Komisja Europejska zatwierdziła tekst umowy handlowej z Mercosur i skierowała go do dalszych prac w Radzie UE oraz Parlamencie Europejskim. W dokumencie znalazły się dodatkowe zapisy, m.in. tzw. klauzula bezpieczeństwa, która – według przedstawicieli Komisji – ma pozwalać państwom członkowskim na ograniczenie importu, jeśli zagraża on rodzimemu rolnictwu.

Zdaniem Marcina Wrońskiego ze Związku Zawodowego Rolnictwa „Samoobrona”, to jedynie pozorna gwarancja, która w praktyce nie zabezpieczy interesów polskich rolników.
Rolnicy stracą rynki zbytu
– Co z tego, że Polska wprowadzi ograniczenia na import, skoro towary z Mercosur i tak będą trafiały na inne rynki unijne i wypierały naszą żywność? – ostrzega Wroński. – Już dziś widzimy, że niemieckie paszarnie kupują kukurydzę z Brazylii, a wtedy automatycznie spada eksport naszej kukurydzy do Niemiec. To dzieje się mimo braku umowy – a co będzie, gdy zacznie ona obowiązywać?
Jak podkreśla przedstawiciel „Samoobrony”, polscy rolnicy i przedsiębiorcy przez lata inwestowali, by zdobyć rynki w Europie. – Teraz możemy je stracić i zostać z towarem w kraju, bez możliwości sprzedaży nadwyżek.
„Wódka Żubrówka” nie przykryje strat
W debacie publicznej pojawiają się głosy, że na umowie z Mercosur mogą skorzystać pojedyncze branże eksportowe. Wroński komentuje te wypowiedzi ostro: – Jeżeli ktoś twierdzi, że na tej umowie wygra Wódka Żubrówka, podczas gdy stracą producenci zbóż, cukru, drobiu czy mięsa, to albo nie zna realiów, albo mówi pod czyjeś dyktando.
Zmarnowana prezydencja i ostrzeżenie dla władz
Zdaniem Wrońskiego, polski rząd popełnił poważny błąd, nie wykorzystując pierwszego półrocza 2025 r., kiedy Polska sprawowała prezydencję w UE. – Nie zrobiono nic, by zablokować tę umowę. To porażka polskich władz, której rolnicy nie zapomną.
Przedstawiciel „Samoobrony” przewiduje, że jeśli dokument wejdzie w życie, rolnicy ponownie będą musieli wyjść na drogi, pod ministerstwa i biura poselskie, by bronić swojego bytu i bezpieczeństwa żywnościowego Polski.
„Albo właściciele, albo parobkowie”
– Ta polityka prowadzi do upadku rolnictwa. Dla nas wybór jest prosty: albo będziemy właścicielami ziemi, albo parobkami – podsumowuje Marcin Wroński.