Dziś przed ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi AGROunia zorganizowała konferencję prasową poświęconą dramatycznej sytuacji sadowników. Organizatorzy konferencji aby zobrazować bezradność sadowników przywieźli tonę jabłek.
Makabryczna sytuacja na rynku jabłek
Michał Kołodziejczak podczas konferencji poinformował o tragicznej sytuacji na rynku jabłek. Przywieziona przez sadowników tona jabłek jest dziś warta – 550 zł. Wszyscy zarabiają na jabłkach tylko nie sadownik, który dostaje 50 groszy za 1 kg jabłek. W sklepie za te jabłka trzeba zapłacić średnio 3,50 złotych.
Sadownicy maja ogromny problem ze zbyciem jabłek. Przez zamkniętą Białoruś w Polsce zostają tony owoców, których nikt nie chce kupić, a cena szoruje po dnie.
Sadownicy są rozgoryczeni. Według nich ministerstwo wprowadziło zamieszanie na rynku, a przez to niższe ceny: „Przez bezmyślne gadanie ministerstwa dopuszczono się manipulacji. Sprawą powinien zająć się UOKiK. Ministerstwo rolnictwa zapowiedziało dopłaty do jabłek (na które musi zgodzić się jeszcze Komisja Europejska). Po tych zapowiedziach firmy skupujące owoce do przetwórstwa obniżyły cenę dla sadowników” – mówi Michał Kołodziejczak, lider AGROunii.
Sadownicy uważają, że ministerstwo w ten sposób przyczyniło się do spekulacji. Nie było żadnego powodu aby obniżyć cenę: Znów nie ma ani dopłat, ani ceny – dodają przygnębieni sadownicy.
Dziś za kilogram jabłek sadownik powinien dostać 1,50zł. Wtedy będzie mu się opłacać produkcja – dodaje Kołodziejczak.
Koniec będzie tragiczny – w ciągu 3 lat połowa sadowników zrezygnuje z produkcji. Jeden taki rok i druga połowa zrezygnuje. Jabłek nie będzie wcale albo będą bardzo drogie – podkreśla lider AGROunii.
AM/Redakcja AgroNews