Główny lekarz weterynarii poinformował wczoraj o kolejnych przypadkach ASF u dzików w trzech województwach zachodniej Polski. Choroba rozprzestrzenia się bardzo szybko.
Inspekcja Weterynaryjna poinformowała, że w okresie od 14 listopada do 6 grudnia 2019 r. potwierdzono wystąpienie 26 przypadków ASF u dzików w zachodniej części Polski.
Wyniki dodatnie otrzymano dla prób pobranych od 42 sztuk padłych dzików.
Najwięcej przypadków choroby, bo aż 23 stwierdzono w województwie lubuskim, dwa przypadki w województwie dolnośląskim i jeden w województwie wielkopolskim.
Wielkopolska jest największym zagłębiem trzodziarskim w kraju. To tu znajduje się 36 proc. pogłowia świń w Polsce. Dlatego nie ma się co dziwić tamtejszym rolnikom, że są przerażeni.
– Teraz już po nas. Kolejne rządy nie umiały poradzić sobie z chorobą, a stracimy my – rolnicy. Tylko patrzeć, jak wirus wedrze się do naszych chlewni – mówi w rozmowie z nami pan Mariusz, producent trzody chlewnej z Wielkopolski.
– Sytuacja jest dramatyczna. Wirus ASF rozlewa się po całym kraju. Jeszcze dwa tygodnie temu, zanim pojawił się w Lubuskiem, miałem nadzieję, że w ogóle nie dotrze na zachód kraju. Wydawało mi się, że autostrada A1 będzie skuteczną barierą przed przemieszczaniem się dzików z terenów wschodniej i środkowej Polski. Tymczasem okazuje się, że zawinił człowiek, który przywlekł to cholerstwo w jedzeniu albo na butach. I my przez to żyjemy w ogromny strachu. Nie wiemy, co będzie jutro. Nie wiemy, kiedy wirus zajrzy do naszej chlewni. Ale wiemy, że na pewno się tam pojawi. To początek końca produkcji trzody chlewnej w Polsce. Oburza mnie postawa ministra rolnictwa, który nic nie robi, by zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa. Czesi raz, dwa sobie poradzili, my nie umiemy. Tylko patrzeć, jak ceny wieprzowiny będą lecieć w dół – żali się w rozmowie z nami pan Jan, rolnik z okolic Stęszewa w woj. wielkopolskim.
Kamila Szałaj