Sezon rozpocznie się dopiero za kilka tygodni, ale już teraz wiadomo, że łatwy nie będzie. Producenci truskawek mają sporo powodów do niepokoju. Na sprzedaż owoców do Rosji trzeba będzie mieć specjalne pozwolenia – podaje Redakcja Rolna TVP.
Mirosław Mitura Garwolewa od 20 lat zajmuje się uprawą truskawek. Już dawno zrezygnował ze sprzedaży owoców do przetwórstwa i postawił na odmiany deserowe.
Mirosław Mitura: głównie produkujemy truskawkę na eksport. W zasadzie kilka dni sprzedajemy tylko na kraj. Do momentu kiedy nie możemy uzbierać całego tira, całego samochodu.
Odbiorcy przyjeżdżają po towar z różnych krajów, ale większość sprzedawana jest do Rosji. W tym sezonie może być z tym jednak problem.
Jeżeli potwierdzi się to, co do nas dochodzi to automatycznie zamyka się nam rynek rosyjski i perspektywy na lepsze zyski – wyjaśnia Mirosław Mitura
Od września ubiegłego roku na sprzedaż owoców, także truskawek, do Federacji Rosyjskiej wymagane są certyfikaty bezpieczeństwa. Aby je dostać trzeba wykonać badania na pozostałości pestycydów, azotanów i azotynów.
Artur Łączyński z GIORiNI: tu jest istotna rola pobierania przez stacje chemiczno-rolnicze, no i oczywiście wkalkulowania przez eksporterów tych czynności: pobrania, próbki, analizy. To trwa kilka dni.
O ile kilka dni w przypadku jabłek czy gruszek nie stanowi większego problemu, to w przypadku truskawek jest to sprawa bardzo istotna. Ale jedyne co mogą w tej sytuacji zrobić producenci, to bardzo rozważnie stosować środki chemiczne.
Przede wszystkim muszą zwracać uwagę jakie środki ochrony roślin są stosowane. Tak dobrać program ochrony, aby uniknąć sytuacji w której są przekroczenia – tłumaczy Artur Łączyński.
Teoretycznie uzyskanie certyfikatów bezpieczeństwa dla truskawek nie jest nie możliwe. Jak będzie w praktyce, przekonamy się za kilka tygodni.
Źródło: Dorota Florczyk, Redakcja Rolna TVP, www.tvp.pl/rolna, fot. sxc.hu