulacji. Żadne kopalnie nie zostały z tego powodu zamknięte – zmiana nazwy nie wpłynęła bezpośrednio na wydobycie czy sprzedaż węgla, a jedynie na sposób jego marketingu.

Wśród sprzedawców opału pojawiały się pytania, jak komunikować klientom nowe nazwy i czy nie spowoduje to spadku zainteresowania groszkiem. Większość zgodnie jednak uznała, że kto potrzebuje paliwa, ten i tak je kupi – niezależnie od etykiety. – To nadal ten sam węgiel, klienci szybko się zorientują o co chodzi – komentował anonimowo jeden z właścicieli składu opału na Śląsku. Niektórzy dystrybutorzy wprowadzili własne określenia handlowe, omijające słowo „eko”, np. „groszek plus” czy „groszek premium”, jeszcze zanim weszło to oficjalnie do przepisów. Teraz terminy plus czy premium mogą być dalej używane jako wskazanie wyższej jakości paliwa, ale już bez sugerowania ekologiczności. Z kolei klienci – zwłaszcza ci mniej zorientowani w przepisach – na początku mogli być zaskoczeni zniknięciem nazwy ekogroszek z ofert. Część osób nadal z przyzwyczajenia posługuje się starą nazwą, pytając np. o „ekogroszek” przy zakupie. Sprzedawcy wyjaśniają wtedy, że chodzi o ten sam produkt, tylko nazwany węglem groszkiem. Można przypuszczać, że podobnie jak historycznie w przypadku dawnych nazw paliw (np. benzyna etylizowana vs bezołowiowa), w języku potocznym przez jakiś czas utrzyma się stare określenie, ale z czasem coraz więcej ludzi przestawi się na nową nomenklaturę.

Eksperci ds. ochrony środowiska pochwalili decyzję o ukróceniu „eko-marketingu” w handlu węglem, zaznaczając jednak, że to dopiero początek potrzebnych zmian. – Nazywanie węgla „eko” to klasyczny greenwashing – podkreślała Fundacja ClientEarth, która od lat apelowała o wycofanie mylącej nazwy. Już w 2022 r. organizacja ta składała pozwy przeciw firmom sprzedającym węgiel pod prefixem „eko”, uznając to za nieuczciwą praktykę rynkową. Teraz, po zmianie przepisów, aktywiści odnotowali to jako mały sukces w walce z dezinformacją ekologiczną. Ich zdaniem zniknięcie zielonego listka i przedrostka „eko” z worków z węglem może uświadomić części użytkowników, że palenie tym paliwem nie jest neutralne dla środowiska – co może skłonić ich w przyszłości do szukania rzeczywiście ekologicznych alternatyw ogrzewania. Warto zauważyć, że według badań aż 44% użytkowników ekogroszku uważało go za produkt ekologiczny. Pozbawienie produktu “etykiety ekologii” może więc zmienić postrzeganie tego opału przez odbiorców. Zamiast myśleć o nim jako o lepszej dla natury alternatywie, będzie on traktowany po prostu jak jedna z form węgla. – To ważny sygnał dla konsumentów: węgiel to węgiel. Żadne marketingowe sztuczki tego nie zmienią – skomentował w mediach społecznościowych jeden z działaczy Polskiego Alarmu Smogowego.

Głosy z rynku energetycznego były natomiast podzielone co do długofalowych skutków nowych norm. Przedstawiciele branży węglowej zwracają uwagę, że zaostrzenie norm jakości (m.in. obniżenie zawartości siarki i popiołu) może w kolejnych latach ograniczyć dostępność tańszego, krajowego węgla, który nie spełni wyśrubowanych kryteriów. Te normy będą systematycznie eliminować z polskiego rynku węgiel krajowy z uwagi na zbyt wysoką zawartość popiołu i siarki – ostrzegali niektórzy eksperci, wskazując że docelowo może to oznaczać większy import droższego węgla z zagranicy. Z drugiej strony, ekonomiści zauważają, że polscy producenci już inwestują w ulepszenie jakości surowca, aby sprostać wymaganiom, a ponadto zmieniające się preferencje odbiorców (coraz większe zainteresowanie pompami ciepła, gazem czy pelletem) i tak zmniejszą popyt na węgiel do ogrzewania domów w nadchodzących latach. Z perspektywy przeciętnego Kowalskiego na razie zmieniła się głównie nazwa opału – a poważniejsze zmiany (np. ewentualny wzrost kosztów lub konieczność zmiany źródła ciepła) rozłożą się na lata.

