Znaczna rzesza opinii publicznej w Polsce nie ma świadomości istnienia i znaczenia branży utylizacyjnej dla rolnictwa, gospodarki żywnościowej i gospodarki jako takiej.
Trudności z jej percepcją nie mają hodowcy zwierząt, prowadzący ubojnie i zakłady przetwórstwa mięsnego, leśnicy, restauratorzy, inspektorzy weterynaryjni i sanitarni. Oni wiedzą, że nie da się hodować drobiu, bydła, trzody chlewnej, koni, zwierząt futerkowych, czy innych niszowych gatunków zwierząt, ani też utrzymywać w zdrowiu zwierząt dzikich i towarzyszących człowiekowi i jednocześnie produkować bezpieczną żywność bez codziennej i ścisłej współpracy z zakładami utylizacyjnymi.
Utylizacja (z fr. utilisation) w rozumieniu semantycznym i powszechnie uznawanym w nauce oznacza czynienie czegoś użytecznym. W znaczeniu właściwym dla przedmiotowej branży, a także w odnoszącym się do niej prawodawstwie, słowo to oznacza wykorzystanie ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego jako surowców wtórnych do produkcji przetworzonych białek zwierzęcych, a także różnego rodzaju tłuszczów oraz produktów im pochodnych.
Utylizacja zamiennie także zwana przetwarzaniem niejadalnych produktów pochodzenia zwierzęcego na niekonsumpcyjne białka i tłuszcze stanowi warunek konieczny bezpiecznej i zdrowej produkcji zwierzęcej oraz wprowadzania na rynek żywności pozbawionej ryzyk rozprzestrzeniania się chorób, w tym groźnych chorób zakaźnych przenoszących się na ludzi i zwierzęta.
Pierwsze w Polsce zakłady utylizacyjne tworzono na początku XX wieku. Obecnie są to nowoczesne technologicznie (stosujące wysokotemperaturową sterylizację ciśnieniową bądź hydrolizację) oraz pod względem kultury i organizacji pracy innowacyjne przedsiębiorstwa, których wartość sprzedaży w kraju i na rynkach krajów trzecich wg sprawozdań publikowanych w Krajowym Rejestrze Sądowym w 2016 roku przekroczyła 1,1 mld zł, z czego ponad 80% to eksport.
Branża ta produkuje komponenty do karm przeznaczonych dla akwakultur, zwierząt towarzyszących (psów i kotów) i zwierząt futerkowych, wytwarza przetworzone białka zwierzęce i hydrolizaty białkowe najczęściej eksportowane do krajów azjatyckich i bliskiego wschodu, białka stosowane w farmacji i kosmetyce, energię elektryczną i cieplną, tłuszcze techniczne dla przemysłu chemicznego, w tym do produkcji gliceryny, biodiesela i komponentów do paliw, oraz wielu innych poszukiwanych na rynku produktów zaawansowanych, jak chociażby suszona plazma z krwi i wysuszone czerwone krwinki.
Przedsiębiorstwa tej branży w 2016 roku do Skarbu Państwa w podatku CIT i PIT wniosły 66 742 517 PLN i blisko 39 mln zł w naliczonym netto podatku VAT, bezpośrednio zatrudniają 3 520 osób oraz współpracują z ponad 900 tysiącami hodowców:
- odbierając od nich padłe zwierzęta gospodarskie i śnięte ryby, z ponad 1200 ubojniami, zakładami przetwórstwa mięsnego i rybnego
- odbierając od nich niejadalne produkty poprodukcyjne, z wszystkimi w Polsce sieciami sklepów spożywczych, restauracji i placówek zbiorowego żywienia, armatorami statków morskich i powietrznych, Wojskowymi Oddziałami Gospodarczymi
- pozyskując od nich odpady gastronomiczce oraz z Inspekcją Weterynaryjną, Sanitarną i Środowiskową
- wyznaczając we współpracy z nimi najwyższe z możliwych standardy weterynaryjno-sanitarne i środowiskowe realizowanych zadań.
Z powodu specyfiki wykonywanych zadań i funkcji przedsiębiorstwa utylizacyjne są podmiotami urzędowo zatwierdzanymi do prowadzenia tej działalności gospodarczej i jako takie całodobowo podlegają restrykcyjnemu nadzorowi inspekcji weterynaryjnej. Zważywszy na to, że branża jest istotnym ogniwem bezpieczeństwa i zdrowia publicznego, działalność tę wykonuje także pod bacznym „okiem” Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Inspekcji Transportu Drogowego, Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz Inspekcji Ochrony Środowiska.
