Zadaniem systemów jakości żywności jest danie konsumentom pewności, że kupują wyjątkowy nie tylko pod względem walorów smakowych, ale przede wszystkim jakościowych produkt. Czy Klienci zdają sobie sprawę, że wytyczne i wymagania systemów jakości są coraz bardziej wyśrubowane a producenci muszą dostosowywać się do coraz bardziej restrykcyjnych wymogów? Z pewnością nie zaprząta to głowy konsumentów podczas zakupów.
Zmiany wymagań i restrykcji stawianych przez systemy jakości mogą następować w wyniku zmian regulacji prawnych w Polsce i Europie. Coraz częściej również nauka ma wpływ na to jak produkowana jest żywność. Wprowadzanie nowych rozwiązań technologicznych siłą rzeczy będzie wymuszać zmiany w wytycznych systemów jakości żywności, jakich będą musieli przestrzegać producenci. Taki proces zachodzi na naszych oczach w przypadku wykorzystania antybiotyków w produkcji rolnej.
Stosowane dotychczas antybiotyki przestają działać
Ograniczenie stosowania antybiotyków w produkcji drobiu jest jednym z ważniejszych wyzwań przed którymi stoją polscy hodowcy. Z jednej strony stosowanie antybiotyków sprawia, że wizerunek branży drobiarskiej, a tym samym jakość i bezpieczeństwo oferowanych przez nią produktów, często poddawana jest w wątpliwość. Z drugiej strony producenci muszą mierzyć się z coraz większą liczbą przypadków tzw. antybiotykooporności. Krótko mówiąc, stosowane dotychczas antybiotyki, które miały zwalczać infekcje i choroby przestają działać. Można więc uznać, że hodowcy znaleźli się w kropce z ekonomicznego i wizerunkowego punktu widzenia, ponieważ wydają środki na coraz mniej skuteczne metody leczenia i ochrony stad, a równocześnie są za to piętnowani.
Powrót do naturalnych metod walki z bakteriami i chorobami
Rozwiązaniem problemu zajęli się naukowcy z Katedry Biotechnologii i Mikrobiologii Żywności Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu (UPWr), którzy postanowili wykorzystać potencjał drzemiący w bakteriofagach, które są wirusami zwalczającymi bakterie. Obecni czterdziestolatkowie mogą kojarzyć je z animowanego francuskiego serialu „Było sobie życie”. Warto zaznaczyć, że bakteriofagi były badane i wykorzystywane do zwalczania chorób infekcyjnych już w latach 20 i 30 XX wieku. Rozwój tych badań został zahamowany przez odkrycie i wykorzystanie antybiotyków. Można powiedzieć, że 100 lat później jesteśmy zmuszeni do powrotu do tych, w pewnym sensie, naturalnych metod walki z bakteriami i chorobami przez nie wywoływanymi.
– W wyniku zakończonego projektu badawczego, możemy potwierdzić, że bakteriofagi są skuteczną metodą zapobiegania i ochrony stada przed infekcjami i chorobami, która nie wywołuje lekooporności bakterii – mów dr inż. Marta Kuźmińska-Bajor prowadząca badania w Katedrze Biotechnologii i Nauk o Żywności UPWr – mamy więc powody do satysfakcji. Choć produkt przeznaczony dla producentów jest już gotowy, jego stosowanie uzależnione jest od dopuszczenia go do obrotu w produkcji zwierzęcej na terenie UE. Mam nadzieję, że nastąpi to już niedługo, ponieważ wyniki i efekty naszej pracy są bardzo powiązane z wprowadzaną właśnie strategią Zielonego Ładu.
Nauka ma więc już gotowe rozwiązanie, które czeka jedynie na prawną możliwość zastosowania komercyjnego. Co ciekawe, bakteriofagi są już stosowane w Azji. W USA są wykorzystywane do dezynfekcji przed ubojem oraz przed pakowaniem mięsa. W Kanadzie zaś można nimi leczyć anginę u ludzi, ale nie można wykorzystywać w procesie leczenia zwierząt.
Przyspieszenie wykorzystania biotechnologii w rolnictwie będzie zależeć nie tylko od uwarunkowań prawnych, ale również od zakresu i stopnia współpracy pomiędzy nauką i biznesem.
– Nauka i biznes, choć mogą mieć wspólne cele, nadal pozostają dyscyplinami dwóch prędkości – zaznacza Kuźminska-Bajor – zwykle nauka jest bardziej precyzyjna, zaś biznes chce reagować natychmiast i szybko oczekuje efektów. Musimy się cały czas siebie uczyć. Niewątpliwie jednak polskie firmy zwracają na nas coraz większą uwagę, a to bardzo pozytywny sygnał.
Przyszłość będzie należała do rozwiązań opartych na biotechnologii
Wydaje się, że przyszłość będzie należała do rozwiązań opartych na biotechnologii, w tym bakteriofagach. Z jednej strony wymuszone jest to przez brak efektywności i uodpornienie się bakterii na antybiotyki. Z drugiej strony jest to bezpośrednia odpowiedź na wymagania konsumentów oraz środowiska, co w efekcie przełoży się na poprawę wizerunku branży.
Na razie pozostaje nam czekać na odpowiednie regulacje prawne, a potem rozpocząć przygodę z bakteriofagami, a dziś powinniśmy cieszyć się z tego, że w morzu problemów i wyzwań stojących przed polskim drobiarstwem doczekaliśmy się tak pozytywnych informacji.
Groźna choroba drobiu w Polsce. Duża ferma na Podlasiu do likwidacji
– Uważam, że takie rozwiązania, bazujące na biotechnologii, będą decydować o rozwoju branży mięsnej – mówi Jolanta Ciechomska ekspert w ramach projektu „Wyzwanie QAFP” finansowanego ze środków Funduszu Promocji Mięsa Drobiowego i Wieprzowego – W tym wypadku, równolegle dążymy do tego samego celu. System QAFP i jego zalecenia dla producentów i hodowców zmieniają się w czasie. Zmiany te siłą rzeczy dotyczą również kwestii antybiotyków. W naszym przypadku zmiany są spowodowane wymogami jakie stawia przed nami strategia „Zielony Ład”, której jednym z celów jest ograniczenie o 50% wykorzystania antybiotyków w produkcji zwierzęcej do 2030 roku. Bakteriofagi są więc dla nas idealnym rozwiązaniem, które na pewno będziemy brać pod uwagę w momencie dopuszczenia ich do obrotu rynkowego. Dla nauki to sukces, a dla nas jeszcze jedna możliwość lepszego dopasowania się do potrzeb i wymogów konsumentów.
Źródło: UPEMI