Likwidacja kwot mlecznych to efekt reformy wspólnej polityki rolnej w kierunku jej dalszego urynkowienia, została podjęta w ramach śródokresowego jej przeglądu w 2003 roku.
Warto pamiętać, że wtedy przedłużono funkcjonowanie kwot z roku 2008 na rok 2015, zwiększono również kwoty dla niektórych krajów. W tym czasie Unia już była po zamkniętych negocjacjach w Kopenhadze z 10 nowymi krajami członkowskimi. Kraje te jeszcze nie miały wpływu na tę decyzję, a w większości z nich wyrażała opinię, że otrzymała zbyt niskie kwoty mleczne.
Produkcja mleka jest wyjątkowo ważną działalnością dla wielu gospodarstw. Systematycznie, w wyniku koncentracji, następuje powiększanie średniej wielkości stada celem osiągnięcia odpowiedniego poziomu dochodu i utrzymania się na konkurencyjnym rynku. Te zmiany występują także w nowych krajach członkowskich, czego najlepszym przykładem jest Polska, były też niezbędne dla osiągnięcia wymaganych standardów. Należało przeprowadzić w tym celu drogie inwestycje, co było opłacalne tylko przy odpowiedniej wielkości stada krów. Także tego wymagały nowe warunki ekonomiczne, gdzie potrzebna była niezbędna skala produkcji, aby osiągnąć dodatni wynik.
Koncentracji produkcji mleka towarzyszyło nie tylko znaczne zmniejszenie się liczby producentów (mamy ich w Polsce 145 tys.), ale także istotna regionalizacja produkcji oraz unowocześnienie związane ze znaczącym doinwestowaniem tych gospodarstw, co w części było zrealizowane z pomocy unijnej, ale głównie ze środków własnych i kredytowych. Oznacza to zatem, że wiele tych gospodarstw mlecznych jest znacznie zadłużonych.
Likwidacja kwot mlecznych u większości producentów mleka wzbudza obawy a nawet wywołuje poczucie zagrożenia, choć są też tacy, którym daje nadzieje na rozwój i niekontrolowany wzrost produkcji. Kwoty mleczne są różnie oceniane. Miały one za zadanie stabilizować produkcję a przez to zapewnić odpowiednie relacje między podażą a popytem, utrzymać stabilne ceny i zapewnić odpowiedni dochód dla rolnika. Rzeczywistość okazała się trochę bardziej złożona, bo mimo tych ograniczeń produkcyjnych na rynku mleka występowały istotne wahania cenowe, co przekładało się na sytuację dochodową rolników. Te wahania przekładały się także na konieczność interwencji na rynku głównie w obszarze mleka w proszku, sera, masła, co wymagało stosowania różnych instrumentów jak dopłaty do przechowywania czy wsparcie dla eksportu, a w latach 2008-2009 wystąpiła bardzo trudna sytuacja kryzysowa na rynku mleka, która zagrażała załamaniu produkcji. Sytuację poprawiła podjęta interwencja, ale była ona zbyt późno, przez co była mniej skuteczna a bardziej kosztowna.
Od podjęcia decyzji o likwidacji kwot mlecznych ciągle mówiło się o zapewnieniu tzw. miękkiego lądowania dla producentów mleka po likwidacji kwot mlecznych. Temu miał służyć pakiet mleczny, który wszedł w życie 3 październiku 2012 i ma obowiązywać do 30 czerwca 2020. Przyjęte w pakiecie rozwiązania nie dają oczekiwanych rezultatów. W kwietniu 2013 utworzono Europejskie Centrum Obserwacji Rynku Mleka, mające zapewnić monitorowanie sektora mleczarskiego dla potrzeb KE, jak i samej branży.
Pakiet mleczny miał zapewnić powstanie zrównoważonego konkurencyjnego sektora mleczarskiego i odpowiednich narzędzi pozwalających reagować na zaistniałe różne trudne sytuacje tak, aby był to sektor konkurencyjny, a łańcuch mleczny od krowy do stołu był sprawiedliwy w zakresie podziału zysków, co jest warunkiem zapewnienia godziwego dochodu dla rolników.
