Pomyśl zanim coś powiesz. Minister rolnictwa Marek Sawicki na długo zapamięta to polskie porzekadło.
Burza medialna wybuchła po tym, jak Marek Sawicki nazwał rolników, którzy sprzedawali jabłka w skupach owoców, frajerami. Jego wypowiedź dotyczyła polskich producentów, którzy produkują na rynek wewnętrzny i przez rosyjskie embargo zanotowali spore straty, bo za kilogram jabłek w skupie dostają tylko 12 groszy.
– Są frajerami. Ja szanuję biznesmenów, a nie frajerów. Jeśli zaproponowaliśmy już w połowie sierpnia instrument wycofania z rynku, w którym za jabłka proponujemy 27 groszy, a frajerzy wiozą jabłka na przetwórstwo po 12-14 groszy ich wybór. Wolny kraj, demokracja – powiedział Marek Sawicki w wywiadzie dla mpolska24.pl.
Ministra bronią jego partyjni koledzy.
– Za bardzo koncentrujemy się na jednym słowie. Sawickiemu nie chodziło o poniżanie polskich rolników – powiedział wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński, gość niedzielnego wydania programu „Dziś wieczorem” TVP Info.
Pytany o ewentualne konsekwencje wobec ministra rolnictwa, który rolników nazwał„frajerami”, stwierdził, że „co do formy wypowiedział się wystarczająco twardo”. – Jeszcze nie rozmawiałem z ministrem Sawickim, ale nie popełnia błędu tylko ten, który nic nie robi – dodał lider PSL.
Zrozumieć zachowanie Sawickiego próbował także Adam Szejnfeld z PO.Jego zdaniem słowa polityka są nadinterpretowane.
– Jestem przekonany, że Marek Sawicki, jako że sam jest rolnikiem, jest ze wsi, nie uważa ich za frajerów. Wydaje mi się, że Marek jest trochę poirytowany sytuacją, nie chce go usprawiedliwiać, ale próbuję zrozumieć – powiedział Szejnfeld w niedzielnym programie TVN24 "Kawa na Ławę".
Ministra broni także premier Ewa Kopacz.
– Dziś mogę położyć prawą rękę, że naprawdę za tych rolników on sam dałby sobie odciąć głowę – powiedziała szefowa rządu.
Z kolei opozycja domaga się dymisji szefa resortu rolnictwa.
– Minister rolnictwa zwracający się do polskich rolników per frajerzy nie ma moralnych kwalifikacji do pełnienia urzędu i powinien zostać natychmiast zdymisjonowany – stwierdził Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
Zdaniem przedstawicieli sadowników, minister posunął się za daleko.
– Takie słowa nie powinny paść u tak wysokiej rangi urzędnika państwowego – powiedział w programie „Minęła 20” W TVP Info Andrzej Gajowniczek, członek zarządu Krajowego Stowarzyszenia Przetwórców Owoców i Warzyw.
– Minister Sawicki sam jest rolnikiem, poniekąd obraził też sam siebie – dodał Radosław Oleksiak ze Związku Zawodowego Rolnictwa i Obszarów Wiejskich „Regiony”.
Sam minister za "frajerów" przeprasił, ale zapowiedział, że poda się do dymisji
– Nie podam się do dymisji. Dziś moim obowiązkiem jest pomóc rolnikom w tej trudnej sytuacji i zapewniam, że do końca roku tę sytuację na rynku uporządkuję. Premier Kopacz wie, jakie były moje intencje – powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 minister Sawicki.
Dziś na stronie resortu rolnictwa minister Sawicki zaapelował do producentów owoców i warzyw, aby nie oddawali za bezcen swoich produktów, gdyż szkodzą nie tylko sobie, ale także destabilizująco wpływają na rynek owoców i warzyw.
– Unia Europejska przeznaczyła na rekompensaty związane z rosyjskim embargiem 125 mln EUR. Każdy może sięgnąć po te pieniądze. Z pierwszej transzy skorzystało ponad dwanaście tysięcy polskich producentów rolnych. Wszyscy, którzy przeszli weryfikację otrzymają w najbliższych dniach należne im kwoty. Od wtorku (21.10.2014 r.) możecie wnioskować o pieniądze z następnej transzy. Unijna oferta skierowana jest do producentów pomidorów, marchwi, kapusty, słodkiej papryki, kalafiorów i brokułów głowiastych, ogórków, korniszonów, grzybów z rodzaju Agaricus, jabłek, gruszek, śliwek, owoców miękkich, winogron stołowych – zwraca się do rolników minister Sawicki.
Redakcja AgroNews, fot. MRiRW