Krajowy Związek Pracodawców i Producentów Trzody Chlewnej, ocenia, że utrzymując wirusa ASF w populacji z roku na rok skazujemy coraz więcej dzików na cierpienie i śmierć z powodu afrykańskiego pomoru świń.
– Jesteśmy świadkami burzliwej dyskusji na temat redukcji populacji dzików ze względu na walkę z ASF. Przeciwstawiane są interesy producentów trzody chlewnej z ogólnie pojmowaną ochroną przyrody i dzików jako gatunku spełniającego określoną rolę w ekosystemie. Tymczasem rozbieżności żadnej nie ma, gdyż wszystkim powinno zależeć, aby pozbyć się wirusa z populacji dzików. Jest tylko jeden problem: jak to zrobić, aby działanie to było skuteczne. Rolnicy naciskają, aby cel cen osiągnąć poprzez rozrzedzenie populacji, przez co możliwość zarażania jednych dzików od drugich byłoby ograniczone. Ekolodzy i część środowiska myśliwych uważa, że nie powinniśmy ingerować poprzez intensywny odstrzał i pozostawić problem bez rozwiązania – czytamy w komunikacie KZP–PTCH.
Zdaniem KZP-PTCH, ten drugi sposób patrzenia na sytuację prawdopodobnie wynika z przekonań etycznych, gdyż masowy odstrzał dzików ukierunkowany na samice kojarzy się z krzywdzeniem zwierząt.
– Czy jednak bezczynność i powiększanie stopnia występowania wirusa w populacji dzików nie jest jeszcze większym okrucieństwem? – zastanawia się związek.
Od lutego 2014 roku do dziś potwierdzono 3347 przypadków ASF. Średnio jeden przypadek obejmował kilka zwierząt. Można więc przyjąć, że w wyniku choroby ASF w Polsce padło kilkanaście/kilkadziesiąt tysięcy dzików. Wirus dotknął zarówno samców, jak i samic (w tym w ciąży), które padły po kilku dniach cierpień z powodu wysokiej gorączki, duszności, niedowładu zadu, biegunki i odwodnienia.
– Wystarczy popatrzeć na rosnące liczby przypadków ASF w kolejnych latach. Wynika z nich, że poprzez pozostawienie choroby w populacji z roku na rok skazujemy coraz więcej dzików na cierpienie i śmierć z powodu ASF – wylicza związek.
Redakcja AgroNews, fot. flickr.com