Walka z greenwashingiem i szerszy kontekst ekologiczny

Korekta nazewnictwa ekogroszku wpisuje się w szersze starania o ukrócenie greenwashingu oraz poprawę sytuacji ekologicznej w Polsce. Przez lata rynek paliw stałych w Polsce był w dużej mierze nieuregulowany pod względem jakości i marketingu – co prowadziło do paradoksów, takich jak właśnie sprzedaż węgla pod „eko” szyldem. Teraz rząd, wspierany przez organizacje proekologiczne, stara się to zmienić zarówno poprzez prawo, jak i edukację. Usunięcie przedrostka eko- z produktów węglowych to jasny komunikat, że węgiel nie jest paliwem ekologicznym. Jak stwierdził resort klimatu, „zapropnowane nowe nazwy sortymentów paliw mają nie sugerować ekologicznego charakteru paliwa”. To element większej układanki działań na rzecz czystszego powietrza i osiągnięcia celów klimatycznych.

Co ważne, wprowadzenie nowych norm jakości węgla (w tym zmiana nazwy ekogroszku) było jednym z kamieni milowych Krajowego Planu Odbudowy (KPO), czyli warunków, jakie Polska zobowiązała się spełnić, by otrzymać środki unijne na odbudowę gospodarki. Działanie to jest więc częścią realizacji unijnej polityki klimatycznej w naszym kraju. Unia Europejska dąży do ograniczenia emisji i eliminowania wprowadzających w błąd praktyk marketingowych dotyczących „zielonych” produktów. Planowane są nawet ogólnoeuropejskie regulacje przeciw greenwashingowi, wymagające od firm rzetelnego uzasadniania wszelkich twierdzeń ekologicznych w reklamie. Polska zmiana w nazewnictwie węgla doskonale wpisuje się w ten trend – pokazuje, że nie ma już zgody na nazywanie wysokoemisyjnego paliwa mianem sugerującym ekologiczność.

W szerszym kontekście, zmiana ta zapowiada kolejne etapy transformacji ogrzewnictwa. Już teraz w niektórych regionach Polski obowiązują uchwały antysmogowe zakazujące używania kotłów na węgiel określonego typu, a w perspektywie najbliższych lat przewiduje się stopniowe odchodzenie od spalania węgla w gospodarstwach domowych. Same nowe normy prawne przewidują, że od 2031 roku węgiel groszek (podobnie jak orzech i kostka) ma być całkowicie wyeliminowany z domowych palenisk. Docelowo więc dzisiejszy węgiel groszek – dawny ekogroszek – również ma ustąpić miejsca czystszym źródłom energii, takim jak gaz, biomasa wysokiej jakości czy pompy ciepła. Zanim to jednak nastąpi, kluczowe jest ograniczenie zjawiska greenwashingu, by konsumenci mieli pełną świadomość, co kupują i jakie są konsekwencje środowiskowe. – Nazwy w stylu „eko-węgiel” zacierały granicę między tym, co ekologiczne, a tym, co nim nie jest – tłumaczą działacze Polskiego Alarmu Smogowego. Teraz, dzięki interwencji prawnej, ta granica stała się wyraźniejsza.

Podsumowując, likwidacja nazwy „ekogroszek” na rzecz „węgiel groszek” to krok ku bardziej rzetelnemu informowaniu konsumentów i element walki z greenwashingiem w branży paliw. Choć sam węgiel nie stał się przez to mniej szkodliwy, odbiorcy paliw nie są już utwierdzani w błędnym przekonaniu, że palą czymś ekologicznym. Dla producentów i sprzedawców zmiana wiąże się z rebrandingiem i dostosowaniem do nowych norm, a dla klientów – z koniecznością przyzwyczajenia się do nowych etykiet. W dłuższej perspektywie ma to jednak przynieść korzyści: bardziej uczciwy przekaz marketingowy, lepszą jakość powietrza oraz stopniowe odchodzenie od „brudnych” paliw na rzecz realnie ekologicznych rozwiązań. Koniec ekogroszku to symboliczny, ale istotny element większej układanki transformacji energetycznej i ekologicznej.

Autor artykułu

Artykuł powstał we współpracy z firmą Semeniuk, zajmującą się sprzedażą opału z darmową dostawą na terenie całego kraju.

Advertisement

Advertisement

Advertisement

Zostaw komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Nowe perspektywy ochrony buraków cukrowych

Lista preparatów do ochrony buraków cukrowych w ostatnich latach wyraźnie się skurczyła. Z obrotu wypadły herbicydy zawierające takie substancje jak: desmedifam, chlorydazon, czy w...
13,428FaniLubię
7,105ObserwującyObserwuj
3,946ObserwującyObserwuj
11,402SubskrybującySubskrybuj
Verified by ExactMetrics