Ewentualne wprowadzenie zakazu używania komponentów paszowych GMO w skarmianiu zwierząt uderzyłoby głównie w gospodarstwa rolne i przedsiębiorstwa utrzymujące zwierzęta ziarnożerne (trzodę chlewną, kurczęta brojlery, indyki, kury nioski).
Na podstawie kilkunastu różnych źródeł i własnych obliczeń analitycy BGŻ przyjęli, że udział kosztów pasz treściwych w całkowitych kosztach produkcji w przypadku trzody chlewnej waha się pomiędzy 55 a 70 proc., w przypadku kurcząt pomiędzy 61 a 67 proc., w przypadku indorów pomiędzy 65 a 70 proc. i w przypadku produkcji jaj pomiędzy 70 i 78 proc.
Ważnym składnikiem tych pasz są śruty nasion oleistych, w tym głównie śruta sojowa. Ewentualny wzrost jej cen będzie miał w rezultacie widoczny wpływ na całkowite koszty produkcji żywca i jaj.
W dalszych rozważaniach bardzo istotna jest kwestia, jaka była by różnica w cenie śruty GMO i śruty wolnej od GMO, gdyby w Polsce można stosować wyłącznie ten drugi rodzaj śruty.
Zgodnie z przedstawionym powyżej rozumowaniem analitycy BGŻ przyjęli ostrożne założenie, że różnica pomiędzy ceną śruty wolnej od GMO i śruty GMO na świecie wzrosłaby do 30-50 proc.
Ta wyższa cena śruty wolnej od GMO z różną siłą przełoży się na wzrost kosztów produkcji żywca i jaj. Szacujemy, że taki wzrost kosztu zakupu śruty sojowej, bez możliwości zastąpienia jej innymi surowcami, spowodowałby wzrost całkowitych kosztów produkcji od 3-12 proc. w przypadku trzody chlewnej, poprzez 4-15 proc. w przypadku kurcząt brojlerów i indyków do 5-18 proc. w przypadku produkcji jaj spożywczych.
Jeśli przyjmiemy, że w długim okresie przeciętny koszt produkcji kurcząt brojlerów wynosi 3,30 zł/kg, zakładany wzrost ceny śruty będzie oznaczał podwyżkę kosztów produkcji kurcząt o 15-50 gr/kg.
Stosując podobne wyliczenia dla trzody chlewnej (przy założonym koszcie 4,50 zł/kg) otrzymujemy wzrost kosztów produkcji o 14-56 gr/kg, dla indorów (przy założonym koszcie 5,00 zł/kg) otrzymujemy wzrost o 23-75 gr/kg, a dla jaj (przy założonym koszcie 30 gr/szt.) wzrost o 2-5 gr/szt.
W ocenie analityków BGŻ możliwości przeniesienia tych wyższych kosztów na odbiorców są bardzo ograniczone. Można sobie wyobrazi hipotetyczną sytuację, że wyższe koszty są w 100 proc. (a nawet w większym stopniu) przeniesione na odbiorców. Byłoby to np. możliwe, gdyby wszyscy konsumenci zaczęli preferować mięso i jaja wyprodukowane bez użycia pasz GMO i byli gotowi płacić za nie odpowiednio wyższą cenę. Jednak prawdopodobieństwo zaistnienia takiej sytuacji na dzień dzisiejszy oceniamy jako znikome. Wprawdzie istnieje taka nisza na rynku, ale trudno sobie wyobrazić, aby wszyscy konsumenci mięsa i jaj produkowanych w Polsce (również konsumenci za granicą) zaczęli tak podstępować. Co więcej, musiałby istnieć bardzo sprawny system odróżniania, znakowania i kontrolowania produktów produkowanych przy użyciu GMO i bez GMO. W praktyce byłoby to niewiarygodnie trudne. Nawet ewentualny system znakowania polskich produktów zwierzęcych jako „wyprodukowane bez użycia pasz GMO” prawdopodobnie nie mógłby ochronić rodzimych producentów przed konkurencją zza granicy. Takie mięso i jaja z dużym prawdopodobieństwem nadal byłyby sprzedawane np. do placówek gastronomicznych, zakładów przetwórstwa żywności, na bazarach itp. Konsumenci krajowi nadal spożywaliby w mniejszym lub większym stopniu, świadomie lub nie, produkty zwierzęce wyprodukowane z użyciem pasz GMO. Co więcej, aby utrzymać dotychczasowy poziom produkcji, do tego samego należałoby przekonać konsumentów za granicą.
