Wczoraj minister rolnictwa Czesław Siekierski odwiedził gospodarstwo rolnika, którego sąd ukarał za nieprzyjemne zapachy dochodzące z jego chlewni do sąsiadów. Minister zadeklarował wsparcie dla hodowcy.
W ubiegłym tygodniu Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał wyrok Sądu Okręgowego, który stwierdził, że po rozbudowie gospodarstwa, gdzie stara obora została zastąpiona nową chlewnią na 360 świń, doszło do powstania uciążliwości zapachowych dla okolicznych mieszkańców. W efekcie rolnik został zobowiązany do zapłaty 30 tys. zł odszkodowania dla każdego sąsiada oraz pokrycia kosztów sądowych, co łącznie wynosi ok. 120 tys. zł. Ponadto musi wdrożyć działania mające na celu ograniczenie nieprzyjemnych zapachów.
Będzie wsparcie dla ukaranego hodowcy
Minister Siekierski zaznaczył podczas wizyty, że sprawa jest precedensowa. „To problem nie tylko dla rolnika, ale również w szerszym kontekście, ponieważ ocena uciążliwości jest subiektywna i może wpłynąć na inne podobne sprawy. Zamierzamy wspierać rolnika zarówno pod kątem prawnym, jak i w inny sposób. Należy stworzyć systemowe rozwiązania, które jasno określą warunki dla osób osiedlających się na terenach wiejskich. Wymaga to uregulowania gospodarki przestrzennej” – podkreślił minister.
Otrzymaliśmy pozew cywilny na podstawie art. 144 Kodeksu cywilnego, dotyczący zakłócania korzystania z sąsiednich nieruchomości w stopniu wykraczającym poza przeciętne normy. Jednak mieszkamy na wsi, a chlewnia nie została wybudowana w mieście. Sąsiedzi, osiedlając się i budując domy w tej okolicy, byli świadomi, że prowadzę produkcję rolniczą. Plan zagospodarowania przestrzennego dla naszego obszaru dopuszcza zarówno zabudowę jednorodzinną, jak i zagrodową oraz prowadzenie produkcji w budynkach inwentarskich – wyjaśnia Szymon Kluka.
Według rolnika sąd nie wziął pod uwagę, że jego gospodarstwo funkcjonuje w tym miejscu od pokoleń i zawsze prowadzono tu hodowlę świń, krów oraz kur. Uważa, że bardziej istotny był interes nowych mieszkańców, którzy przeprowadzili się z miasta. Gdy kupowali działki i budowali domy, wiedzieli przecież o działalności jego gospodarstwa.
Sąd uznał, że hodowla 360 świń jest już produkcją na skalę przemysłową, co może prowadzić do immisji, czyli negatywnego wpływu na okoliczne posesje.
Janusz Terka: wyrok sądu stanowi precedens
Janusz Terka, przewodniczący Solidarności Rolników z Piotrkowa Trybunalskiego, podkreślił, że wyrok sądu stanowi precedens, który może sprawić, że rolnicy zaczną się zastanawiać, czy warto kontynuować produkcję rolną i hodowlę zwierząt.
„Ta sprawa dotyczy całego sektora rolniczego, ponieważ taki wyrok może oznaczać, że każdy rolnik w Polsce może znaleźć się w podobnej sytuacji. Niezależnie od rodzaju produkcji, zawsze ktoś może stwierdzić, że mu to przeszkadza. Mówimy tu o niewielkim gospodarstwie rodzinnym, a jeżeli nie doprowadzimy do uchylenia tego wyroku, to tak wysoka kara może oznaczać koniec tej działalności. Spełnienie żądań sąsiadów to lata pracy rolnika, a nie wspomnę już o tym, jak bardzo cierpi cała jego rodzina, w tym dzieci” – dodał.
Minister zaapelował do mieszkańców wsi, aby wykazywali zrozumienie dla rolników, którzy prowadzą swoją działalność nie tylko dla własnych zysków, ale również po to, aby zaspokajać potrzeby rynku i konsumentów.
