W zeszłym tygodniu hiszpańska socjalistyczna partia PSOE oraz lewicowa platforma Sumar ustaliły, że jeśli stworzą rząd, przeforsują skrócenie tygodnia pracy z 40 godzin do 37,5. Dokładnie tyle w zeszłym roku pracował przeciętny Europejczyk. Różnice między poszczególnymi krajami są jednak znaczące.
Unijna dyrektywa ws. organizacji czasu pracy stanowi, że jej przeciętny czas, łącznie z pracą w godzinach nadliczbowych, nie powinien przekraczać 48 godzin (przy czym punktem odniesienia jest średnia z okresu wynoszącego do czterech miesięcy). W większości krajów UE tydzień pracy wynosi od 35 do 40 godzin. Czym innym jest jednak oficjalnie obowiązujący wymiar pracy na pełen etat, a czym innym liczba godzin przepracowywana przez przeciętnego obywatela danego kraju.
Polska w czołówce
Z danych Eurostatu zaprezentowanych we wrześniu tego roku wynika, że Polacy znajdują się w czołówce najdłużej pracujących nacji w Europie. Średnio tygodniowo pracujemy 40,4 godzin. Dłużej w UE pracują jedynie Grecy (41 godziny). Podium zamyka natomiast Rumunia i Bułgaria (40,2 godzin pracy tygodniowo).
Mapa stworzona przez Eurostat uwidacznia wyraźny podział między dłużej pracującym Wschodem oraz krócej pracującym Zachodem, choć są kraje, które się z niego wybijają – przede wszystkim Portugalczycy, które według unijnych danych pracują prawie 40 godzin tygodniowo. Najkrócej, bo ledwie 33,2 godziny, pracują Holendrzy. Następni w kolejności są Niemcy (35,3 godzin) oraz Duńczycy (35,4 godzin).
Długo nie znaczy dobrze
W Polsce skrócenie tygodnia pracy z 40 h do 35 h postuluje Lewica, a wśród organizacji pracowniczych – m.in. Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. „To, że pracujemy długo, nie oznacza, że pracujemy efektywnie. Na tym polega w ogóle zrozumienie całej problematyki czasu pracy”, mówi w rozmowie z EURACTIV Polska wiceszef OPZZ Sebastian Koćwin.
To właśnie efektywność pracy jest piętą achillesową Polski. Zdaniem Koćwina lepsze rezultaty w tym zakresie da zmniejszenie liczby przepracowywanych tygodniowo godzin. „Świat się zmienia, myślenie lat 90-tych i pierwszej dekady XXI w. odchodzi w przeszłość. Ważne jest, by umiejętnie łączyć to, co zawodowe i to, co pozazawodowe”, wskazuje.
„Nie” dla przykręcania śruby?
W najkrócej pracującej Holandii zgodnie z prawem obowiązuje 38-godzinny tydzień pracy. To, że średnia liczba faktycznie przepracowanych przez Holendrów godzin jest niższa o niemal pięć godzin, to wynik udogodnień oferowanych rodzicom oraz powszechności pracy na część etatu.
W sąsiadującej z Holandią Belgii, gdzie również standardowo pracuje się 38 godzin, średni czas pracy wynosi już natomiast 36,7 godzin. Jeszcze inaczej wygląda to w przypadku Francji, gdzie od 2000 r. z powodzeniem funkcjonuje 35-godzinny tydzień pracy. Według unijnych statystyk przeciętny Francuz pracuje jednak 37,4 godzin tygodniowo.
Pytany o to, czy postulowany przez OPZZ krótszy czas pracy nie funkcjonowałby tylko na papierze, Koćwin odpowiada, że takie ryzyko zawsze istnieje.
– Oczekiwałbym jednak od biznesu zrozumienia tego, że efektywność pracownika nie zależy od tego, jak mocno przykręcimy mu śrubę. Ona przyjdzie wtedy, kiedy damy mu większą elastyczność, jeśli chodzi o czas pracy – mówi. Jak wskazuje, choć zawsze dostępna jest „instytucja nadgodzin”, nie powinna być jednak „wykorzystywana ponad miarę”.
Od 2008 r., kiedy Eurostat zaczął gromadzić dane na ten temat tego, ile pracują Europejczycy, Polska regularnie plasuje się w czołówce pod względem najdłuższych godzin pracy. Zarówno w UE, jak i w Polsce obserwowany jest jednak trend spadkowy – w 2008 r. liczba godzin pracy przeciętnego Polaka wynosiła 41,3 tygodniowo. W całej Unii średnio pracowano wówczas 38,3 godzin.
Autor Sonia Otfinowska | EURACTIV.pl