W latach 2012 – 2017 podwojono w Polsce zdolności przetwórcze tej branży, głównie dzięki budowie nowych zakładów oraz poprzez zaangażowanie najnowocześniejszych z dostępnych technik i technologii przetwarzania stale powiększającej się puli produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego. W ten sposób zapewniono pełną asekurację mocy przerobowych potrzebnych na wypadek zwielokrotnionych padnięć zwierząt dziko żyjących i gospodarskich na skutek aktualnie występujących w naszym kraju chorób zakaźnych zwierząt. Cała branża to sektor małych i średnich firm prywatnych, które pracują wyłącznie na rzecz i dobro rolnictwa oraz bezpieczeństwa żywnościowego nie korzystając z żadnych form wsparcia stanowionego Wspólną Politykę Rolną.
Bezpieczeństwo epizootyczne i sanitarne kraju
Warunkiem koniecznym utrzymania zdrowia ludzi i zwierząt oraz sanitarnego i epizootycznego bezpieczeństwa kraju jest unieszkodliwianie padłych lub porażonych chorobami zakaźnymi zwierząt gospodarskich. Dniami i nocami z gospodarstw rolnych – w celu natychmiastowego odseparowania zwierząt zdrowych od padłych z powodu chorób, z dróg po wypadkach komunikacyjnych, z lasów, pól i łąk setki specjalistycznych środków transportu zbierają i do zakładów przetwórczych przewożą ryzykowny materiał (padłe zwierzęta) wykonując niewidzialną, niedocenianą i niekomfortową pracę na rzecz dobra publicznego.
Społeczeństwo powinno być świadome tego, że z różnych powodów, w tym najczęściej chorób, w Polsce corocznie pada około 1,5 mln zwierząt gospodarskich. Średnio na każdy dzień przypada ponad 4 tys. zwierząt, które jako materiał kategorii 1 lub 2 produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego o najwyższym ryzyku rozprzestrzeniania chorób, a przez to powodujący bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt, musi być niezwłocznie odebrany z miejsc ich padnięć bądź chorób i unieszkodliwiony.
Od lutego 2014 roku, kiedy to w Polsce wystąpił pierwszy przypadek afrykańskiego pomoru świń (ASF), do 3 lutego 2018 r., branża utylizacyjna współuczestniczyła w likwidowaniu 1122 przypadków tej choroby u dzikich świń oraz 107 jej ognisk u świń zagrodowych.
W czasie od 18 października 2016 do 20 kwietnia 2017 podmioty utylizacyjne likwidowały 133 przypadki i ogniska grypy ptasiej. W działaniach tych w zakładach utylizacyjnych unieszkodliwiono łącznie ponad 8 tys. szt. padłych lub chorych świń i dzików oraz 2 mln szt. drobiu, tj. zwierząt odpowiednio do danego gatunku porażonych jedną z tych dwu chorób zakaźnych.
Osiągnięciem branży jest to, że stanowione i stosowane przez nią wewnętrzne regulacje i procedury operacyjne – ostrzejsze niż tego wymaga prawo weterynaryjne, najlepsze z dostępnych techniki i technologie oraz kultura organizacji pracy owocowały tym, że uczestnictwo zakładów utylizacyjnych w likwidowaniu zagrożeń chorobowych dawało pełną z ich strony gwarancję zachowania w Polsce bezpieczeństwa epizootycznego.
Potwierdzono to postępowaniami bioasekuracyjnymi prowadzonymi przez inspekcję weterynaryjną, tj. swoistymi śledztwami podejmowanymi z urzędu, które w każdym przypadku wystąpienia ogniska choroby zakaźnej ustalały zarówno faktyczne przyczyny, jak i środki zaradcze ich wystąpienia wraz z wektorami ich rozprzestrzeniania się.
Branża jako pierwsza w Polsce, ściśle współpracując z Państwowym Instytutem Weterynarii – Państwowym Instytutem Badawczym w Puławach opracowała zasady i warunki kompartmentaryzacji. Ma ona poprzez pełną jednostkową bioasekurację chronić każdą dużą hodowlę trzody chlewnej, ubojnię czy zakład przetwórstwa mięsnego przed afrykańskim pomorem świń. Ma także chronić przed ograniczeniami, jakie w handlu rodzimą żywnością i produktami pochodzenia zwierzęcego mogą wystąpić na rynkach krajów trzecich wówczas, gdyby choroba ta nadal rozprzestrzeniała się na coraz większym pod względem towarowości produkcji trzody chlewnej terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Czy jest ktokolwiek inny niż zakład utylizacyjny, kto każdego dnia tę tak niewdzięczną i niedocenianą pracę wykonuje? Nie, współcześnie – poza zakładami utylizacyjnymi, nikt inny nie sanityzuje chowu zwierząt gospodarskich tak, jak to dzień po dniu i noc po nocy robi branża utylizacyjna.