Produkcja na skale przemysłową to do ilu sztuk
Raczej od ilu
Wszystko fajnie ministrze, ale ty koło tego przybytku nie mieszkasz. W mojej miejscowości jest ,,obszarnik,, mieszkający na stałe w mieście Łodzi a ma chlewnię na 200 szt. , na człowieka od brudnej roboty, a sam przyjeżdża w weekendy pomagać . Wydzierżawił już pół wsi i obsiewa pola, odpryskuje przed oknami sąsiadów pestycydami mając wywalone na innych. Smród i pestycydy zostają na wsi a obszarnik jedzie dość do miasta.
ja nie widzę problemu . Sąsiedzi niech wykupią gospodarstwo. Będą sadzić i siać pachnące kwiatki . Każdy zapach można stworzyć z 4 pierwiastków ( o ile pamiętam – siarki,węgla ,wodoru i tlenu). Żartem – jeszcze nikt na świecie nie zmarł od zapachu natomiast od przeciągu wielu.
ż
Łatwo tak się madrzyc!My mieszkamy obok hodowli ma kilka tysięcy sztuk.Czasem smród jest nieznosny.Kto nie jest w takiej sytuacji to nie zrozumie.Najglupszy kontrargument -A schabowy smakuje?Albo-Ja tu byłem pierwszy itp
Rzeczywiście.Rolnicy którzy hodują po kilka tysięcy sztuk to raczej mają duże obszary pól gdzie można wybudować obory.Ale koszty doprowadzenia infrastruktury itp rzeczy.W pobliżu mojego domu jest 300 bydla i 1500 świń. Wybudowali nowe obory poza obszarem zabudowanym ale tych sztuk spod domu nie przenieśli.To samo z wieprzkami.1500szt.Wlascicielom nie przeszkadza bo kupili w sąsiedniej miejscowości dom i tam mieszkają. A tutaj w waskiej uliczce niech śmierdzi sąsiadom.
Tylko szkoda że te domy były przed tą chlewnia to może niech rolnik wykupi działki od ludzi i truje siebie a nie innych
Co mają w głowie ludzie osiedlający się obok chlewni? Bo zapach nieznośny a czego się spodziewaliście? Jeśli rolnik był pierwszy to morda w kubeł 😏
Więc niech PSL złoży projekt ustawy np. odgłosy i zapachy wsi podobna ustawa jest zdaje się we Francji
Ludzie tam byli osiedleni od zawsze tylko chodzi o to,że niektórzy sąsiedzi zaczęli powiększać hodowlę do 1000sztuk a nawet więcej przekupując najbliższych sąsiadów na etapie wydawania pozwoleń.Za mięsko popodpisywali im zgody.A to są duzi rolnicy ,którzy mają na tyle innych działek pod zabudowę.
przyszły takie czasy ,że wszyscy wydalają z siebie perfumy tylko rolnik smród . Odrobinę życzliwości i świat staje się piękny i pachnący
Nie ma wolnej amerykanki w Polsce. Jest za to obowiązująca w Polsce i EU zasada „zanieczyszczający płaci”. To znaczy w tym przypadku, jeśli produkcja świń powoduje uciążliwy smród, to redukcję tego odoru należy wkalkulować w koszty. Poza nowymi mieszkańcami wsi, są też starzy, którzy z racji tego, że znają tego rolnika to nie mówią mu że śmierdzi, by nie psuć stosunków. Ale im też to śmierdzi! Sam znam osobiście przypadek moich teściów, którzy zamykają okna gdy wieje od fermy świń w ich stronę, ale słowa nie powiedzą do producenta. Tymczasem on sam się przyznał, że powinien uruchamiać wentylatory by wywiewać smród ponad dachy domów, ale nie robi tego, bo musiałby za prąd płacić. Tym samym spadłaby mu opłacalność produkcji. Jednak takie koszty producent musi ponosić – a nie że sąsiedzi ponoszą uciążliwości.
Rzeczywiście.Rolnicy którzy hodują po kilka tysięcy sztuk to raczej mają duże obszary pól gdzie można wybudować obory.Ale koszty doprowadzenia infrastruktury itp rzeczy.W pobliżu mojego domu jest 300 bydla i 1500 świń. Wybudowali nowe obory poza obszarem zabudowanym ale tych sztuk spod domu nie przenieśli.To samo z wieprzkami.1500szt.Wlascicielom nie przeszkadza bo kupili w sąsiedniej miejscowości dom i tam mieszkają. A tutaj w waskiej uliczce niech śmierdzi sąsiadom.