Tegoroczny jesień jest chłodny i mokry. Nie przeszkadza to jednak szkodnikom, które pomimo takiej pogody, pojawiają się w uprawach rzepaku. Poza śmietką kapuścianą, pchełką rzepakową, i gnatarzem rzepakowcem, o których już pisaliśmy, na polach pojawiła się także miniarka kapuściana.
Na plantacjach rzepaku ozimego nie sposób nie zauważyć uszkodzeń spowodowanych przez miniarkę kapuścianą. To muchówka z rodziny miniarkowatych. Dla upraw rzepaku groźne są szczególnie jej larwy, które drążą miny w ogonkach i blaszkach liściowych rzepaku. Jeszcze kilka lat temu szkodnik ten mimo częstego występowania na rzepaku nie wyrządzał szkód o znaczeniu gospodarczym. Ale niestety to się zmienia.
– Na przestrzeni ostatnich lat nasilenie występowania tej miniarki w wielu rejonach zwiększyło się, powodując wzrost uszkodzeń roślin – wyjaśnia prof. dr hab. Stefan Pruszyński.
Zwalczanie miniarki
Dla miniarki kapuścianej nie ma oficjalnego progu ekonomicznej szkodliwości. Ale zabieg powinno się przeprowadzić, jeśli uszkodzone jest powyżej 10 proc. powierzchni blaszki liściowej.
I chociaż nie ma oficjalnie zarejestrowanych preparatów do zwalczania miniarek w uprawach rzepaku, można zastosować te same środki, które służą do likwidacji mszyc czy skrzypionek.
oprac. Kamila Szałaj
Redakcja AgroNews, fot.K. Szałaj