Sytuacja na rynku trzody chlewnej jest dramatyczna. Szczególnie dotyka ona średnich gospodarstw rolnych produkujących świnie. Ich liczba gwałtownie spada i według ostatnich danych zeszliśmy już do poziomu poniżej 70 000 stad. To co się dzieje w tym sektorze stanowi dobrą ilustrację jak deklaracje Komisji Europejskiej czy Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi mijają się z rzeczywistością.
Politycy deklarują wspieranie małych i średnich gospodarstw rolnych a w rzeczywistości, jak podaje Komisja Europejska, 2% gospodarstw w krajach członkowskich produkuje 70% trzody chlewnej. Taka koncentracja dotyczy głównie takich krajów jak Niderlandy, Dania, Belgia czy Hiszpania. Proces ten jest zauważalny również w Polsce. Jedna z najstarszych grup producenckich w Wielkopolsce, która jeszcze do niedawna skupowała tuczniki od 200 gospodarstw, teraz ma zaledwie 20 dostawców. Pozostali albo zaprzestali produkcji albo przeszli na tucze kontraktowe. Z drugiej strony planowane są inwestycje w fermy przemysłowe o wielkości kilkudziesięciu tysięcy DJP.
Wielkopolska Izba Rolnicza walczy o producentów świń
Wielkopolska Izba Rolnicza od lat dostrzega te zagrożenia, które są szczególnie dotkliwe dla naszego regionu i średniej wielkości gospodarstw rodzinnych. Wysyłamy dziesiątki pism corocznie do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, opisując sytuację i proponując sposoby rozwiązania problemu lub odnosząc się do tych proponowanych przez Ministerstwo.
Jeszcze w ubiegłym roku, na skutek między innymi naszych postulatów, ogłoszony został nowy program wsparcia w postaci dopłaty do loch. W naszym piśmie, którego treść znajdziecie Państwo tutaj, wskazywaliśmy, że pomoc ogłoszona przez MRiRW w postaci dopłaty do lochy w wysokości 1000 zł, jest ruchem w dobrym kierunku, niemniej jednak jej ograniczenie do prosiąt urodzonych w okresie listopad 2021 – marzec 2022, sprawia, że jest to pomoc doraźna, która nie przyniesie efektu w postaci długoterminowej odbudowy krajowego pogłowia trzody chlewnej.
W swojej odpowiedzi (pełna treść tutaj) MRiRW wskazało, że taka forma pomocy została notyfikowana przez Komisję Europejską i będzie udzielana w ramach pomocy COVID, której obecne ramy czasowe kończą w czerwcu. W ostatnim tygodniu MRiRW ogłosiło, że wnioski o tę pomoc będzie można już składać od 15 lutego br., co stanowi realizację jednego z naszych postulatów.
Pomoc, z której mogą skorzystać producenci trzody chlewnej
MRiRW wskazało również inne formy pomocy, z których mogą korzystać producenci trzody chlewnej. Są to między innymi nieoprocentowane pożyczki na spłatę zobowiązań przez gospodarstwa produkujące trzodę chlewną oraz dopłaty do oprocentowania kredytów zaciągniętych przez gospodarstwa, które w wyniku ASF musiały zaprzestać hodowli.
Warto również dodać, że w ostatnich wypowiedziach medialnych, Pan Minister Kowalczyk zapowiedział możliwość przedłużenia dopłat do loch, jeśli sytuacja się nie poprawi.
„W swojej odpowiedzi MRiRW odniosło się również do drugiego postulatu z naszego pisma, dotyczącego zwolnienia rolników z dotrzymywania zobowiązań wynikających z umów dotacyjnych. Ministerstwo po raz kolejny wskazało, że ARiMR podejmuje tutaj indywidualne decyzje w zależności od sytuacji danego rolnika. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę nasze liczne postulaty, ARiMR w ostatnim czasie podjęła prace nad usystematyzowaniem podejścia do stosowania siły wyższej lub nadzwyczajnych okoliczności w związku z występowaniem ASF” – podkreślają przedstawiciele WIR.
