Polscy i europejscy pszczelarze domagają się od Komisji Europejskiej podjęcia zdecydowanych działań zmierzających do uratowania branży. Priorytetem jest wprowadzenie obowiązkowego etykietowania miodu tak, aby konsument wiedział w jakim kraju został wyprodukowany. Copa-Cogeca alarmuje, że na szali jest przyszłość 10 milionów unijnych uli.
W liście skierowanym na ręce komisarza UE ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego Pekka Pesonen sekretarz generalny Copa-Cogeca zwrócił uwagę, że europejscy pszczelarze stoją w obliczu krytycznej sytuacji rynkowej. Spadek cen płaconych rolnikom to głównie efekt niekontrolowanego i taniego importu. Wystarczy powiedzieć, że cena chińskiego miodu przywożonego do UE wynosiła średnio 1,29 EUR/kg w 2019 r., podczas gdy średnie koszty produkcji w UE wynosiły 3,90 EUR/kg w 2018 r.
Zdaniem Copa-Cogeca tak niskie ceny importowanego chińskiego miodu to efekt dodawania do niego syropu cukrowego, który jest tańszy w produkcji i trudny do wykrycia.
Na szali przyszłość 10 milionów unijnych uli
Ponadto definicja i metoda produkcji miodu w Chinach nie jest zgodna z normami europejskimi.
– Jeżeli sytuacja na rynku nie ulegnie poprawie, europejscy pszczelarze, którzy czerpią znaczną część swoich dochodów z pszczelarstwa, nie będą mogli kontynuować działalności. Zagraża to istnieniu ponad 10 milionów uli w całej UE – napisał Pekka Pesonen sekretarz generalny Copa-Cogeca.
Konsument nie wie skąd jest miód
Polscy pszczelarze w pełni zgadzają się z tą diagnozą i wraz z innymi pszczelarzami domagają się od Komisji Europejskiej podjęcia zdecydowanych działań. To co jest najważniejsze do zrobienia to wprowadzenie obowiązkowego znakowania miodu wg kraju jego pochodzenia.
– W tej chwili miód jest zaetykietowany jako miód z Unii Europejskiej lub mieszanka miodu z Unii i spoza UE. To oznacza, że konsument tak naprawdę nie wie skąd jest ten miód. My jesteśmy za tym, podobnie jak większość przedstawicieli branży pszczelarskiej z innych krajów, że absolutnie powinno być wyszczególnione jaki jest udział w tej mieszaninie miodów z poszczególnych krajów. Ma to szczególne znacznie jeżeli polski konsument chce wspierać polskich producentów i jeść polski miód, który powstał na naszych polach, a przy jego zbieraniu pszczoły poprzez zapylanie poprawiały ilość i jakość plonów w produkcji rolniczej – mówi Zbigniew Kołtowski, Polski Związek Pszczelarski delegowany przez Federację Branżowych Związków Producentów Rolnych do prac w grupie roboczej Copa-Cogeca „Miód”.
Plan kontroli importu
Unijni pszczelarze domagają się także uruchomienia skoordynowanego planu kontroli importu. Obowiązkowemu sprawdzeniu powinny podlegać wszystkie partie towaru powyżej 20 ton miodu.
Redakcja AgroNews, fot. pixabay.com