W mijającym tygodniu na detalicznym rynku paliw zanotowaliśmy zaskakujące obniżki. Niższe ceny benzyny i diesla na stacjach nie utrzymają się jednak długo, bo w hurcie już obserwujemy podwyżki. Kierowcom w Polsce nie sprzyja też sytuacja na rynkach międzynarodowych, gdzie znów drożeje ropa naftowa.
Obawy o to, że zaraz po wyborach zobaczymy wyraźny skok cen na stacjach, okazały się być bezpodstawne. Paliwa z pewnością będą drożeć, bo tak dużej dysproporcji względem notowań produktów naftowych w Europie nie da się utrzymywać w nieskończoność, ale będzie to proces rozciągnięty w czasie.
W hurcie już drożej
Przewidywania co do kierunku zmian cen na rynku paliw w Polsce zaczynają się już materializować w hurtowych cennikach rafinerii, gdzie w ostatnich dniach dominowały podwyżki. Dynamika zmian nie jest co prawda duża, ale kierunek jest jeden – w górę. Dzisiaj metr sześcienny 95-oktanowej benzyny jest przez rafinerie wyceniany średnio na 4835,80 zł i w porównaniu do poprzedniego piątku cena tego paliwa wzrosła o 76,20 zł. Olej napędowy w tym samym czasie podrożał o 63,40 zł i jego aktualna średnia cena w oficjalnych notowaniach producentów to 4838,60 zł/metr sześcienny.
Zaskakujące obniżki na stacjach
W przeprowadzonym w tym tygodniu badaniu detalicznych cen paliw zanotowaliśmy spadek średniej ceny benzyny i oleju napędowego. W przypadku 95-oktanowej benzyny zmiana wyniosła 2 grosze i litr tego paliwa kosztuje średnio 6,05 zł. Diesel potaniał o 5 groszy do poziomu 6,09 zł/l. W górę poszły za to notowania autogazu i tankowanie LPG to średnio wydatek rzędu 3,09 zł/l.
W drugiej połowie tygodnia sytuacja na stacjach zaczyna się jednak zmieniać i coraz trudniej znaleźć stacje, gdzie można zatankować w cenie poniżej 6 złotych za litr. To sygnał, że w detalu zacznie się realizować zwyżkowa prognoza. Ta, przygotowana przez e-petrol.pl, na końcówkę października zakłada następujące przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw: 6,05-6,18 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, dla diesla 6,08-6,20 zł/l a dla LPG 3,08-3,16 zł/l.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie napędza cenowe zwyżki
W ostatnich dniach na rynkach światowych główne emocje wiążą się z możliwą eskalacją konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Udało się przechwycić m.in. rakiety wystrzelone z terenu Jemenu, co mogłoby sugerować zaangażowanie proirańskiego Huti w konflikt. Takie zdarzenia podbijają „premię ryzyka” zawartą w cenie surowca, nawet jeśli nie ma bezpośredniego zagrożenia dla wydobycia i tranzytu ropy. Wśród międzynarodowych reakcji na zdarzenia w strefie Gazy warto przywołać sugestie Iranu o konieczności wprowadzenia embarga na dostawy ropy do Izraela – te jednak nie spotkały się z odzewem ze strony krajów OPEC.
Interesującą wiadomością z ostatnich dni jest także plan administracji prezydenta Joe Bidena odnośnie nabycia w grudniu i styczniu 6 mln baryłek ropy z dostawą do strategicznych magazynów surowca. Departament Energii USA zamierza podpisać kontrakty na zakup ropy po cenie 79 USD za baryłkę lub mniej. Wcześniej zakładano zakup po 70 USD za baryłkę.
Ważną zmianą dla zachodniej półkuli, mogącą nieco hamująco działać na perspektywy zwyżkowe, jest wiadomość, że Stany Zjednoczone zniosły sankcje nałożone na wenezuelski przemysł naftowy. Ma to związek z sugestią, że wybory odbędą się w przyszłym roku – tak zakłada porozumienie władz z opozycją. Eksport ropy naftowej z Wenezueli w zeszłym miesiącu przekroczył 800 tys. baryłek dziennie. Nim jednak produkcja wenezuelska złagodzi podażowe napięcia – ceny pozostawać będą pod dominującym wpływem obaw o sytuację na Bliskim Wschodzie i wynikających z nich zwyżek.
Źródło: e-petrol, dr Jakub Bogucki, Grzegorz Maziak