Trwa miodobranie. Najwięcej jest miodu wielokwiatowego, rzepakowego i akacjowego.
Jak informuje TVP Info, "zbiory w tym roku z pewnością będą wyższe niż w ubiegłym. Amatorom miodu nie będzie jednak słodko. Za płynną słodycz trzeba będzie słono zapłacić. Bo wielu pszczelarzy liczy na zrekompensowanie strat z minionego sezonu.
W ulach pracowicie, a w pasiekach słodko. Po słabym ubiegłorocznym miodobraniu, pszczelarze wreszcie mogą robić zapasy towaru i mają czym handlować.
– Zapełniam kolejne słoiki miodem, dominuje u mnie szczególnie ten mieszany, między innymi rzepakowo-faceliowy. Wreszcie mogę zbierać zamówienia od klientów. W ubiegłym roku, szczególnie pod koniec, nie miałem do zaoferowania amatorom miodu nic, mogłem tylko pokazywać puste półki, taki to był fatalny sezon. Teraz można już powiedzieć, że jest o wiele lepiej, choć to jeszcze nie koniec zbioru – ocenia Krzysztof Bukowski, pszczelarz z Firlusa.
Optymizm u większości wśród pszczelarzy jest jednak umiarkowany. Branży marzy się eksport miodu na podobnym poziomie jak siedem lat temu, kiedy Polska wyeksportowała 800 ton tego towaru. Teraz to jednak nierealne. Barierą są konkurenci z Ukrainy czy z Chin.
– Oni produkują miód na akord w wielu przypadkach, a za tym nie zawsze idzie jakość. Produkują więcej, więc mogą towar sprzedać taniej. My nie mamy w starciu z nimi po prostu szans, nas się wypiera z rynku, pozbawia zarobku, a konsumentów dobrego, polskiego miodu – przyznaje pszczelarz Henryk Bukowski.
Import miodu do Polski zdecydowanie przewyższa jego eksport z kraju, co dla producentów skutkuje minusowym saldem i spadkiem cen towaru na rynku hurtowym. Pszczelarze uważają także, że są stratni przez przepisy, które pozwalają na mieszanie miodu polskiego z zagranicznym i nie umieszczanie informacji o jego kraju pochodzenia. Według nich to dobija rodzimy rynek.
– Konsumenci są nierzadko nabijani w przysłowiową butelkę. Kupują miód z napisem na słoiku „produkt unijny” czy „z krajów pozaunijnych” i mogą się jedynie domyślać, kto jest producentem towaru. A czasem na przykład w jednym słoiku jest 10% miodu polskiego wymieszanego z miodem z Chin! – wyjaśnia właścicielka pasieki z gminy Chełmża, Aleksandra Krajewska.
W tym roku miód nie jest towarem deficytowym, ale mimo tego będzie w cenie.
– Wszystko podrożało, w tym między innymi cukier, na dodatek ubiegły sezon był fatalny, więc musimy z czegoś załatać dziury budżetowe, miód będzie więc droższy, no niestety – tłumaczy pszczelarz Piotr Augustyniak ze Storlusa.
Pszczelarze czekają na wprowadzenie bardziej restrykcyjnych regulacji dotyczących wwozu miodu do kraju. Uważają, że w zakresie zaopatrzenia w miód, Polska jest samowystarczalna, a import miodu powinien być dopuszczany tylko w przypadku odmian, na które istnieje popyt i którego krajowa podaż nie jest w stanie zaspokoić".
Źródło: Maria Sikorska, „Agroregion”, TVP Bydgoszcz, TVP Info, www.tvp.info, fot. sxc.hu