Elewarr powinien zaangażować się w obrót komponentami białkowymi i skup roślin paszowych – uważa część posłów z sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi. Pozwoliłoby to Polsce przynajmniej częściowo uniezależnić się od importowanej śruty sojowej, zwłaszcza że niebawem stosowanie pasz genetycznie modyfikowanych ma być zakazane.
Magazyny Elewarru w Drobinie
Od 2019 roku w Polsce ma obowiązywać zakaz stosowania w żywieniu zwierząt pasz genetycznie modyfikowanych. Rolnicy obawiają się, że nowe przepisy znacznie podniosą koszt zakupu pasz, a w konsekwencji doprowadzą do wzrostu cen mięsa. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w Polsce potrzebne jest około 10 mln ton paszy rocznie, czyli około 2 mln ton białka. W tej chwili większość tego białka pochodzi z poekstrakcyjnej śruty sojowej genetycznie modyfikowanej.
Czym zastąpić importowaną śrutę sojową GMO?
Podczas ostatniego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa dyskutowano o zaangażowaniu Elewarru w obrót komponentami białkowymi i skup roślin bobowatych w Polsce. Władze spółki przyznały, że są otwarte i gotowe na przyjmowanie pasze białkowych.
– Myślę, że jest to kierunek jak najbardziej słuszny i w przyszłości skuteczny, abyśmy mieli swoje komponenty białkowe, które nie mają GMO – powiedział w Sejmie wiceprezes zarządu Elewarr Andrzej Mioduszewski.
Jednak przyznał, że są trudności ze zbytem zakupionych komponentów, zwłaszcza bobika i łubinu.
– Rozmowa z mieszalniami pasz jest bardzo, bardzo trudna – z ich strony jest co najwyżej średnie zainteresowanie – mówił Mioduszewski.
Zdaniem Jana Krzysztofa Ardanowskiego (PiS), Elewarr powinnien być głównym organizatorem rynku polskiego białka.
– Spółka Elewarr, dysponując możliwościami przechowalniczymi i suszarniczymi, powinna być główną osią organizowania w Polsce produkcji polskiego białka – powiedział Ardanowski.
Według niego odejście od importowanej śruty sojowej GMO wręcz wymusza na Polsce produkcję własnego białka.
Podobnego zdania jest poseł Zbigniew Dolata (PiS). Jego zdaniem, jeśli Elewarr zacznie na dużą skalę skupować rośliny paszowe, wówczas „firmy paszowe nie będą miały już argumentu, że nie ma możliwości pozyskiwania dużych i jednolitych partii surowca”.
– Zaangażowanie tak dużej firmy byłoby niezwykle istotnym elementem zwrotu w tej sytuacji, która wydaje się nie do odwrócenia, czyli absolutnej dominacji soi genetycznie modyfikowanej – powiedział Dolata.
Kamila Szałaj
Redakcja AgroNews, fot.pixabay.com