Powiatowi Lekarze Weterynarii do wykonywania tego zadania zatwierdzają zakłady uprawnione do unieszkodliwiania materiałów kategorii 1 i 2 tak klasyfikowanych ze względu na ryzyka chorobotwórcze wprost powiązane z utrzymaniem zdrowia zwierząt i ludzi. Są wśród nich takie, które dysponują jednym zakładem i jedną wyspecjalizowaną linią przetwórczą, ale również i takie, które prowadzą kilka zakładów lub instalacje wyposażone w kilka różnych ciągów technologicznych. Wśród nich znajdują się i te należące do najnowocześniejszych zakładów tego typu w Europie, jak i takie, które ze względu na innowacyjność samodzielnie opracowanych i wdrożonych rozwiązań nabierają charakteru pionierskiego i unikalnego w skali światowej. Wszystkie one są pod permanentnym nadzorem inspekcji weterynaryjnej na każdym etapie działalności – zarówno w czasie zbiórki i transportu, jak i podczas zadań unieszkodliwiania tych materiałów realizowanych już w samych zakładach.
Niżej przywołane mapy ilustrują terytorialne rozmieszczenie zakładów kat. 1 i 2 unieszkodliwiających materiał najbardziej ryzykowny z chorobotwórczego punktu widzenia oraz ich nazwy (źródło: Główny Inspektorat Weterynarii – Biuro Pasz, Farmacji i Utylizacji).
Bezpieczna żywność
Zakłady branży utylizacyjnej, poza wyżej opisaną działalnością, zbierają i przetwarzają uboczne produkty pochodzenia zwierzęcego nie przeznaczone do spożycia przez ludzi powstające w ubojniach, zakładach przetwórstwa mięsnego, w restauracjach i zakładach żywienia zbiorowego, w tym celu, by uniemożliwić ich konsumpcję przez ludzi.
W latach 2015 – 2017 blisko 1,4 mln ton tego rodzaju produktów każdego roku utylizowano w zakładach tej branży.
Warunkiem bezpiecznej i zdrowej żywności w obecnym stanie prawnym jest niedopuszczenie do tego, by do łańcucha pokarmowego zwierząt i ludzi wprowadzano zarówno materiały kategorii 1 jak i 2, co wyżej zostało opisane, jak również materiały kategorii 3 uwzględniając przy tym bezwzględny zakaz kanibalizmu rozumianego jako zupełne wyeliminowanie kontaminacji krzyżowej (zanieczyszczenia) białek tych samych gatunków zwierząt w obrębie nieprzeżuwaczy (np. trzody chlewnej i drobiu), jak i przeżuwaczy.
Dla zilustrowania istoty i wagi tego problemu warto podać, że do spożycia przez ludzi w żadnym razie nie mogą być przeznaczone (np.): zwierzęta zabite z powodu zwalczania, jak i podejrzane o „pasażowalną encefalopatię gąbczastą (TSE)”, do której m.in. zalicza się chorobę Creutzfeldta-Jakoba (tzw. chorobę wściekłych krów). Ten sam zakaz dotyczy materiałów pochodzących od zwierząt dzikich podejrzanych o zakażenie chorobami przenoszonymi na ludzi lub zwierzęta (np. dziki zarażone włośnicą), od zwierząt domowych i z ogrodów zoologicznych, od zwierząt cyrkowych, zwierząt zawierających pozostałości substancji skażających środowisko, czy też tkanek zwierząt, które w kontroli poubojowej uznano za nienadające się do spożycia przez ludzi. Ze spożycia wyłączone są też produkty uboczne będące drobiem umieszczonym w skorupce, bądź jajka skażone substancjami szkodliwymi dla zdrowia ludzi (np. fipronilem, co jesienią 2017 r. wykryto w kilku krajach UE) oraz odpady gastronomiczne i wiele innych, które bezwarunkowo muszą trafić do zakładów przetwórczych, a nie na talerze konsumentów.
Przetwarzając te materiały branża utylizacyjna w 2016 roku wytworzyła 287 tys. ton całkowicie bezpiecznych i cenionych pod względem jakościowym przetworzonych białek zwierzęcych, z których 166,3 tys. ton sprzedała jako eksport do krajów trzecich lub w ramach wewnątrz wspólnotowych dostaw do krajów członkowskich UE, wyprodukowała 174 686 ton tłuszczów, które wykorzystano do produkcji pasz, biodiesela i gliceryny w przemyśle oleochemicznym, bądź na cele techniczne w przemyśle chemicznym.
Branżę utylizacyjną często w negatywnym świetle konfrontuje się z niby ekologicznie i ekonomicznie bardziej efektywnymi sposobami zagospodarowania surowych ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego, np. poprzez karminie nimi zwierząt.
