Brak stabilizacji cen, małe możliwości negocjacyjne z przemysłem, a wreszcie trudności w poszukiwaniu nowych kanałów dystrybucji – z takimi problemami borykają się najczęściej rolnicy w Polsce. Przykładem braku zorganizowania producentów i konsekwencji z tego płynących jest dziś sytuacja plantatorów czarnej porzeczki.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ POD ARTYKUŁEM
Pieczarki i boczniaki z grupy Centrum Pieczarka trafiają do krajów w całej Europie
A przecież nie musi tak być. Świetnym rozwiązaniem podnoszącym opłacalność produkcji rolnej może być m.in. utworzenie grupy producentów warzyw i owoców. Obecnie w Polsce funkcjonuje ich 314, z czego najwięcej, bo 96, na Mazowszu. Od wejścia Polski do Unii Europejskiej organizacje te otrzymały na inwestycje już 7,5 mld zł ze środków unijnych. Dlatego Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zachęca rolników do tworzenia grup producentów.
W kupie siła
A zalet takiego rozwiązania nie brakuje. Producenci grup owoców i warzyw mają przede wszystkim dostęp do specjalistycznego sprzętu i infrastruktury związanej ze zbiorem, przechowywaniem, magazynowaniem oraz przygotowywaniem i konfekcjonowaniem do sprzedaży.
– Taka infrastruktura umożliwia dostosowanie produkcji do wymogów stawianych przez rynek w odniesieniu do jej jakości i ilości. Grupy producentów umożliwiają konsolidowanie produkcji pojedynczych członków w duże partie jednolitego towaru o wystandaryzowanej jakości – podkreśla Paweł Żuk, zastępca dyrektora Departamentu Działań Społecznych i Środowiskowych ARiMR.
Zaletą płynącą z przynależności do grupy producentów jest też niewątpliwie ich silna pozycja w negocjacjach z sieciami handlowymi. Wiadomo przecież, że rynek stanowią dziś odbiorcy hurtowi, duże platformy logistyczne, sieci handlowe czy importerzy zagraniczni. Dlatego grupy producentów stają się podstawowym ogniwem pomiędzy produkcją a szeroko rozumianym handlem.
– Konsolidowanie po stronie podaży za pośrednictwem grup i organizacji producentów staje się wręcz gospodarczą koniecznością, która docelowo poprawia pozycję rynkową producentów owoców i warzyw – tłumaczy Paweł Żuk.
Niemniej istotny jest także potencjał przechowalniczy grup. Dzięki unijnym środkom mają one dostęp do najnowszych technologii przechowywania, np. w chłodniach z kontrolowaną atmosferą albo w chłodniach z obniżoną zawartością tlenu. To sprawia, że czas wysyłki produktu może być bardziej elastyczny. Dlatego wiele grup świetnie sobie poradziło z łagodzeniem skutków rosyjskiego embarga – jabłka z ubiegłorocznych zbiorów do dziś przechowywane są w chłodniach i sukcesywnie sprzedawane. Do tego grupy producentów mogą aktywnie poszukiwać nowych kanałów dystrybucji i dywersyfikować rynki zbytu.
Uczestnictwo w takiej organizacji to także korzyści dla samych rolników, gdyż zyskują oni większy dostęp do rynku.
– Dzięki grupie mogą oni korzystać z zawieranych przez nią umów handlowych, które stwarzają większą stabilność działania i równocześnie dają większą stabilizację cen. Rolnicy, funkcjonując z grupą producentów, mogą obniżać koszty produkcji i sprzedaży poprzez wspólne inwestowanie – wyjaśnia Paweł Żuk.
Nie taki diabeł straszny
Chociaż uczestnictwo w grupie producentów przynosi wymierne efekty i zwyczajnie się opłaca, w Polsce wciąż jest mało popularne. Rolnicy wolą jednak działać na własną rękę.
Czemu tak się dzieje? Zdaniem prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa Andrzeja Grossa chodzi o uwarunkowania historyczne i mentalność ludzi, a także o obawy związane z rozpoczęciem takiej działalności.
– W takich krajach jak Niemcy czy Francja zrzeszanie się w grupy jest normą i rolnicy nie wyobrażają sobie innego funkcjonowania, ale w tych krajach Wspólna Polityka Rolna kształtowana się od 50 lat. A polscy producenci dopiero uczą się organizowania – mówi Gross.
