Dwie ostatnie sesje z 14 i 17-go kwietnia przyniosły odbicie notowań, a tradycyjnie już odpowiada za to Rosja i jej groźby, że nie przedłuży umowy zbożowej po 18-maja. Jednocześnie Moskwa zaczęła od poniedziałku sabotować inspekcje statków w cieśninie Bosfor. Tym razem działania Rosji zbiegły się w czasie z zamknięciem granic dla ukraińskiego eksportu przez zachodnich sąsiadów (w tym Polskę).
Ten kierunek odpowiadał za blisko połowę wywożonych z Ukrainy towarów rolnych. Może zatem się okazać, że w przyszłości Ukraińcom pozostaną jedynie naddunajskie porty. Nadal prawdopodobne jest też, że ONZ i Turcja nakłonią Rosję do kontynuacji umowy zbożowej, tym bardziej że agresor może chcieć kreować się na zbawiciela najbiedniejszej części mieszkańców globu w przeciwieństwie do Zachodu, który zamknął właśnie ukraińskie granice.
Sytuacja na wojnie wpływa na globalny rynek towarów rolnych
Sytuacja na wojnie wpływa na globalny rynek towarów rolnych, ponieważ Ukraina i Rosja są zbożowym spichlerzem nie tylko dla Europy, a oba kraje odpowiadają za większość światowej produkcji i eksportu słonecznika oraz oleju słonecznikowego.
Wsparciem dla wzrostów był również poniedziałkowy raport Crop Progress, który utrzymał fatalny obraz pszenicy ozimej w USA. Ponownie tylko 27% zasiewów zaliczono do dwóch najlepszych kategorii, co jest wynikiem najgorszym od 27 lat.
Wczoraj fundusze hedgingowe były w Chicago nabywcami netto 7 000 kontraktów kukurydzy, 7 000 soi i 8 000 pszenicy.