W tego rodzaju porównaniach nie powinno się pomijać tego, jakie potencjalne zagrożenia epizootyczne i dla środowiska mogą powodować nieprzetworzone odchody tych zwierząt zalegające w sposób niekontrolowany na powierzchni ziemi, bądź stosowane jako obornik. Nie uznając oczywistych faktów niesłusznie twierdzi się, że utylizacja to nieekologiczne spalanie tych produktów. Przeczy temu to, że na 1 521 066 ton ubocznych produktów pochodzenia zwierzęcego wytworzonych w 2016 roku, w celu produkcji energii cieplnej i elektrycznej spopielono jedynie 45 576 ton mączki pochodzącej z materiałów kat. 1 i 2, których w inny sposób, tj. w celu likwidacji prionów chorób zakaźnych (np. ASF i grypy ptasiej), nikt na świecie inaczej niż w Polsce nie unicestwia, oraz 324 tony mączki kat 3. Dane te pochodzą ze statystyk Głównej Inspekcji Weterynaryjnej, więc jako takie kwestionowane być nie mogą.
Obecnie zdecydowana większość z produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego to dobrej jakości surowiec, za który branża utylizacyjna w celu ich odzyskania musi płacić. Zakłady tego sektora od 2007 roku po dzień dzisiejszy np. ubojniom drobiu za 1 kg ich produktów ubocznych (np. piór czy odpadów miękkich) płacą od 44 do 60 groszy tj. od 12% do 18% cen skupu drobiu rzeźnego, w ten sposób nie tylko deklaratoryjnie uczestnicząc w dynamicznym rozwoju branży drobiarskiej w Polsce. Branża utylizacyjna również ściśle współpracuje z producentami karm dla zwierząt towarzyszących (psów i kotów) – tzw. producentami Pet-Food. W 2016 roku do tych zakładów sprzedała 72 021 ton przetworzonego białka zwierzęcego kategorii 3.
Obecnie w Polsce surowcowe wykorzystanie produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego kat. 3 w ich głównej masie zapewniają 124 zakłady, których obecność w poszczególnych województwach ilustruje załączona mapa:
(źródło j. w.).
Polscy utylizatorzy w ramach współpracy bilateralnej uczestniczą w wymianie doświadczeń oraz rozwiązywaniu problemów swoich kolegów we wszystkich krajach członkowskich Unii Europejskiej, są członkiem zbiorowym Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Tłuszczu i Utylizacji (EFPRA), organizatorami wielu krajowych i międzynarodowych konferencji branżowych, a obecnie, dla pogłębienia transparentności branży – we współpracy z fińską firmą informatyczną – przygotowują wdrożenie Innowacyjnego Elektronicznego Centrum Logistyki, które Inspekcji Weterynaryjnej oraz Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa umożliwi stały i realizowany w czasie rzeczywistym nadzór nad każdą jednostkową operacją podmiotów utylizacyjnych oraz pozwoli papierową wersję dokumentu handlowego, który towarzyszy każdemu przemieszczeniu produktu ubocznego lub produktu pochodnego, zastąpić jego wersją elektroniczną. W efekcie spowoduje to znaczne obniżenie nie tylko kosztów własnych podmiotów utylizacyjnych, ale również kosztów istniejących po stronie obu wyżej wymienionych agend rządowych w zakresie dokumentowania, archiwizowania oraz nadzoru i kontroli wszelkich operacji dokonywanych na rynku utylizacyjnym.
Dane tak szczegółowe, jak te wyżej przywołane dowodzą temu, że utylizacja jest branżą, w której pod rejestracją i nadzorem rzeczowo właściwych władz publicznych są wszelkie bez wyjątku zjawiska, działania i zdarzenia gospodarcze, jej zobowiązania publiczno-prawne (podatki), operacyjne techniki działania oraz stosowane metody i technologie przetwórcze.
Nikt, kto świadomie, z należytą starannością i odpowiedzialnie tworzy strategie oraz plany rozwoju polskiego rolnictwa, kto odpowiada za jego bezpieczeństwo sanitarne i epizootyczne oraz kto kreuje będącą tego wszystkiego efektem pozycję rynkową polskiego mięsa w kraju i poza nim, o branży utylizacyjnej zapominać nie powinien. Wręcz przeciwnie, powinien się czuć zobowiązanym do współpracy z nią i tworzyć dla niej warunki finansowania rozwoju tak samo dobre, jak dla każdego innego działu gospodarki żywnościowej.
Warszawa, 5.02. 2018 rok
Ryszard Burzyński
Prezes Zarządu Związku Pracodawców Przemysłu Utylizacyjnego