Aż 29 owiec zostało zagryzionych w zagrodzie pasterskiej. Ogrodzenie dwukrotnie sforsowały psy, które wcześniej uciekły ze swojego podwórza oddalonego o kilka kilometrów od pastwiska. Ich właścicielowi grozi kara grzywny za to, że nie zachował właściwych środków ostrożności przy trzymaniu zwierząt.
Pierwszy raz do tego przykrego zdarzenia doszło na samym początku maja. Wówczas, do zagrody zakradły się dwa psy, które zagryzły lub raniły (w większości poważnie) aż 26 owiec. Chociaż po przybyciu na miejsce właściciela hodowli psy były jeszcze na miejscu i wezwano rakarza to nie udało się ich schwytać. Sytuacja powtórzyła się po raz drugi w minioną niedzielę. Tym razem „łupem” psów padło 9 pozostałych przy życiu owiec ze stada. Wśród atakujących psów były te same osobniki. Tym jednak razem policjanci z pomocą pokrzywdzonego rolnika ustalili właściciela agresywnych psów. Był to mieszkaniec wsi oddalonej o kilka kilometrów od pastwiska. 44-leni mężczyzna rozpoznał na zdjęciach swoje psy i zabrał je z miejsca, w którym zniszczyły całe stado owiec.
Dzisiaj posiadacz psów, które najpierw opuściły swoje podwórko, a potem zaatakowały owce usłyszał zarzuty ich niewłaściwego przetrzymywania, co skutkowało ucieczką. Grozi mu za to kara grzywny. Pokrzywdzony rolnik będzie mógł też dochodzić od niego rekompensaty za szkody powstałe w swojej hodowli.
Źródło: KPP Pińczów