Czy na naszym wigilijnym stole wylądują chińskie karpie?
„Rolnicy prowadzący gospodarstwa rybackie uwijają są teraz jak w ukropie, bo okres przedświąteczny to dla nich najgorętszy czas w roku. Pracy wiele, ale zarobki mniejsze. Gospodarze narzekają, że w tym sezonie idą na dno przez ryby z importu. Konsumenci kupują je na potęgę, bo są o wiele tańsze.
W gospodarstwach rybackich odłów i sprzedaż ryb. Półtora kilogramowe karpie, czyli o wymiarach hodowlanych, są już w magazynach.
Eugeniusz Janik, gospodarstwo rybackie Łysinin: Przed wyłowieniem trzeba wszystko przygotować np. siatkę żeby nie poraniła ryb.
Klientów w gospodarstwach rybackich z dnia na dzień przybywa.
Roman Pomorski, Gałęzewko: Wigilia bez karpia to jest niemożliwe, musi być ryba na święta.
Gospodarze przyznają, że nie narzekają na brak klientów, ale odczuli po kieszeniach, że jest ich mniej. Wszystko przez promocyjne ceny ryb w marketach.
Henryk Sobolewski, prezes gospodarstwa rybackiego w Łysininie: To są takie sztuczki marketów, stracimy na karpiu to zyskamy na mące.
Narzekają nie tylko gospodarze, ale również sprzedawcy z targowisk. Markety sprowadzają ryby z Chin i psują polski rynek, sprowadzają to, co jest niedobre.
Marek Szczygielski, dyrektor Inspekcji Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Bydgoszczy: Trzeba się zastanowić skąd ta ryba pochodzi? Z Chin czy z Wietnamu, czy są to ryby krajowe? A te mają szansę być świeże.
Hodowcy proszą, by zwracać uwagę nie tylko na to, za ile, ale i jakie ryby kupujemy. Kilka lat temu polski rynek podbiła wietnamska panga hodowana w zlewni rzek uznawanych za największe ścieki Azji” – podała Redakcja Rolna TVP.
Co wybiorą konsumenci? Cenę czy jakość?
Redakcja AgroNews, fot. sxc.hu