Podkreślałem wcześniej, że produkcja mleka jest wysoko kapitałochłonna, gdyż inwestycje są bardzo kosztowne. Pomimo mechanizacji a nawet robotyzacji dalej są wysokie nakłady robocizny a koszty produkcji (szczególnie pasz i energii) są wyjątkowo wysokie, także osiągnięcie wysokiej jakości inwentarza wymaga odpowiedniego czasu i środków. Produkcja ta jest wyjątkowo wrażliwa, przecież są to żywe organizmy, i wymaga niezbędnej dbałości, stąd ważna jest obsługa i odpowiednie przygotowanie pracowników. Bardzo trudno jest pozyskać w tym względzie dobrych pracowników najemnych.
We wspomnianym łańcuchu istotne miejsce zajmuje przetwórstwo mleka. Nastąpiło duże unowocześnienie, poczyniono ogromne nakłady inwestycyjne, także przy wsparciu środkami unijnymi. Wzrósł asortyment produktów, nastąpiła koncentracja, a przez to wzrost skali produkcji, ale dalej mamy około 200 mleczarni, z czego 20 dużych, w tym 5 bardzo dużych a wśród nich dwie największe. Przy takim rozproszeniu, dla około 150 spółdzielni problemem jest współpraca z sieciami handlowymi, z wyjątkiem tych, które mają specyficzne, unikalne produkty. Słabością sektora przetwórczego jest brak wspólnych form organizacji sprzedaży, co dałoby im zwiększoną siłę wobec wielkich sieci handlowych, dotyczy to nawet tych największych przetwórców. Zamiast współdziałania obserwuje się niezdrową rywalizację, którą trudno nazwać konkurencyjnością. Przykładem braku wyobraźni była rywalizacja o pozyskanie surowca na przełomie 2013 i 2014 roku. Wpłynęło to na znaczne podniesienie cen mleka a brak było wizji oszczędności i przygotowania się do rywalizacji z napływem produktów spoza naszego kraju, co na wspólnym rynku jest rzeczą normalną. To było istotną, choć niepotrzebną, zachętą do rozwoju produkcji mleka przez rolników, bo wysoka cena dawała szansę na osiągnięcie zysku nawet po zapłaceniu kary. Teraz mamy tego skutki.
Czy można było uniknąć kar? Dla wielu osób niezrozumiałe jest, że tuż przed likwidacją kwot mlecznych płaci się kary za ich przekroczenie. Wielokrotnie w sprawie zaniechania kar występował do KE polski Minister Rolnictwa. Podnosili to także polscy posłowie w Parlamencie Europejskim, ale był sprzeciw wielu krajów członkowskich, ich ministrowie twierdzili bowiem, że nie tak się umawiano na początku, a oni warunków umowy dotrzymali i ograniczyli produkcję inni natomiast chcieli być lepsi, mieć lepsze warunki startu i zbyt wcześnie zwiększyli produkcję.
Polskie mleczarstwo ma dobrą (a nawet zbyt dobrą) opinię w Unii i jest uznawane za bardzo konkurencyjne, a więc tym bardziej nie chciano nam dać żadnych preferencji. Możliwe było jedynie to, co jest w decyzji Komisji Europejskiej, czyli rozłożenie na raty.
Trudna sytuacja na rynku mleka pogłębiła się od sierpnia 2014 na skutek wprowadzenia embarga przez Rosję na wiele produktów z UE i innych krajów. W tej grupie są również przetwory mleczne. Najbardziej dotkliwie wpłynęło to na sytuację na rynku mleka w krajach bałtyckich i Finlandii, które w konsekwencji otrzymały pewne wsparcie ze strony Unii. Embargo rosyjskie wymusiło jednak poszukiwanie nowych rynków eksportowych, co może dać efekty po likwidacji kwot mlecznych, kiedy zapewne nastąpi pewien wzrost produkcji.
Sytuacja na rynku mleka w UE znacznie się pogorszyła, ale Komisarz na ostatnim posiedzeniu komisji rolnictwa PE stwierdził, że to nie jest jeszcze sytuacja kryzysowa wymagająca specjalnych działań. Polska jest może w lepszej sytuacji niż kraje bałtyckie, ale w gorszej niż inne kraje europejskie, stąd dla ratowania sytuacji obniżone zostały ceny surowca, a także eksportuje się po znacznie niższych cenach, co wpływa na kondycję mleczarni.
