10 lipca w Sejmie odbyło się kluczowe posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, poświęcone konsekwencjom nowych umów handlowych – zarówno tej zawieranej między Unią Europejską a Ukrainą, jak i porozumienia z krajami Mercosur. Mimo licznych i jednoznacznych zastrzeżeń ze strony środowisk rolniczych oraz samej Polski, przedstawiciele rządu poinformowali, że umowy te zostaną podpisane, choć w nieznacznie zmodyfikowanej formie.

Rolnicy alarmują: to koniec europejskiego rolnictwa, jakie znamy
Podczas obrad głos zabrał m.in. Hubert Ojdana, rolnik z Ruchu Młodych Farmerów, który jasno wskazał na systemowy problem:
– Wszyscy dokładnie wiemy, że rolnictwo w Europie jest zwijane. Jest zwijane poprzez przepisy odgórnie nam zarzucane z Unii Europejskiej. Stajemy się poligonem ekologicznym, a z drugiej strony chcemy importować różne towary z krajów Mercosuru oraz z Ukrainy – podkreślał Ojdana.
Rolnicy uczestniczący w komisji wielokrotnie zaznaczali, że czują się oszukani i pomijani. Ich głos był lekceważony, a zgłaszane problemy – ignorowane. – Byliśmy przedstawiani jako manipulatorzy, a dziś wszystko się potwierdza – mówił jeden z obecnych.
Fundusz ochronny? „Żenująco niski”
Damian Murawiec, lider Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników, nie krył rozgoryczenia:
– Wiedzieliśmy, że tak się to skończy. Że liberalizacja handlu z Ukrainą dojdzie do skutku, a umowa z Mercosur zostanie ratyfikowana. Nie jesteśmy zaskoczeni, ale jesteśmy zawiedzeni.
Rolnicy podkreślają, że obecnie proponowane mechanizmy ochronne, w tym miliardowy fundusz, są skrajnie niewystarczające. Wskazują, że skala strat dla unijnego rolnictwa może być nieporównywalnie większa, a środki zaproponowane przez Komisję Europejską są po prostu symboliczne.
Brakuje przejrzystości, brakuje kontroli
Uczestnicy komisji zgodnie zauważali brak przejrzystości procesu negocjacyjnego. Rolnicy nie mieli dostępu do informacji, które pozwoliłyby im realnie ocenić skutki przyszłych umów. Nie przedstawiono też rzetelnej analizy możliwości eksportowych UE w ramach nowych porozumień.
Dodatkowe obawy budzi brak skutecznych mechanizmów kontroli jakości i bezpieczeństwa importowanej żywności. Wielu rolników pyta: kto zagwarantuje, że sprowadzane produkty będą spełniać te same standardy, których wymaga się od europejskich producentów? – Papier wszystko przyjmie, ale prawda bywa inna – stwierdzili przedstawiciele organizacji rolniczych.
Polska – zastrzeżenia, ale bez weta
Mimo ostrzeżeń, Polska nie planuje zablokowania podpisania umów, choć oficjalnie podtrzymuje swoje obawy, zwłaszcza w zakresie potencjalnych szkód dla sektora mięsa drobiowego, wołowego oraz tytoniu. Rząd deklaruje, że dokumenty zostaną podpisane w „lekko obrobionej” wersji, co według strony społecznej nie zmienia istoty problemu.