Jaki będzie 2023 rok dla polskich sadowników?

Mijający rok był dla polskich sadowników pełen wyzwań. Obok zdecydowanie pozytywnych zjawisk, do których należy zaliczyć sprzyjającą pogodę, pojawiały się również zagrożenia i niepewność. Polska będąc jednym ze światowych liderów w produkcji tych popularnych owoców jest graczem wyróżniającym się specyfiką funkcjonowania rynku wewnętrznego i zewnętrznego. Być może kończący się rok skłoni sadowników oraz dystrybutorów do zastanowienia się jak będzie, i jak powinno wyglądać polskie sadownictwo w 2023 roku.

Jaki będzie 2023 rok dla polskich sadowników?

Jeśli chcielibyśmy spojrzeć na sadownictwo okiem producenta to praktycznie zawsze jest źle. Zbyt ciepło lub zbyt zimno. Za duży lub za mały urodzaj. Jednak za tymi bardzo ogólnymi stwierdzeniami kryje się zdecydowanie więcej.

Sytuacja sadowników jak gra w ruletkę

– Nie będzie dużym nadużyciem, jeśli odniosę sytuację polskich sadowników do gry w ruletkę – mówi Maciej Majewski Prezes Zarządu Stowarzyszenia Sady Grójeckie – Każdego roku sadownik produkuje jabłka, jednak zakończenie sezonu i sprzedaż pozostaje niewiadomą, zarówno pod względem zbytu jak i poziomu cen. Cały czas utrzymujemy się na pozycji lidera, jednak w najbliższym czasie należy zacząć zastanawiać się nad tym, czy to na pewno ilość, a nie jakość będzie decydować o końcowym sukcesie. Sądzę, że wraz z początkiem 2023 roku należy zastanowić się w jaki sposób sprawić, aby polskie sadownictwo stało się bardziej efektywne. 

Kontraktacja produkcji lekarstwem na problemy?

Majewski twierdzi, że podstawą rozwoju branży może stać się ściślejsze planowanie produkcji. Idealnym rozwiązaniem byłoby takie planowanie produkcji, aby być pewnym tego, że można będzie sprzedać jabłka w z góry ustalonej z odbiorcami kwocie. Oczywiście takie rozwiązanie niesie ze sobą ryzyko. Decydując się na kontraktację produkcji, decydujemy się również na określony poziom cen, a może zdarzyć się tak, że ich poziom w szczytowym momencie sezonu będzie wyższy niż wartość kontraktu. Z drugiej strony sadownik będzie miał dzięki temu większą pewność zysku, nawet jeśli w szczególnych przypadkach będzie on niższy. Tyczy się to produkcji jabłek deserowych i przemysłowych. Jej wielkość powinna być zawsze uzależniona od potrzeb rynku.

– W ten sposób możemy eliminować wspomniany przeze mnie wcześniej efekt ruletki – dodaje Maciej Majewski – wygrane są zawsze spektakularne, ale przegrane, choć o nich mówi się rzadziej, bardzo bolą. Planowanie produkcji obecne jest np. we Włoszech. Dzięki temu tamtejsi producenci mają większe szanse wygrać z naszymi produktami na rynkach poza Europą. Oczywiście nasza obecność na rynkach zagranicznych stale się powiększa, ale zawsze może być lepiej.

Polacy coraz bardziej doceniają jakość

Sytuacja polskich sadowników jest również wynikiem trendów konsumenckich. To przecież oni wydają ostateczny werdykt odnośnie tego, ile danego produktu się sprzeda. Pod tym względem rok 2022 był podobny do 2021. Polacy coraz bardziej doceniają jakość i aspekty zdrowotne oraz choć w mniejszym stopniu, wpływ produkcji rolnej na środowisko.