Do grup producentów warzyw i owoców należy już prawie 8 tysięcy polskich rolników. I choć decyzja o przystąpieniu do organizacji nie była łatwa, dziś nie żałują i zachęcają swoich kolegów, aby również się organizowali.
Jabłka w grupie Bialski Owoc są pakowane zgodnie z oczekiwaniami sieci handlowych
Wielkie pieniądze, wielkie inwestycje
Mieliśmy okazję na własne oczy przekonać się, jak znakomicie można wykorzystać potencjał grup producentów warzyw i owoców. Wraz z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa odwiedziliśmy trzy takie organizacje na terenie woj. mazowieckiego i łódzkiego.
– Poprzedni rok zakończyliśmy sprzedażą 7 tysięcy ton pieczarek. Nasze grzyby docierają do wielu krajów Europy, m.in. do Anglii, Francji, Niemiec, Norwegii czy Grecji. Nie byłoby to możliwe bez realizacji planów dochodzenia do uznania w naszej grupie – mówi Dariusz Wychowałek, prezes grupy producenckiej Pieczarka Centrum z Zawady koło Tomaszowa Mazowieckiego. Organizacja ta skupia 7 producentów pieczarek i boczniaka. Do tej pory grupa otrzymała prawie 20 mln zł. wsparcia. Pieniądze te przeznaczono m.in. na budowę magazynu, sortowni i pakowalni oraz ich wyposażenie, a także na zakup maszyn, urządzeń i narzędzi do zbioru grzybów.
Firma zainwestowała także w produkcję własnych opakowań do grzybów – plastikowych i tekturowych.
Równie ciekawie wygląda to w grupie Bialski Owoc z Białej Rawskiej w woj. łódzkim. Grupa zrzesza 26 producentów owoców głównie jabłek i gruszek, a uprawy prowadzone są na obszarze 400 ha. Bialski Owoc otrzymał już ponad 76 mln zł wsparcia z unijnego budżetu. Środki te zostały wykorzystane m.in. na budowę przechowalni, sortowni i pakowalni oraz ich wyposażenie, a także na zakup maszyn i urządzeń do zbioru owoców.
Zdaniem Krzysztofa Furmańskiego, prezesa tej grupy, aby sprostać wymaganiom rynku, trzeba dysponować jednolitymi partiami wysokiej jakości towaru.
– Nam udaje się to dzięki zastosowaniu najnowszych technologii i systemów kontroli. Nasze owoce podlegają m.in. prześwietlaniu, by uzyskać pewność, że w ich wnętrzu wszystko jest w porządku – mówił Furmański.
Dlatego bialskie owoce znalazły uznanie nie tylko wśród Europejczyków, ale także w Chinach i Indiach.
Grupa Janfriut część z unijnego wsparcia przeznaczyła na budowę sortowni i pakowalni
W podobny sposób funkcjonuje grupa producentów Janfruit z Dąbrówki Nowej. Grupa ta liczy 86 producentów jabłek, gruszek i owoców miękkich. Blisko 80 mln zł wsparcia, jakie Janfriut otrzymał z unijnego budżetu zostało przeznaczone m.in. na inwestycje w budowę przechowalni, sortowni i pakowalni oraz ich wyposażenie. Zakupiono także maszyny i urządzenia do zbioru owoców.
Łukasz Dominiak wiceprezes grupy Janfruit przekonywał, że warto inwestować w innowacyjne technologie. Dominiak jest współautorem innowacyjnego pomysłu polegającego na dostarczaniu konsumentom umytych i sterylnie zapakowanych w ekologiczne opakowania jabłek. Takie produkty przez bardzo długi czas zachowują wysoką jakość i świeżość, a poza tym nadają się do jedzenia bez potrzeby ich mycia.
Drugim ciekawym rozwiązaniem, które wprowadził Janfruit, jest pakowanie w cyklu chłodniczym porzeczki czarnej w zgrzewany rękaw foliowy. Tak przygotowane owoce w bardzo dobrym stanie trafiają do odbiorcy w Emiratach Arabskich jako owoc deserowy. Dzięki temu plantatorzy czarnej porzeczki zrzeszeni w Janfriut mogą uzyskiwać wyższe ceny ze swoich plonów niż ich niezorganizowani koledzy, skazani na dyktat cenowy przetwórni.
Kamila Szałaj
Redakcja AgroNews, fot. Kamila Szałaj