Branża mięsna wchodzi w kryzys, jakiego nie widzieliśmy od lat!

Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego (UPEMI) po sytuacji kryzysowej jaką wywołały przerwy w dostawach dwutlenku węgla przyjrzała się sytuacji ekonomicznej przedsiębiorców branży mięsnej. Wszyscy podkreślają, że produkcja na każdym etapie, od hodowcy, poprzez ubojnie, aż po producentów mięsa i wędlin, staje się coraz mniej rentowna. Branże może dotknąć kryzys, jakiego nie widzieliśmy od lat. Wszystko spowodowane jest rosnącymi cenami wszystkich nośników energii. W niektórych przypadkach wzrosły one kilka, a nawet kilkanaście razy, co oznacza koszty prowadzenia działalności większe nawet o 100 milionów złotych rocznie!

Branża mięsna wchodzi w kryzys, jakiego nie widzieliśmy od lat!

Dwutlenek węgla nie będzie jedynym i najważniejszym problemem dla przedsiębiorców z branży mięsnej – twierdzi Wiesław Różański Prezes Zarządu Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego – Są nimi rosnące koszty nośników energii. Dotyczy to prądu, gazu, węgla. W niektórych przypadkach ceny poszybowały tak wysoko, że grozi to zamknięciem mniejszych rodzinnych firm, w innych przypadkach przedsiębiorcy muszą mierzyć się z brakiem np. węgla. Koszty wzrastają, ale nie przekłada się to na dochody zarówno hodowców jak i producentów, ponieważ odbiorcy, głównie sieci handlowe w zdecydowanej większości nie płacą więcej za towar. Zmuszają dostawców do utrzymania dotychczasowych cen lub poszukują tańszych produktów za granicą. Chciałbym jednak zaznaczyć, że skala problemu, to nie wyłącznie sieci handlowe i ich polityka cenowa, ale wiele nakładających się na siebie czynników.

Paragony grozy dotarły do producentów

– Producenci i przetwórcy drobiu również mają swoje „paragony grozy” – mówi Jarosław Krzyżanowski Prezes Zarządu KPS Partners sp. z o.o. W porównaniu z rokiem 2021, kiedy za megawatogodzinę gazu płaciliśmy 76 złotych, dziś koszt ten wynosi 1100 złotych. Podobnie sytuacja wygląda z kosztami energii elektrycznej, gdzie cena w roku 2021 wynosiła 280 złotych, a obecnie 1700 oraz węgla, który nie tylko jest droższy, ale również staje się towarem deficytowym. Do ogrzewania kurników dotychczas zamawialiśmy 10 ciężarówek tygodniowo. Obecnie dostawy to 2 ciężarówki na tydzień. Jeśli taka sytuacja utrzyma się dłużej, nie będziemy w stanie ogrzać kurników, zwierzęta zamarzną. Korzystamy zamiennie z gazu propan-butan, ale tu również jest problem, ponieważ w Polsce nie ma obecnie wystarczającej liczby cystern, które mogłyby dowozić jego wymaganą ilość. Chcieliśmy kupić własne, ale to również nie jest możliwe. Dodatkowo dostawcy już uprzedzają nas, że nie będą w stanie gwarantować dostaw na dotychczasowym poziomie. Jeśli chodzi o stronę kosztową, to na przestrzeni roku, za wszystkie nośniki energii jesteśmy zmuszeni płacić około 100 milionów więcej niż w latach poprzednich.

W naszym przypadku rachunki za gaz wzrosły z 78 000 tysięcy do 378 000 złotych mówi Krzysztof Borkowski Prezes Zarządu Zakładu Mięsnego Mościbrody – Chciałbym dodać, że nie chodzi nam tylko o rosnące koszty energii, ponieważ one dotykają każdego przedsiębiorcę. W tak trudnym momencie wzrosły również koszty kontroli weterynaryjnych, sieci handlowe nie pozwalają podnosić cen, a nasi hodowcy mierzą się z rosnącymi kosztami pasz, co powoduje, że rolnicy zastanawiają się czy kontynuować produkcję, a przecież to ona jest podstawą naszej działalności.

Rosnące raty kredytów

Podstawą rozwoju każdej branży gospodarki są inwestycje. Polski przemysł mięsny, jest uważany za jeden z najnowocześniejszych w Europie. Jest to efektem olbrzymich inwestycji jakie poczynili hodowcy, przetwórcy i producenci.

Mamy nowoczesne, wydajne zakłady przetwórcze – przekonuje Wiesław Różański – jednak w obecnej sytuacji lepiej wygląda to na papierze i ulotkach promocyjnych niż w rzeczywistości. Zaczynam się coraz bardziej obawiać, że wszystkie działania inwestycyjne pójdą na marne. Zarówno te w same procesy technologiczne, jak i inwestycje podnoszące dobrostan zwierząt i działania chroniące środowisko. Jeśli produkcja stanie się nieopłacalna, wszystko zostanie zmarnotrawione.

– Bardzo dużo uwagi poświęcamy rosnącym ratom kredytów mieszkaniowych – dodaje Jarosław Krzyżanowski – Przecież przedsiębiorcy też płacą wyższe raty kredytów. Bardzo pobieżne szacunki dla naszej firmy wskazują na wzrost o kilkanaście milionów złotych rocznie! Inwestycje w firmę, to tworzenie nowych miejsc pracy i utrzymywanie dotychczasowych. Nasi pracownicy to przecież też konsumenci. Przy braku możliwości podniesienia cen produktu, tak żeby były one akceptowalne dla konsumentów, grozi nam wstrzymanie części produkcji, lub w przypadku mniejszych podmiotów całkowita ich likwidację.

