Naukowcy ze 153 krajów świata podpisali się pod nowym raportem opisującym zmiany klimatyczne. Jego autorzy wskazują w nim na 6 obszarów, w których ludzkość musi przeprowadzić głębokie zmiany.
Raport na temat zmian klimatycznych opublikował magazyn naukowy „BioScience”. Jego autorzy – naukowcy z USA, Australii oraz RPA – poprosili naukowców ze 150 innych krajów, aby zapoznali się z przygotowanym przez nich materiałem i odnieśli się do niego. Ponad 11 tys. naukowców postanowiło udzielić wsparcia swoim kolegom i podpisali się pod tezami raportu.
Zestawienie danych za 40 lat
Analiza opublikowana przez „BioScience” bierze pod uwagę dane z ostatnich 40 lat. Dotyczą one poziomu konsumpcji przez ludzkość energii, emisji dwutlenku węgla do atmosfery, konsumpcji zasobów naturalnych i mineralnych, wylesiania, topienia się czap lodowych, a także szybkości przyrostu populacji ludzkiej. Powstały dzięki tym danym model pokazał, że poziom konsumpcji i przyrostu ludności są tak duże, że zmiany klimatyczne „przyniosą w przyszłości niewyobrażalne cierpienia dla mieszkańców wielu zakątków świata”.
Naukowcy wykazali, że negatywne dla środowiska naturalnego zmiany postępują coraz szybciej i wywołują one coraz głębsze efekty. „Mamy moralny obowiązek powiedzieć jak jest. Nie mamy już pola manewru. Trzeba odwrócić pewne trendy natychmiast, o ile nie chcemy zniszczyć klimatu nieodwracalnie” – powiedziała jedna z autorek dokumentu dr Phoebe Barnard, dyrektor ds. nauki i polityki w Conservation Biology Institute w Corvallis w amerykańskim stanie Oregon.
Inny z autorów raportu, dr Thomas Newsome z Uniwersytetu w Sydney, wskazuje, że kryzys klimatyczny jest jasno powiązany ze wzrostem konsumpcji. „To dobrobyt i chęć, aby mieć coraz więcej i więcej popchnęły nas w kierunku drenowania naszej planety, co zaburza klimat. Chcemy jeść więcej mięsa, więcej latać samolotami i budować więcej dróg oraz domów, więc wycinamy lasy, spalamy węglowodory i produkujemy masę plastiku. Nie można dłużej udawać, że to nie ma związku z ocieplaniem się klimatu czy ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi” – mówi Newsome.
Autorzy raportu, który przygotowano w 40. rocznicę pierwszej międzynarodowej konferencji klimatycznej z 1979 r., przekonują, że choć przez cztery dekady dużo dyskutuje się o potrzebie ochrony środowiska i walki ze zmianami klimatycznymi, to efekty są niemal niewidoczne. Ich zdaniem nie wystarczy już tylko wprowadzić zmiany w przemyśle czy zmniejszyć wydobycie węgla i ropy naftowej. Potrzebne są fundamentalne zmiany w stylu życia społeczeństw.
6 przykazań klimatycznych dla ludzkości
W raporcie wskazano na 6 obszarów, w których zmiany powinny być wprowadzone jak najszybciej, aby oddalić widmo sytuacji, w której zmiany klimatyczne staną się już nieodwracalne. To po pierwsze rezygnacja z paliw kopalnych i zastąpienie ich nieemisyjnymi źródłami energii oraz wprowadzenie dodatkowych podatków od korzystania z węgla i ropy naftowej.
Po drugie, ustabilizowanie światowej populacji. W krajach Zachodu brakuje urodzeń, a w krajach globalnego Południa jest ich natomiast coraz więcej. Dlatego autorzy raportu apelują z jednego strony o wspieranie dzietności w Europie czy USA, a promowanie planowania rodziny i inwestowanie w edukację dziewcząt w krajach rozwijających się. Wskazują bowiem, że światowa populacja rośnie w tempie 80 mln osób rocznie (ok. 200 tys. dziennie), ale dzieje się to bardzo nierównomiernie.
