– Nie wychowała się pani na wsi, a dopiero w dorosłym życiu zajęła się działalnością rolniczą. To pani mąż wychował się w gospodarstwie rolnym. Postanowiła pani jednak poprowadzić z nim to gospodarstwo. Jak ocenia pani tę decyzję z perspektywy czasu w kontekście zawodowym?
– Moja decyzja o wyprowadzeniu się na wieś i prowadzeniu ekologicznego gospodarstwa była podjęta bardziej emocjonalnie niż rozsądkowo. Niemniej jednak moja intuicja mnie nie zawiodła. Dziś, po 6 latach mieszkania na wsi i utrzymywaniu się z ekologicznej produkcji rolnej, nie mam wątpliwości, że była to decyzja właściwa. Moje życie zawodowe jest spełnione, pełne wyzwań i satysfakcji. Trud i ciężka praca na gospodarstwie są dla mnie mocnymi wskazówkami jak chcę prowadzić swoje życie i jak mogę dawać to, co jest najlepsze dla naszych klientów – żywność wysokiej jakości, o wyjątkowym smaku.
– Jakie są obecnie najważniejsze wyzwania pozarolnicze na wsi?
– Trzeba znaleźć odpowiedzi na trzy pytania – jak powstrzymać proces wyludniania się wsi, jak zachować krajobraz rolniczy oraz jak zachować utratę bioróżnorodności w rolnictwie.
– Jakie znaczenie z Pani punktu widzenia miałoby wzmożenie działań w kierunku tworzenia na terenach wiejskich nowych pozarolniczych możliwości zawodowych i infrastrukturalnych?
– Uważam, że takie działania powinny być wyważone w odpowiedni sposób, tak żeby nie spowodowały one odciągnięcia rolników od pracy na roli. Pozarolnicza działalność na terenach wiejskich nie powinien zaburzać charakteru wsi
– Jak widzi pani wpływ obecnej unijnej Wspólnej Polityki Rolnej na sytuację rolników w Polsce?
– WPR ma swoje zalety i wady. Te pierwsze to otwarcie granic dla przepływu towarów i usług wewnątrz UE, podniesienie poziomu życia rolników, przekazywanie rolnikom dotacji, stworzenie systemu odszkodowań za klęski żywiołowe, wprowadzenie obowiązku etykietowania żywności, co ma pewne przełożenie na jakość żywności, poprawa jakości produkcji roślinnej w rolnictwie ekologicznym i wreszcie podniesienie poziomu życia rolników.
– Ale są i wady. A to przede wszystkim przerośnięta biurokracja, również brak ograniczeń powierzchniowych dla dotacji obszarowych, brak praktycznych ułatwień dla tzw. przetwórstwa farmerskiego (czyli na poziomie gospodarstwa rolnego), przepisy sanitarne niesprzyjające przetwórstwu na poziomie gospodarstwa, brak praktycznej ochrony wspólnego rynku przed napływem taniego towaru ze wschodu, sztuczne regulowanie produkcji, wypłacanie dotacji od hektara (co niewłaściwie wspiera gospodarstwa ekologiczne), postępująca koncentracja ziemi, zróżnicowanie wysokości stawek dotacji w różnych krajach, wyraźny spadek bioróżnorodności w rolnictwie, dotowanie przemysłowej hodowli zwierząt czy zbyt małe wsparcie dla rolnictwa ekologicznego.
– Czego oczekiwałaby Pani po nowej WPR?
– Przede wszystkim przyznawania dotacji w zależności od oddziaływania na środowisko, określenia górnych pułapów powierzchniowych przy dotowaniu gospodarstw, skuteczniejszej ochrony rolników europejskich przed napływem taniego towaru spoza UE, wprowadzenia zamówień publicznych na lokalną żywność ekologiczną, premiowania gospodarstw ze zrównoważoną produkcją roślinną i zwierzęcą oraz z tzw. przetwórstwem farmerskim, wsparcia dla sprzedaży bezpośredniej produktów, premiowania gospodarstw aktywnie uczestniczących w systemie edukacji rolnictwa ekologicznego czy promowania żywności ekologicznej w szkołach.
– Czy uważa Pani za konieczne stworzenie jakichś narzędzi lub mechanizmów w ramach WPR, które w szczególny sposób wspierałyby młodych rolników?
– Uważam, że młodzi rolnicy powinni mieć większe preferencje w zakupie czy dzierżawie ziemi. Powinien też zostać wdrożony sprawny system doradztwa (prawnego, księgowego, marketingowego itd.) opartego na wyszkolonych praktykach.