Dużo bardziej prawdopodobny jest scenariusz opierający się na założeniu, że zwiększone koszty produkcji jedynie w niewielkim stopniu przełożą się na wzrost cen sprzedaży. Polscy producenci operują dziś w warunkach jednolitego rynku wewnętrznego UE.
W przypadku większości produktów rolnych ceny na rynku krajowym kształtują się pod silnym wpływem tendencji zewnętrznych. Korelacja cen polskich i cen w UE jest bardzo wysoka.
Czynniki krajowe mają jedynie ograniczony wpływ na kształtowanie się cen, które otrzymują polscy rolnicy. Gdyby krajowi producenci chcieli znacząco podnieść ceny, miejsce ich produktów zarówno na rynku krajowym jak i na rynkach zagranicznych, szybko zajmą produkty konkurencyjne produkowane taniej za granicą przy użyciu pasz GMO. 10 Krajowi producenci żywca i jaj znajdą się w bardzo trudnej sytuacji. Brak możliwości przeniesienia kosztów na odbiorców spowoduje redukcję marż.
Ewentualny wzrost kosztów o 10 i więcej procent pociągnie za sobą w optymistycznym wariancie znaczące ograniczenie poziomu zysku, a w pesymistycznym dużą stratę. Niezależnie od wariantu w przypadku dużego wzrostu kosztów można spodziewać się znacznego obniżenia skali krajowej produkcji i eliminacji tych producentów, którzy nie będą w stanie przejąć na siebie prawie całego ewentualnego wzrostu kosztów produkcji. Prawdopodobnie w największym stopniu problem ten dotyczyłby średnich i małych gospodarstw.
Dobrym przykładem może być tutaj sytuacja na krajowym rynku trzody chlewnej. W 2007 r. różnica w kosztach produkcji trzody chlewnej w Polsce w porównaniu z kosztami w Holandii i Danii szacowana była na około 0,16 EUR/kg żywca, a w porównaniu z kosztami produkcji w Niemczech na około 0,02 EUR/kg 14 . Prawdopodobnie w 2008 r. ta różnica nieco wzrosła (na skutek podwyżek cen pasz i umocnienia się złotego). Ta różnica w kosztach produkcji spowodowała, że z eksportera netto nieprzetworzonej wieprzowiny (+65 tys. t w 2006 r.), Polska stała się dużym importerem netto (-370 tys. t w 2009 r.), a pogłowie świń w ciągu ostatnich czterech lat obniżyło się o 4,5 mln sztuk (26 proc.).
Ewentualne wprowadzenie wymogu stosowania śruty wolnej od GMO może pociągnąć za sobą wzrost kosztów produkcji o 0,03-0,15 EUR/kg (jeśli założymy kursie EUR/PLN na poziomie 3,80-4,40), co jeszcze bardziej osłabiłoby pozycję konkurencyjną polskich producentów. Prawdopodobnie spowodowałoby to dalsze znaczące pogorszenie salda wymiany handlowej wieprzowiną i zmniejszenie wielkości krajowej produkcji. W przypadku eliminacji części producentów z rynku i zmniejszenia skali krajowej produkcji, problemy mogą dotyczyć również krajowych ubojni. Szczególnie zagrożone mogą być ubojnie kurcząt, gdyż ich transport na duże odległości nie jest ekonomicznie uzasadniony. Powoduje to, że niewielkie są możliwości ewentualnego importu żywca.
W przypadku ubojni trzody chlewnej istnieją pewne możliwości importu tuczników. Jednak po pierwsze zakłady usytuowane dalej od granicy mogłyby mieć problemy ze zbyt wysokimi kosztami transportu, a po drugie prawdopodobnie trudne było by wypełnienie całej luki po polskich producentach. Dlatego też część ubojni trzody również mogła by być zagrożona upadłością.
W nieco lepszej sytuacji mogą być zakłady przetwarzające mięso. Mogłyby one kupować surowiec z zagranicy i tym samym uniknąć niebezpieczeństwa niewystarczającej ilości surowca krajowego. Negatywne konsekwencje ewentualnego wprowadzenia zakazu stosowania pasz GMO na tym etapie łańcucha produkcji byłyby stosunkowo niewielkie w porównaniu z konsekwencjami w przypadku producentów żywca.
Źródło: Bank Gospodarki Żywnościowej, www.bgz.pl, fot. sxc.hu