Dziś przed siedzibą resortu rolnictwa rolnicy zaapelowali do premiera Mateusza Morawieckiego i do ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej.
Albo susza, albo przymrozki, albo nawałnice. Rolnicy w tym roku nie mają spokoju. Pogoda daje im się we znaki wyjątkowo mocno. Zarówno producenci zbóż, jak i warzyw oraz sadownicy mówią wprost: plony w tym roku będą mizerne. Widać to zresztą po cenach żywności. Dużo droższe niż rok temu są m.in. ziemniaki, kalafiory, borówki czy słynna już pietruszka.
Dlatego dziś przed siedzibą resortu rolnictwa Związek Zawodowy Rolników Rzeczpospolitej „Solidarni”, AgroUnia oraz Prawda zaapelowały do premiera Mateusza Morawieckiego i do ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej.
Rolnicy przynieśli wyschnięte zboże, aby uzmysłowić rządzącym, że susza to bardzo poważny problem. Równie istotną kwestią jest likwidacja skutków suszy. I tu, jak zwracali uwagę rolnicy, brakuje narzędzi do pomiarów skali zniszczeń.
– Stacja meteorologiczna powinna być w każdej gminie rolniczej. Kosztuje około 50 tys. Zł, więc to nie jest duży wydatek. Kolejną kwestią jest brak możliwości ubezpieczenia się od ryzyka suszy. Minister Ardanowski szumnie zapowiadał, że takie polisy będzie można wykupić , ale niestety to nieprawda – mówił Michał Kołodziejczak, lider partii Prawda.
Rolnicy przypomnieli, że do obecnej sytuacji bardzo przyczyniła się ubiegłoroczna susza. Deficyt wody jest tak duży, że nie pomoże kilka deszczowych dni.
Problem mają także hodowcy zwierząt. Obawiają się, że w tym roku zabraknie pasz.
– Będzie także kłopot z paszami. Już dziś wiadomo, że będzie mało siana czy kukurydzy. A to znów przełoży się na niższą opłacalność produkcji zwierząt – mówiła Patrycja Stempniak z AgroUnii.
Kamila Szałaj, fot. Facebook/MarcinBustowski