Załamanie eksportu

Branża mięsna jest jednym z kół zamachowych polskiego eksportu. Wartość eksportu branży w 2021 roku to 7 mld euro, z czego mięso wieprzowe, wołowe i drobiowe stanowiło 6,6 mld euro.

Eksport to 90% z naszej działalności – wyjaśnia Jarosław Krzyżanowski – rosnące koszty produkcji sprawiają, że zaczynamy tracić zagranicznych kontrahentów. Okazuje się, że drób z Hiszpanii jest tańszy niż nasz rodzimy. Powszechnie wiadomo, że decydującym czynnikiem jest cena produktu, a my nie możemy pozwolić sobie na produkowanie poniżej kosztów, w których dużą część stanowią koszty obsługi zadłużenia, dlatego już dziś zaczynamy tracić odbiorców.  

Przykład ten nie powinien dziwić. Średnia stopa oprocentowania kredytów w strefie euro wynosi 1%, zaś w Polsce sięga 9%.

Coraz większe trudności w obsłudze zobowiązań kredytowych to jedno a dostęp do źródeł finansowania inwestycji to drugie. Ich brak hamuje nasz rozwój i sprawia, że jako branża stajemy się coraz mniej konkurencyjni, a polskie rolnictwo, które jest jednym z filarów gospodarki może się załamać– dodaje Krzysztof Borkowski – to. Jeśli chcemy spełniać warunki zrównoważonej produkcji i szanować środowisko naturalne musimy mieć dostęp do środków inwestycyjnych.

Czego oczekują pracodawcy?

Lista postulatów mogłaby być bardzo długa i w mojej opinii podobna do innych branż – twierdzi Wiesław Różański – Jednak chciałbym ograniczyć się do jednego stwierdzenia. Potrzebujemy długofalowej, strategicznej wizji i podejścia nie tylko do branży mięsnej, ale całego rolnictwa. Tylko w ten sposób jesteśmy wstanie zapewnić jego długotrwały i stabilny rozwój.

Przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że masowa pomoc państwa w obniżce lub zamrożeniu kosztów nośników energii jest niemożliwa, ze względu na jej koszty. Jednak dotychczasowe działania mogą być lepiej koordynowane i odpowiadać na rzeczywiste problemy w różnych sektorach gospodarki.

– Rozmowy z innymi przedsiębiorcami pokazują, że część kredytów w naszej branży jest obsługiwana przez banki kontrolowane przez państwo – mówi Jarosław Krzyżanowski – Według mnie dobrym rozwiązaniem byłoby powrócenie do wakacji kredytowych, jakie stosowane były podczas pandemii COVID 19. Dzięki nim udało nam się przejść przez ten kryzys w miarę suchą stopą. Ograniczenie spłat kredytów inwestycyjnych nie będzie decydować o naszych zyskach, ale pozwoli nam przetrwać ten trudny okres.

W podobnym tonie wypowiada się Krzysztof Borkowski:

Uważam, że obecnie wprowadzane rozwiązania są chwilowe i na koniec dnia nie pomogą gospodarce i przedsiębiorcom. Jeśli chcemy prowadzić odpowiedzialną politykę energetyczną, może warto zastanowić się nad tym, czy bardziej opłaca się teraz rozdawać dodatki węglowe, czy nie lepiej byłoby inwestować w odnawialne źródła energii? Duża część branży już korzysta z tego typu rozwiązań, ale ich upowszechnienie i współfinansowanie ze strony państwa, sprawiłoby, że moglibyśmy stać się niezależni energetycznie i w ten sposób, choć w części rekompensować wzrosty cen pozostałych nośników energii, lub wprost zastępować je OZE. W ten sposób pieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Koszty produkcji spadają, a środowisko naturalne jest zdrowsze.

Co drugi Polak już ograniczył spożycie mięsa

Eksperci UPEMI twierdzą, że dotychczasowo zgromadzone informacje to jedynie czubek góry lodowej. Niestety złych wieści dotyczących branży spożywczej można spodziewać się więcej. Jest to o tyle istotne, że produkcja żywności, to nie tylko miliardy złotych przychodów dla skarbu państwa w postaci podatków, ale również zatrudnienie dziesiątków tysięcy pracowników. Jeśli rodzima produkcja stanie się nieopłacalna, sprzedawcy zaczną szukać tańszej, niskiej jakościowo żywności poza granicami kraju, a cała branża będzie mierzyć się z zapaścią, która potrwa długie lata. Warto więc już teraz zadać sobie pytanie, czy w nadchodzących miesiącach półki sklepowe nie zaczną świecić pustkami lub zapełniane będą żywnością z zagranicy.

– Jestem bardzo daleki od czarnowidztwa – przekonuje Wiesław Różański – jednak podnoszenie alarmu w odpowiednim czasie, to oznaka odpowiedzialności za całą branżę i troska o jej ostatecznych beneficjentów, a więc konsumentów.

Źródło: UPEMI

Agata Molenda
Agata Molendahttps://agronews.com.pl
Redaktor portalu agronews.com.pl. Email: a.molenda@agronews.com.pl

Zostaw komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Uwaga! Pierwsze ognisko choroby niebieskiego języka w Polsce

Powiatowy Lekarz Weterynarii w Wołowie informuje, że w dniu 19 listopada 2024 r. na podstawie wyników badań otrzymanych z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach, stwierdzono wystąpienie...
13,428FaniLubię
7,105ObserwującyObserwuj
3,946ObserwującyObserwuj
8,520SubskrybującySubskrybuj
Verified by ExactMetrics