Po trzecie, naukowcy wnioskują o globalne akcje odtwarzania lasów i namorzynów, które pochłaniają wiele ilości dwutlenku węgla, a w krajach Azji i Pacyfiku powstrzymują także erozję gleby i stanowią (zwłaszcza lasy namorzynowe) naturalną barierę dla ludzi przed tajfunami i huraganami. Po czwarte, wskazują na konieczność zmian w diecie – ludzkość powinna zdaniem autorów raportu jeść mniej mięsa i ograniczyć marnowanie jedzenia.
Po piąte, autorzy proszą o większe zwrócenie uwagi na to, że gazy cieplarniane to nie tylko dwutlenek węgla, ale także m.in. metan czy powietrze zabrudzone sadzą. Dziś mówi się głównie o redukcji emisji CO2, a zapomina nierzadko o innych szkodliwych zanieczyszczeniach atmosfery. Po szóste wreszcie, kluczowe jest zdaniem naukowców wiązanie celów ekonomicznych nie tylko ze wzrostem PKB, ale także z kwestią ekologii czy sprawiedliwości społecznej.
„Dobra wiadomość jest taka, że zastosowanie się do naszych zaleceń i taka społeczna zmiana rodzi wielką szansę na naprawienie sytuacji. Czas jednak, aby zmianami klimatycznymi zajmowali się nie tylko naukowcy czy działacze społeczni, ale zrozumieli to także obywatele i politycy” – podsumowuje inny z autorów raportu prof. William Ripple z Uniwersytetu Stanowego w Oregonie.
USA wycofują się z Porozumienia Paryskiego
Tymczasem Stany Zjednoczone rozpoczęły właśnie formalny proces wycofywania się z zawartego w 2015 r. na konferencji klimatycznej ONZ (COP 21) Porozumienia Paryskiego. Porozumienie to nałożyło na państwa sygnatariuszy (było ich prawie 200) obowiązek działań na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi i wzrostem średniej globalnej temperatury.
Na mocy umowy wszystkie jej strony miały tak redukować emisję CO2, aby utrzymać globalne ocieplenie poniżej 2 stopni Celsjusza (a najlepiej 1,5 stopnia Celsjusza) w stosunku do temperatur z początku epoki przemysłowej. Cele te mają być aktualizowane co 5 lat zgodnie z aktualnym stanem wiedzy naukowej na temat klimatu.
Porozumienie Waszyngton podpisywał, gdy w USA prezydentem był jeszcze Barack Obama. Gdy władzę objął Donald Trump, niemal od razu zapowiedział wycofanie się jego kraju z Porozumienia Paryskiego. Teraz oficjalna nota w tej sprawie została przesłana do ONZ. „Układ z Paryża to niesprawiedliwe ekonomiczne brzemię dla amerykańskiej gospodarki. Jesteśmy dumni z pozycji światowego lidera w ograniczaniu emisji gazów cieplarnianych przy jednoczesnym utrzymaniu rozwoju gospodarki i zapewnianiu obywatelom dostępu do energii” – napisał w liście Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo.
Waszyngton dopiero teraz wycofuje się formalnie z Porozumienia Paryskiego, ponieważ podpisując ten układ wszystkie strony zobowiązały się do nieopuszczania go przez 3 lata, licząc od 4 listopada 2016 r. Dzień po tym jak upłynął trzyletni termin, amerykańska administracja wykonała przewidziany porozumieniem krok i przesłał list do ONZ.
Teraz rozpoczyna się roczny okres przejściowy, w którym Stany Zjednoczone będą jeszcze mogły swoją decyzje odwołać. Wejdzie ona bowiem w życie dopiero 4 listopada 2020 r., czyli… dokładnie 1 dzień po zaplanowanych na 3 listopada wyborach prezydenckich, w których Donald Trump ubiega się o reelekcję. Nawet gdyby jednak owe wybory przegrał, jego ewentualny następca (o ile miałby taki plan) nie zdąży już tej decyzji odwołać, ponieważ jego (lub jej) zaprzysiężenie odbyłoby się później.
USA będą więc pierwszym krajem, który wycofa się z Porozumienia Paryskiego. Stany Zjednoczone są też drugim największym na świecie emitentem dwutlenku węgla do atmosfery. Na pierwszym miejscu znajdują się w tym rankingu Chiny.
Michał Strzałkowski | EURACTIV.pl