Lipiec 2025 roku przyniósł wyraźny przełom na rynku nawozów. Po wprowadzeniu unijnych sankcji na produkty z Rosji i Białorusi, do Polski napłynęło znacznie mniej surowca niż w poprzednich miesiącach. Import nawozów ogółem spadł o 45,5 proc. w porównaniu do czerwca i aż o połowę w porównaniu z rokiem ubiegłym – wynika z danych Ministerstwa Finansów oraz analiz Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ).

Największy spadek – nawozy azotowe
Choć Rosja wciąż pozostaje głównym dostawcą nawozów do Polski, to w lipcu sprowadziliśmy z tego kierunku jedynie 75,9 tys. ton. To aż 75 proc. mniej niż miesiąc wcześniej.
Najbardziej widoczny spadek dotyczy nawozów azotowych – ich import obniżył się z 180,8 tys. ton w czerwcu do zaledwie 11 tys. ton w lipcu.
Niespodziewany wzrost potasu
Nie wszystkie grupy nawozów odnotowały spadki. W lipcu wzrósł import nawozów potasowych – z 46,1 tys. ton do 56,2 tys. ton.
Dla porównania, nawozów wieloskładnikowych sprowadzono tylko 8,7 tys. ton, wobec 96,5 tys. ton w czerwcu.
Skąd jeszcze sprowadzamy nawozy?
Poza Rosją, która z miesiąca na miesiąc traci udział w rynku, Polska importuje nawozy także z innych kierunków. W lipcu były to m.in.:
- Litwa – 33,8 tys. ton,
- Maroko – 21,2 tys. ton,
- Algieria – 16,4 tys. ton,
- Niderlandy – 15,7 tys. ton.
Import z Białorusi praktycznie zamarł – spadł z 6 tys. ton do zaledwie 18,6 tony.
Dlaczego import tak spadł?
Zdaniem Arkadiusza Zalewskiego z IERiGŻ na spadek wpływ miały nie tylko sankcje, ale również nasycenie rynku nawozami sprowadzonymi wcześniej. W I półroczu 2025 roku import z Rosji był bowiem wyjątkowo wysoki.
Nie bez znaczenia są także słabe ceny zbóż i trudna sytuacja na rynkach rolnych, które ograniczają popyt na nawozy w Polsce.
Co dalej?
Eksperci prognozują, że w kolejnych miesiącach import z Rosji może ustabilizować się na poziomie 50–80 tys. ton miesięcznie. Jednocześnie może zmienić się struktura sprowadzanych nawozów – więcej potasu, mniej azotu.