Mijający rok to na pewno zdecydowany zwrot w kierunku naturalnych metod produkcji jabłek – wyjaśnia Majewski – Ten trend na pewno się utrzyma i będzie przyspieszał. Nie mówię tu jednak o wszechobecnych „naklejkach” eko na wielu produktach, nie tylko na jabłkach. Chodzi o prawdziwe, głębokie zmiany sposobów produkcji i korzystanie z najnowszych osiągnięć nauki i techniki. Dzięki temu możemy produkować z większym wykorzystaniem naturalnych metod ochrony. W przypadku Stowarzyszenia Sady Grójeckie, podnieśliśmy zdecydowanie poprzeczkę i we wniosku dotyczącym zmian w przyznanemu Jabłkom Grójeckim Chronionego Oznaczenia Geograficznego, sami narzuciliśmy sobie dwukrotnie wyższe standardy bezpieczeństwa produkcji, niż wymaga tego Komisja Europejska. Mogę tylko powiedzieć, że takie działania się opłacają, ponieważ doceniają to konsumenci.

Dwa znaczące elementy

W ocenie sytuacji polskich sadowników w roku 2022 nie może zabraknąć dwóch bardzo znaczących elementów. Pierwszym z nich jest wysoka presja inflacyjna. Drugim zaś wojna w Ukrainie i wywołane nią wzrosty cen energii.

Według Majewskiego wysoka inflacja przyczyniła się do dużej presji ze strony sieci handlowych na oferowanie niskich cen jabłek. Jednocześnie zauważa on, że takie podejście nie może trwać wiecznie i powinno być ono zrównoważone poprzez wysoką jakość produktów.

– Tanie produkty nie zawsze oznaczają oszczędności – wyjaśnia Maciej Majewski – Paradoksalnie wysoka inflacja może nauczyć nas oszczędzać i szanować jedzenie. Najlepiej pokazują to mijające Święta Bożego Narodzenia. Zwykle kupujemy zbyt dużo, a potem po prostu wyrzucamy. To nie tylko nieszanowanie jedzenia, ale wyrzucanie pieniędzy. Kupowanie ilości pożywienia, które jesteśmy wstanie zjeść to czysta oszczędność. Dzięki temu będziemy mogli również pozwolić sobie na zakup nieco droższych produktów premium, które pozytywnie wpłyną na nasze zdrowie.

Zwiększone koszty nośników energii miały wpływ na każdą branżę gospodarki. Dotyczy to również sadowników, ale również firm z ich otoczenia – sortowni, przechowalni i transportu jabłek. Odbiją się one nie tylko na rynku wewnętrznym i zewnętrznym, ale mogą również zakłócić proces sprzedaży.

HPAI: USA idą na rekord, w Europie też źle

– Duże ilości energii wykorzystywane są w chłodniach, w których przechowywane są jabłka – tłumaczy Maciej Majewski – o tym, że będzie miało to wpływ na ceny jabłek nikogo nie trzeba przekonywać. Może to mieć również wpływ na proces sprzedaży. Jeśli koszty te będą zbyt wysokie sadownicy będą zmuszeni sprzedawać jabłka wcześniej, tak aby nie ponosić dodatkowych kosztów. Efektem tego zjawiska może być brak towaru na rynku krajowym oraz tego przeznaczonego na eksport. Wcześniejsza i masowa wyprzedaż jabłek, na pewno wpłynie też na obniżenie ich cen. W takiej sytuacji branża będzie zmuszona do inwestowania w odnawialne źródła energii i jej magazynowanie. Na takie działanie należy mieć najpierw środki finansowe i czas. Jednego i drugiego brakuje. Sądzę więc, że przyszły rok, będzie stał przede wszystkim pod znakiem kosztów energii, co będzie stanowić największą barierę rozwoju dla polskiego sadownictwa.

Źródło: Stowarzyszenie Sady Grójeckie

Małgorzata Kulma
Małgorzata Kulmahttps://agronews.com.pl
Redaktor portalu agronews.com.pl. Email: m.kulma@agronews.com.pl

Zostaw komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ukradli jaja, miód i koperek. Czeka ich 10 lat odsiadki!

Rybniccy kryminalni zatrzymali 18-latka, 20-latka i ich 29-letniego wspólnika, którzy włamali się do jednego ze sklepów przy ulicy Gliwickiej. Ich łupem padły artykuły spożywcze,...
13,428FaniLubię
7,105ObserwującyObserwuj
3,946ObserwującyObserwuj
8,520SubskrybującySubskrybuj
Verified by ExactMetrics