Podczas propagandowej akcji sadzenia jabłonek Alaksandr Łukaszenka skrytykował polskie jabłka. Tymczasem polscy sadownicy przejmują się nie tyle prywatnymi opiniami białoruskiego przywódcy, ile problemami z eksportem do tego kraju mimo zawieszenia embarga – podaje euractiv.pl.
W sobotę na Białorusi obchodzono Narodowy Dzień Sprzątania. Alaksandr Łukaszenka odwiedził z tej okazji rodzinny kołchoz we wsi Aleksandria w obwodzie mohylewskim na wschodzie kraju.
W ramach propagandowej akcji brał udział w sadzeniu jabłonek. Nowo powstały sad, jak głosi białoruska państwowa agencja prasowa BełTA, ma zostać przekazany na użytek miejscowej szkoły.
Łukaszenka spotkał się z sadownikiem Igorem Abramczykiem, który brał udział w akcji. Białoruski dyktator nie mógł się go nachwalić, gdy dowiedział się, że inżynier-ekonomista z wykształcenia pracuje na roli, bo wychował się na wsi.
– Jak człowiek się urodził na wsi, to potem go ciągnie do ziemi (…). Inaczej trudno by z niego było zrobić rolnika – stwierdził Łukaszenka.
– No, to możemy ci kołchoz dać! – zwrócił się do sadownika, dowiedziawszy się, że jego gospodarstwo ma sto hektarów, czyli „niedużo”. – Damy ci dobre gospodarstwo. (…) Dobre gospodarstwo sobie weź! Tu jest niezła ziemia – żartował.
Dodał, że sam zaczął się interesować sadownictwem dopiero po tym, jak został prezydentem.
– Bo przecież importujemy jabłka, przede wszystkim z Polski. A jego (Abramczyka – red.) jabłka są lepsze niż jakiekolwiek polskie. Ale przede wszystkim czystsze (chodzi o zawartość pozostałości środków ochrony roślin – red.). (…). On wie, że jeśli wprowadzi badziewie na rynek, to my go o to zapytamy – powiedział.
Polskie jabłka a Białoruś
Polska jest jednym z największych producentów jabłek na świecie. W 2021 roku ustępowała pod tym względem jedynie znacznie większym terytorialnie Chinom, Turcji i USA.
Eksport jednak spada. Jeszcze 10 lat temu Polska wysyłała za granicę ponad milion ton jabłek deserowych rocznie. Po raz ostatni taki wynik odnotowano w 2017 roku. W 2023 roku wyeksportowano z Polski 782 tys. ton jabłek deserowych i 27 tys. ton jabłek przemysłowych.
Po nałożeniu przez Rosję embarga w 2014 r. spadła rola tego kraju jako jednego z głównych odbiorców polskich jabłek, co zmusiło branżę do poszukiwania nowych rynków. W grudniu ubiegłego roku Polska wyeksportowała jabłka do 28 krajów spoza Unii Europejskiej, wynika z danych Związku Sadowników RP. Ogólnie nasze jabłka trafiły do ok. 77 krajów.
Pod koniec ubiegłego roku największym importerem polskich jabłek spoza UE był Egipt, który wyprzedzał pod tym względem Indie, Kazachstan, Jordanię i Mongolię.
Przez długi czas dominującym rynkiem dla polskich jabłek była Białoruś. Wszystko zmieniło się jednak wraz z rozporządzeniem białoruskiego rządu z 6 grudnia 2021 r., zakazującego importu między innymi polskich jabłek i gruszek.
Od tamtej pory miały jednak miejsce dwie „odwilże” i polskie jabłka przepuszczano przez granicę przez kilka miesięcy w roku, przypomina portal Sad24. 28 grudnia 2023 r. weszło w życie Rozporządzenie Rady Ministrów Republiki Białorusi nr 934 z dnia 26 grudnia 2023 r., ponownie czasowo zawieszające zakaz. Świeże jabłka będą mogły wjeżdżać na teren Białorusi od 1 kwietnia do 31 lipca tego roku, tak samo jak miało to miejsce przed rokiem.
– Białoruś przez długi czas była kluczowym odbiorcą polskich jabłek. Miejmy nadzieję, że trudna sytuacja polityczna przestanie utrudniać kontakty handlowe z tym krajem – mówi w rozmowie z EURACTIV.pl sadownik z województwa mazowieckiego.
W pierwszym tygodniu po zawieszeniu embarga, czyli do 7 kwietnia polscy eksporterzy wysłali na rynek białoruski ponad 2191 ton jabłek. Od 8 do 14 kwietnia było to już jednak tylko 1800 ton.
„Widać, że w eksporcie są problemy. Firmy handlujące jabłkiem niestety potwierdzają, że kolorowo nie jest”, wspomina portal SadyOgrody.pl, dodając, że w wielu przypadkach problemem jest cena, „ale największy problem dzieje się prawdopodobnie na granicy, tiry czekają w długich kolejkach”.
Białoruskie jabłka bardziej ekologiczne?
Nie jest natomiast prawdą, że białoruskie jabłka są bardziej ekologiczne od polskich. Producentów rolnych w Unii Europejskiej obowiązują rygorystyczne normy produkcji, odnoszące się także do rodzajów używanych środków ochrony roślin i ich pozostałości w produkcie.
– Polskie jabłka produkowane są zgodnie z normami unijnymi. Sadownicy we własnym zakresie dbają o przestrzeganie zaleceń i norm pozostałości, ponieważ przekraczanie norm grozi wycofaniem jabłek z obrotu i ich utylizacją – mówi sadownik.
Lista środków ochrony roślin niedozwolonych do stosowania w Unii Europejskiej systematycznie się wydłuża. Sadowników z krajów spoza UE, na przykład z Ukrainy czy Białorusi, podobne normy nie obowiązują i zawartość pozostałości środków ochrony roślin nie jest tak rygorystycznie kontrolowana.
Autor Aleksandra Krzysztoszek | EURACTIV.pl
Fot.: president.gov.by