Na rynku pojawia się wiele adiuwantów, które nie spełniają wymagań. Dlatego, zdaniem Instytutu Ochrony Roślin, substancje te powinny być rejestrowane i certyfikowane. Funkcja ta miałaby być powierzona IOR-owi.
Od lewej: Karol Haremza – kierownik oddziału RZD Winna Góra IOR, prof. Bożena Łozowicka – dyrektor Instytutu Ochrony Roślin i dr Przemysław Kardasz – Centrum Badań Rejestracyjnych Agrochemikaliów IOR.
Obecnie w Polsce nie ma regulacji prawnych, które określałyby sposób wprowadzania na rynek adiuwantów. A ich zużycie z roku na rok rośnie – w 2017 roku polscy rolnicy zastosowali ponad dwa tysiące ton tych substancji. Dlatego eksperci zwracają uwagę, że adiuwanty powinny podlegać procesowi certyfikacji i rejestracji na poziomie krajowym.
Kwestia regulacji prawnych w zakresie stosowania adiuwantów w środkach ochrony roślin w Polsce była poruszona podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa.
Obecna na spotkaniu prof. Bożena Łozowicka, Dyrektor Instytutu Ochrony Roślin – Państwowego Instytutu Badawczego w Poznaniu, przyznała, że na rynku pojawia się wiele adiutantów, które nie spełniają wymagań. Oznacza to, że mogą zwierać w swojej formule toksyczne substancje. Bazą wielu adiuwantów są oleje mineralne pozyskiwane z frakcjonowania ropy naftowej, które są substancjami kancerogennymi. Skutek jest taki, że zamiast stać się czynnikiem dobroczynnym w działaniu adiuwanty wprowadzają do środków ochrony roślin substancje toksyczne.
– Musimy być świadomi, co naprawdę w danym adiuwancie się znajduje, żeby nie zdarzały się sytuacje takie, iż jeden producent adiuwantów posiadający własne zaplecze laboratoryjne wykona analizy i stwierdzi, że na przykład dany olej mineralny nie może być użyty do produkcji adiuwanta, ale ten sam olej trafi następnie do innego, nieuczciwego producenta i ten go wykorzysta, ponieważ dokonał zakupu po korzystnej cenie – mówiła w Sejmie prof. Bożena Łozowicka.
W związku z tym IOR zaproponował, żeby wszelkie adiuwanty wprowadzane na nasz rynek przechodziły obowiązkowy proces certyfikacji i były rejestrowane na poziomie krajowym.
– Fundamentalne znaczenie ma jednak certyfikacja, czyli dokładne sprawdzenie, co w danym adiuwancie naprawdę się znajduje, czyli co chce na rynek wprowadzić producent – mówiła profesor.
Zdaniem dyrektor IOR istnieje pilna potrzeba opracowania i wdrożenia regulacji prawnych w zakresie obrotu i stosowania adiuwantów do agrochemikaliów.
Wprowadzenie regulacji powinno sprzyjać wprowadzaniu na rynek adiuwantów wysokiej jakości, których działanie jest potwierdzone naukowymi badaniami.
Prof. Łozowicka zaproponowała, by odpowiednia komisja zajmująca się adiuwantami powstała i działała przy Instytucie. IOR powinien również pełnić funkcję certyfikującą adiuwanty, a w późniejszym czasie – rejestracyjną.
– Komisję zajmującą się adiuwantami należy stworzyć, wzorując się na przepisach i procedurach obowiązujących przy kwalifikacji środków ochrony roślin przeznaczonych do stosowania w rolnictwie ekologicznym. Odpowiednie kompetencje Instytutowi Ochrony Roślin powinna dawać ustawa. Następnym krokiem powinno być stworzenie rejestru adiuwantów. W tej chwili nie posiadamy wiedzy na temat liczby adiuwantów, ich producentów ani tego, do jakich agrochemikaliów mogą być one dodawane. Stosowny rejestr mógłby także prowadzić Instytut Ochrony Roślin – mówiła profesor.
Adiuwanty to substancje pomocnicze, które zwiększają aktywność biologiczną danego środka ochrony roślin. Dzięki nim możemy w praktyce stosować mniejsze ilości pestycydów. A to w konsekwencji zapobiega zjawisku uodpornienia się agrofagów, czyli szkodników oraz chwastów i patogenów grzybowych na działanie środków ochrony roślin. Na polskim rynku znajduje się ok. 90 adiuwantów.
oprac. i fot. Kamila Szałaj