Mimo tej obecnie trudnej sytuacji przewiduje się, że w średniej i długoterminowej perspektywie sytuacja sektora mleczarskiego, tak na rynku krajowym jak i rynkach światowych, będzie w miarę korzystna. Trudno jest wskazać argumenty, które za tym przemawiają, jest bowiem obawa, że wzrost produkcji może spowodować istotne obniżenie cen.
Pakiet mleczny, pomimo swojego ponad dwuletniego funkcjonowania, nie dał oczekiwanych efektów, choć miał stworzyć narzędzia pozwalające reagować na trudną sytuację, jeśli taka pojawi się na rynku mleczarskim, zapowiadał wprowadzenie nowych instrumentów zarządzania finansami, ubezpieczeń, czy długoterminowych zintegrowanych umów w łańcuchu dostaw, umów terminowych, czy umów ze stałą marżą, ale także różnych form kontraktacji.
Chodzi o to, aby zapewnić sprawiedliwy podział zysków na poszczególnych etapach łańcucha mlecznego od krowy do stołu. Przewiduje się także, aby szerzej z drugiego filara wspierać produkcję mleka w małych gospodarstwach i w warunkach trudnych, np. w górach, potrzebny jest bowiem zrównoważony model produkcji mleka aby uniknąć dużej koncentracji na obszarach o najwyższej wydajności. W tych działaniach Polska wyprzedziła inne kraje dając wsparcie produkcji dla pierwszych sztuk stada. Wydaje się, że jest ono zbyt niskie i powinno być większe w gospodarstwach małych i w tych trudnych warunkach gospodarowania, aby za wszelką cenę utrzymać tam produkcję. Znaczącą rolę przypisuje się organizacji producentów oraz organizacjom międzysektorowym, aby poprawić ich pozycję i zwiększyć siłę przetargową.
Przewiduje się, że popyt światowy na produkty mleczarskie będzie wzrastać 2% rocznie, co daje pewne szanse eksportowe dla produktów mlecznych pochodzenia unijnego. Toczą się także negocjacje dwustronne w zakresie liberalizacji handlu między UE a różnymi krajami, w tym Stanami Zjednoczonymi, które stwarzają pewne szanse dla naszego eksportu. W wielu krajach Unii, w tym w Polsce dalej mamy niskie spożycie przetworów mlecznych (w przeliczeniu na mleko tj. tylko 200 litrów rocznie), o czym już wspominałem, dlatego w tym względzie należy podjąć działania promocyjne, ale także rozwijać akcje typu "Mleko w szkole", które oprócz funkcji dokarmiania spełniają także istotną rolę edukacyjną, co do potrzebny odpowiedniej jakości odżywiania, ale także sposobów i miejsca produkcji żywności.
Wydaje się, że powstająca nowa sytuacja wymaga potrzeby szukania nowatorskich rozwiązań, nowych mechanizmów powiązania na rynku w ramach tzw. integracji pionowej, czy wspomnianego łańcucha od krowy do stołu. Trzeba także wykorzystać niektóre walory produkcji mleka w Polsce, choćby takie jak wypasanie krów na łąkach, co wpływa na wyjątkową jakość i smak mleka i jego przetworów. Mleko to powinno trafiać na wydzielone linie przetwarzania i być sprzedawane w ramach specjalnej, podwyższonej jakości smakowej w ten sposób wytwarzanych produktów.
O sytuacji w całym sektorze mleczarskim bardziej niż likwidacja kwot mlecznych może decydować koncentracja bądź jej brak w sektorze przetwórczym mleka, wspólne oferty sprzedaży dla sieci handlowych i wygranie konkurencji z możliwym napływem inwestycji spoza Polski w ten obszar przemysłu rolno-spożywczego, gdyż dalej będziemy mieli tańszy surowiec. Warto także pamiętać, że w Europie w wielu gospodarstwach maleje zainteresowanie kontynuacją tej produkcji ze względu na wyjątkową jej uciążliwość, duże nakłady robocizny i niekorzystny czas pracy. Likwidacja kwot mlecznych stwarza wiele niewiadomych, ale dotychczasowe doświadczenia, pracowitość i zaradność rolników dają duże nadzieje i należy im pomóc w tej trudnej sytuacji, a może w tym wyzwaniu. Ale także bardzo dużo zależy od przetwórców, pośredników, handlu i od nas konsumentów.
dr Czesław Siekierski
Posła do Parlamentu Europejskiego
Przewodniczącego Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi