Głównym problemem, z jakim będą musieli sobie poradzić polscy drobiarze w 2017 roku będzie grypa ptaków. Bardzo prawdopodobne jest, że rozpoczynający się rok przyniesie wykrycie kolejnych ognisk tej choroby.
Grypa oddziałuje na branżę drobiarską w dwojaki sposób. Powoduje konieczność likwidacji zarażonych stad oraz ogranicza możliwości eksportowe. W pierwszym przypadku przed katastrofą chronią producentów państwowe odszkodowania, a w drugim tylko częściowe, regionalne zakazy eksportowe, które nie obejmują terytorium całego kraju lub całych województw, a które stosują nasi główni partnerzy handlowi.
Przy okazji ograniczeń eksportowych warto przytoczyć plotki, które pojawiają się na rynku, a które mówią, że zakazy eksportowe do niektórych krajów powodują, że rośnie sprzedaż do innych. Te sugestie dotyczące reeksportu nie znajdują na razie potwierdzenia w oficjalnych danych. Takie działania byłyby także niezmiernie trudne w realizacji z punktu widzenia przepisów prawnych. Niemniej, nieoficjalnie – choć dość głośno – mówi się w tym kontekście o Hongkonku, który – z małymi wyjątkami – ciągle importuje z terytorium Polski oraz o Chinach, które są całkowicie zamknięte dla naszego eksportu. Pomijając grypę ptaków, której rozwój – i w efekcie konsekwencje – są niemożliwe do przewidzenia, wydaje się, że najbliższy rok będzie bardzo trudny dla branży mięsa drobiowego.
Kłopoty z inwestycjami
Największym problemem dla sektora mięsa drobiowego, nie tylko w najbliższych miesiącach, ale i w najbliższych latach, będą nastroje społeczne. Chodzi o trudności z lokalizacjami dla nowych inwestycji. Lokalne społeczności w coraz bardziej zdecydowany sposób wpływają na miejscowe władze, które piętrzą problemy przed inwestorami chcącymi wybudować nowe kurniki, ubojnie bądź zakłady przetwórcze. Dawno przestały mieć znaczenie argumenty o podatkach wpływających do gminnych budżetów, o tworzeniu miejsc pracy czy o przyjazności dla środowiska nowych budynków i technologii. Obecnie liczą się nastroje społeczne, a te dla branży są negatywne.
Prawodpodobny wzrost kosztów produkcji
Z ludzkimi emocjami wiąże się także kolejny problem, któremu drobiarstwo mięsne będzie musiało stawić czoła w najbliższych miesiącach i latach. Tym wyzwaniem będą ruchy konsumenckie działające na rzecz dobrostanu zwierząt. Można założyć, że wkrótce w Polsce, podobnie jak na zachodzie naszego kontynentu i w USA, pojawią się naciski na stosowanie nowych trendów w chowie brojlerów. Sytuacja może być podobna do rynku jaj gdzie sieci handlowe oraz sieci restauracyjne wymuszają na dostawcach zmianę systemu chowu kur na alternatywny. W przypadku brojlerów będzie to nakłanianie do odejścia od ras szybkorosnących na rzecz wolnorosnacych. W konsekwencji potencjał przychodowy producentów może się zmniejszyć przy jednoczesnym zwiększeniu kosztów.
Nadpodaż na rynku krajowym
2016 rok dla branży mięsa drobiowego upłynął pod znakiem spadających cen skupu żywca. Niskie ceny wyjściowe oznaczają problemy dla kolejnych ogniw w drobiarskim łańcuchu bowiem powodują zawężanie się marży na sprzedaży i ograniczają zyskowność drobiarstwa. Powodem presji na obniżanie cen wydaje się być rosnąca produkcja, za którą nie nadąża eksport. W tym miejscu wystarczy zaznaczyć, że z ponad 200 tys. ton wzrostu produkcji w pierwszych dziewięciu miesiącach 2016 roku aż połowa została ulokowana na polskim rynku.
Silna konkurencja eksportowa
Niezależnie od wyniku zmagań z grypą ptaków eksport w 2017 roku będzie dużym wyzwaniem dla polskich firm. Na rynkach zamkniętych dla polskich produktów z powodu wirusa umocnią się eksporterzy południowoamerykańscy, głównie brazylijscy. W innych krajach, szczególnie w Azji i Afryce polscy producenci będą trafiać na równie konkurencyjną cenowo ofertę z Rosji, Ukrainy oraz Turcji. Ekspansja eksportowa gigantów, takich jak rosyjskie Cherkizovo czy ukraiński MHP jest w ostatnich miesiącach bardzo widoczna w komunikatach o otwieraniu kolejnych rynków dla tych firm. Wśród polskiej konkurencji w handlu zagranicznym niedocenia się jeszcze Turcji, która – z czego niewiele osób zdaje sobie sprawę – jest większym producentem kurcząt rzeźnych niż Polska (w 2015 roku produkcja w Polsce wyniosła 1.635 tys. ton, a w Turcji 1.909 tys. ton).
Wahania na rynkach paszowych i walutowych
Kłopotem dla drobiarstwa w przyszłym roku mogą być rosnące ceny pasz. Jest prawdopodobne, że ceny śruty sojowej (podobnie jak pszenicy i kukurydzy) ustanowiły w minionym roku minima i będą nieznacznie rosły. Zakupom soi nie będzie pomagała też słaba złotówka, która z drugiej strony poprawi jednak nieco konkurencyjność eksportu. Może ratunkiem w sytuacji drożejących pasz okaże się powrót mączek mięsno-kostnych, których ponowne dopuszczenie w roku 2017 lub 2018 publicznie zapowiadała polska wiceminister rolnictwa Ewa Lech?
Negatywne konsekwencje decyzji politycznych
W dłuższej niż rok perspektywie, nad branżą mięsa drobiowego wisi także polityka. Chodzi o rosnący w wielu państwach protekcjonizm handlowy, a w aspekcie krajowym o krótki termin obowiązywania zezwolenia na stosowanie składników GMO w paszach dla zwierząt.
Mariusz Szymyślik, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz
fot. flickr.com