7 krajów UE blokuje pomoc unijną dla sektora trzodowego
„Naszym zdaniem skuteczne wspieranie sektora trzodowego musi bazować na instrumentach, które dadzą rolnikowi przynajmniej minimalną perspektywę funkcjonowania w stabilnych warunkach. Różne źródła prasowe podają ostatnio, że 7 krajów UE blokuje pomoc unijną dla sektora trzodowego. Są to kraje będące największymi producentami i eksporterami mięsa wieprzowego. Niestety ze względu na koncentrację sektora oraz problem z ograniczeniem eksportu do Chin a także zaszłości historyczne, Komisja Europejska niechętnie spogląda na wspieranie sektora trzodowego” – podaje w komunikacie WIR.
Zważając na te ograniczenia, można wykorzystać następujące instrumenty takiej pomocy:
- Włączenie tradycyjnych polskich ras, takich jak WBP czy PBZ do grupy ras lokalnych, wspieranych w ramach Krajowego Planu Strategicznego (podobnie jak Złotnicka Pstra, czy Puławska). Jak wskazują badania naukowe, rasy te charakteryzuje unikalna jakość mięsa, którą szczególnie lubią Polacy. To działanie powinno być wsparte dotacjami dla mniejszych zakładów przetwórczych (mają być finansowane z Krajowego Planu Odbudowy) oraz współpracą z sieciami handlowymi, które zmierzają w kierunku dywersyfikacji dostaw i wspierania lokalnych produktów.
- Umożliwienie utrzymywania loch w systemie jarzmowym, w przypadku dopłat do podwyższonego dobrostanu zwierząt. Podwyższony dobrostan zwierząt to furtka, którą chętnie uchyli Komisja Europejska ponieważ wynika ona wprost z jej własnych strategii Bioróżnorodności oraz Od pola do stołu. Przeszkodą w jej wykorzystaniu są funkcjonujące dzisiaj przepisy dotyczące zakazu utrzymywania loch w jarzmach w okresie okołoporodowym. Należy, naszym zdaniem, te przepisy nieco złagodzić oraz poszukiwać innowacyjnych rozwiązań w zakresie samych stanowisk porodowych, które
- Promowanie mięsa z polskich ras na rynku – nie ma nic lepszego niż schabowy pochodzący od polskiej rasy świń odchowanej i utuczonej w podwyższonych warunkach dobrostanu i bez antybiotyków. Tę informację trzeba przekazać konsumentom, szczególnie tym młodszym, którzy jego smaku nie pamiętają., i którzy póki co rezygnują lub ograniczają konsumpcję mięsa, szczególnie wieprzowego. Potrzebna jest tu intensywna promocja i współpraca rolników, przetwórców oraz handlowców. To mięso w sklepie musi być specjalnie oznakowane i droższe od wieprzowiny produkowanej w systemach przemysłowych a rolnik musi mieć uczciwy udział w tej cenie.
Wskazany powyżej model jest trudny, wymaga współpracy wszystkich partnerów i spójnej, długofalowej strategii. Ale takie modele już funkcjonują w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Szwecji. Na taki model musi być gotowy konsument, który musi zapłacić nieco wyższą cenę i wydaje się, że polski konsument zbliża się do tego etapu – jemy mniej mięsa ale lepszej jakości i za to płacimy. Ten model ma też taką zaletę, że jego funkcjonowanie będzie można wspierać z funduszy unijnych, w przeciwieństwie do dużych tuczy przemysłowych.
Źródło: WIR
My rolnicy wiemy że to jest celowe działanie rządu żeby zniszczyć produkcję trzody w Polsce. Jakiej pomocy by niudzielili to itak niezatrzyma tego procesu bo to jest z góry ustalone.