Stowarzyszenie Polska Izba Miodu apeluje o niepowielanie informacji pochodzących z zagranicznej prasy dot. rzekomo innowacyjnej metody badania miodu dostępnej na rynku niemieckim, czy szerzej – w innych krajach UE, na podstawie której formułowane są wnioski dotyczące fałszowania miodu. Informacje te mogą wprowadzać w błąd i niepokoić polskich konsumentów. Izba przypomina, że miód oferowany w Polsce przez dużych producentów w sklepach podlega ścisłym kontrolom i jest rygorystycznie badany. PIM od wielu lat monitoruje system badania miodu na polskim rynku i zapewnia, że obecnie stosowane procedury spełniają najwyższe standardy zarówno krajowe, jak i unijne.
Metoda badania DNA pszczół wątpliwa
W ostatnim czasie obserwowany jest wzrost liczby firm i laboratoriów – głównie zagranicznych – oferujących badania miodu, które często nie spełniają odpowiednich standardów naukowych i wymogów prawnych. Wiele z tych podmiotów nie stosuje sprawdzonych metodologii, a ich działania nie są zgodne z regulacjami obowiązującymi na terenie Unii Europejskiej. Do takiej grupy zaliczamy również metodę badań DNA pszczół w miodzie, o której informują w ostatnich tygodniach media, a która jest jedną z wielu komercyjnych, eksperymentalnych i nieautoryzowanych metod. Na tym etapie w żaden sposób nie może być uznana za wiarygodną poza środowiskiem jej twórców i lobbystów.
Skuteczność metod opartych na DNA zależy od jakości baz danych zawierających informacje genetyczne roślin, bakterii i grzybów. Obecna baza nie jest kompletna i zawiera liczne błędy, bo opiera się tylko o jedno zagraniczne laboratorium, co może prowadzić do nieprecyzyjnych wyników i trudności w jednoznacznym określeniu pochodzenia miodu. Próbki miodu mogą łatwo zostać zanieczyszczone przez DNA z innych źródeł, np. z powietrza, gleby czy sprzętu. Takie zanieczyszczenia mogą wpływać na wyniki analizy, obniżając dokładność identyfikacji pochodzenia. Wysoka rozdzielczość analizy DNA prowadzi do uzyskania ogromnej ilości danych taksonomicznych. Ich interpretacja może być trudna, zwłaszcza w sytuacjach, gdzie brakuje wyraźnych różnic między regionami lub gdy próbki mają wiele wspólnych taksonów, co może wprowadzać niejasności w przypisaniu pochodzenia.
– Twierdzenie, że na podstawie danych eksperymentalnej i nowatorskiej metody DNA jesteśmy w stanie wskazać zafałszowanie miodu jest sporym nadużyciem – mówi Przemysław Rujna Sekretarz Generalny Stowarzyszeni Polska Izba Miodu – w określonych przypadkach może to być nawet traktowane jako celowe straszenie i wprowadzanie w błąd konsumenta. Mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, iż metodyka oparta o DNA na dzisiaj jest jedynie próbą wprowadzenia kolejnego kosztownego badania miodu, który i bez niej już dziś jest prawidłowo badany i co najważniejsze finalnie bezpieczny! – dodaje.
Medyczny standard badań miodu
Pojawiające się w przestrzeni publicznej informacje o tym, że obecnie stosowane metody badań laboratoryjnych nie są w stanie wykazać czy miód został sfałszowany mogą powodować, że klienci z dużą obawą będą sięgać po miód ze sklepowych półek.
Izba wielokrotnie podkreślała, że miód – zanim trafi do sprzedaży detalicznej – musi przejść szczegółowe i wieloetapowe badania, które obejmują zarówno analizę fizykochemiczną, jak i testy na obecność substancji zakazanych. Jakość tych badań jest porównywalna ze standardami badania leków.
– Podczas tych badań sprawdza się m.in. obecność antybiotyków, pestycydów oraz metali ciężkich,. – mówiSekretarz Polskiej Izby Miodu Przemysław Rujna i zaznacza, że laboratoria specjalizujące się w tych analizach działają na niezwykle wysokim poziomie, nierzadko porównywalnym do instytucji medycznych. – Badania prowadzone przez certyfikowane laboratoria są w stanie wykryć wszelkie szkodliwe substancje, a także precyzyjnie określić, czy miód nie zawiera dodatków w postaci sztucznych cukrów – podkreśla Rujna.
– Nie wykluczamy w przyszłości nowych kierunków analitycznych żywności, w tym i miodu, również opartych o DNA, jednakże to jeszcze daleka droga. Dzisiejsze ograniczenia pokazują, że metody oparte o DNA, choć obiecujące, wymagają dalszego rozwoju, aby mogły być szeroko stosowane w określaniu pochodzenia miodu, a wprowadzanie ich „tylnymi drzwiami” nie pomaga, a jedynie szkodzi, nie tylko branży, ale także wzbudza niepotrzebne niepokoje konsumenckie – komentuje Rujna.
Potrzebna norma branżowa
Aby ukrócić wszelkie spekulacje na temat badania miodu, Stowarzyszenie Polska Izba Miodu, we współpracy z renomowanym ośrodkiem naukowym w Polsce, planuje w najbliższym czasie rozpoczęcie prac nad opracowaniem branżowej normy dotyczącej badania i certyfikowania miodu. Celem tych działań jest stworzenie precyzyjnych standardów jakości dla produktów pszczelich, co ułatwi konsumentom wybór i zagwarantuje, że kupując miód zgodny z nową normą, sięgają po produkt najwyższej klasy.
Źródło: PIM