Z dyrektorem Instytutu Gospodarki Rolnej rozmawiamy o pomyśle przyłączenia powiatów do Warszawy w kontekście rolników.
Co Pan sądzi o planach powiększenia stolicy?
Jacek Podgórski: Wszystko wskazuje na to, że plany zaczynają się i kończą na nieprzemyślanym haśle. Obie strony sporu politycznego stawiają sobie nawzajem zarzuty chęci zawłaszczenia Warszawy. Do tego, nie da się ukryć, sami pomysłodawcy chyba nie do końca wiedzą, co postulują. Możemy się oczywiście zastanawiać, jakie skutki pociągnęłoby za sobą przyłączenie do miasta stołecznego ościennych gmin. Dla rolników byłyby one dramatyczne.
Dlaczego rolnicy ucierpią na przyłączeniu do Warszawy?
Jacek Podgórski: Powodów jest kilka. Najważniejsze z nich to osłabienie ochrony gruntów rolnych, zagrożenie dla wypłaty środków unijnych oraz wzrost danin na rzecz państwa. Podstawowym mankamentem tego pomysłu w interesującej nas materii jest brak konsultacji ze środowiskami rolniczymi. Wykluczone jest zarówno decydowanie o losie gmin wiejskich bez ich udziału, jak również oddanie głosów tej sprawie mieszkańcom dzisiejszej Warszawy… i tylko im. To jest po prostu nieuczciwe.
Pomówmy o tych konkretnych zagrożeniach dla gospodarstw rolnych…
Jacek Podgórski: Przed wszystkim, grunty rolne wokół Warszawy korzystają w tej chwili z ochrony, którą gwarantuje im Ustawa o ochronie gruntów rolnych. Znajdują się w niej mechanizmy zapobiegania nadmiernym przekształceniom gruntów rolnych na cele nierolnicze. Przepisów tych nie stosuje się jednak w stosunku do gruntów miejskich. W ten sposób grunty rolne będą mogły być przekształcane w inwestycyjne. Należy wspomnieć, że w takim przypadku dodatkowym utrudnieniem okazuje się tzw. ustawa o handlu ziemią. Dzierżawcy nie mogliby korzystać z przysługującego im prawa pierwokupu, a Skarb Państwa miałby większą swobodę w wyłączaniu gruntów spod umów dzierżawy. Te grunty szybko przestałyby być rolnymi.
No tak… niełatwo o miasta, w granicach których znajdowałyby się gospodarstwa rolne. A kwestia pieniędzy unijnych?
Jacek Podgórski: Włączenie do Warszawy gmin, w których istnieją dziś gospodarstwa rolne, prawdopodobnie uniemożliwi im korzystanie ze środków z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. A mówimy przecież o środkach np. na rozwój działalności pozarolniczej lub modernizacje lokalnych dróg. Przy okazji wielu wniosków o dofinansowanie w ramach PROW uprawnionymi podmiotami są rolnicy z gmin wiejskich lub wiejsko-miejskich, których liczba ludności nie przekracza 5 tysięcy mieszkańców. Mieszkańcy „Wielkiej Warszawy” chyba by się nie załapali…
Pozostaje jeszcze oczywista kwestia danin. Podatki i opłaty lokalne są wyższe w Warszawie niż w gminach ościennych. Po ich włączeniu wysokość zobowiązań z pewnością poszybuje w górę.
Zwolennicy „Wielkiej Warszawy” podkreślają korzyści w postaci ujednoliconego transportu i lepszej dostępności szkół…
Jacek Podgórski: Po pierwsze, kwestia ujednolicania transportu to jest proces, który już teraz się toczy i nie potrzeba do tego poszerzania granic miasta. Ta kwestia jest możliwa do zrobienia przy wykorzystaniu porozumień między gminami. Poza tym nie znam dużej zachodniej aglomeracji, w której obowiązywałaby jedna strefa biletowa. Dostęp do szkół nie może być powodem tak drastycznej zmiany. Zresztą tu również sytuacja się poprawia. Poza tym, pomysłodawcy chyba nie dostrzegają, że w imię ewentualnego polepszenia dostępu do szkół stwarza się realne zagrożenie dla istniejących miejscmiejsc miejsc pracy w gospodarce rolnej.
Redakcja AgroNews