Wprowadzenie bezwzględnego zakazu stosowania pasz GMO w Polsce podyktowane było chęcią uniezależnienia się od importu genetycznie modyfikowanej soi. Wskazywano również na hipotetyczne skutki stosowania GMO. Dziś wiemy że zakaz nie zbudował polskiej uprawy roślin białkowych. Szkodliwość modyfikowanej soi też okazała się mitem. Być może czas więc, by spod ustawy wyłączyć pasze dla trzody i drobiu.
W 2006 roku Sejm przyjął ustawę o paszach (Ustawa o paszach Dz.U. 2017 poz. 453 tekst jednolity), która zakazywała stosowania w żywieniu zwierząt pasz z udziałem surowców genetycznie modyfikowanych. Parlamentarzyści wprowadzając ten zapis mieli na uwadze dążenie Polski do uniezależnienia się od importu soi genetycznie modyfikowanej. Podnoszone były również głosy o rzekomo negatywnym wpływie żywności GMO na zdrowie ludzi, zwierząt i środowisko. Wprowadzenie tej ustawy nie zostało jednak poprzedzone gruntowną analizą skutków jakie niosła ona dla sektora drobiu i trzody chlewnej. Dlatego termin wejścia w życie zakazu był kilkakrotnie przesuwany. Obecnie krajowa produkcja roślin białkowych to jedynie 0,3 mln ton rocznie, podczas gdy całe zużycie krajowe to 4,25 mln ton rocznie. W Polsce jest możliwość utrzymania zakazu uprawy odmian GMO i czynione są starania zmierzające do zmniejszenia importu i uzależnienia rolników od białka roślinnego pozyskiwanego z odmian GMO. Polska strategia całkowitej rezygnacji (zakazu stosowania) z białka sojowego GMO w żywieniu zwierząt nie jest właściwa i ogranicza możliwość rozwoju sektora trzody chlewnej.
Propozycje zmian
Zakaz skarmiania śruty GMO jest nieuzasadniony i nie będzie w ogóle możliwy do utrzymania w najbliższej przyszłości bez istotnych strat dla sektora produkcji trzody chlewnej i drobiu. Dlatego proponujemy wyłączenie tych dwóch sektorów z zapisów ustawy o paszach.
Źródło: POLPIG