Stan plantacji rzepaku po zimie prezentuje się różnie w różnych regionach kraju. Część rolników już podjęła decyzję o zaoraniu plantacji, część zastanawia się jeszcze nad jej ratowaniem.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ NA DOLE STRONY
Kwestia przesiania uprawy jest bardzo trudną decyzją. Poczynione zostały już znaczące nakłady, a brakuje pewności, czy przyniosą one zwrot z jesiennych inwestycji.
Dla tych rolników, którzy mają jeszcze problemy z określeniem decyzji przygotowaliśmy krótki opis sytuacji wraz ze zdjęciami-wzorcami autorstwa agronomów PROCAM. Mogą być one pomocne z określeniem występujących problemów fitosanitarnych i fizjologicznych.
Kiedy powinniśmy rozważyć pozostawienie plantacji?
W tym roku rzepak rokujący plony 2 t/ha powinniśmy zostawić, ponieważ przesiew jakąkolwiek rośliną uprawną to koszt ok. 1000 zł, wliczając materiał siewny i technikę wykonania siewu oraz uprawę gleby i herbicydy. Załóżmy, że możemy uzyskać 650-700 kg rzepaku na przesiew. Do tego, jeżeli plantacja była ubezpieczona, otrzymamy z ubezpieczalni 1000-1200 zł/ha. Mamy więc kolejne kilkaset kilogramów rzepaku. Po zsumowaniu kalkulacja jest prosta: zbierając 2 tony z hektara po dodaniu oszczędności ok. 650 kg nasion rzepaku na przesiew plus kolejne 650-750 kg z ubezpieczalni (których nie wydamy na przesiewy), uzyskamy lepszy dochód z hektara, niż w przypadku zbiorów rzepaku jarego (trzeba by było zebrać ok. 3,3 t/ha nasion rzepaku jarego, co zdarza się w produkcji niezmiernie rzadko). Takie zasiewy (dotyczy to również zbóż) jak najszybciej muszą otrzymać konkretną dawkę azotu np. 80-100 kg/ha. Następnie należy poczekać ok. 14 dni na decyzję ostateczną (jak będzie obsada minimalna na metr kwadratowy zbóż czy rzepaku). W przypadku zbóż obsada wynosi odpowiednio: pszenica 130 roślin/metr kwadratowy, żyto pszenżyto 110-120 roślin. Przy takiej obsadzie zostawiamy plantację, gdzie każda roślina zbożowa wytworzy po ok. 3-4 pędy po odpowiednim dokrzewieniu za pomocą odżywiania dolistnego zwłaszcza fosforem (Proleaf Makro P 1-2 kg/ha), mikroelementami (Proleaf Max 1-1,5 l/ha) i biostymulatorami (imPROver 0,5-0,7 l/ha, Calkorium 1-2 l/ha) plus do tego w zbożach Stabilan w dawce 0,5-0,7 l/ha w fazie 21-25 powinniśmy uzyskać minimalną obsadę, która zagwarantuje nam odpowiedni plon z hektara.
W pszenicy, tak jak i w rzepaku uszkodzenia mogą wystąpić w różnym nasileniu, bardzo często placowo na polu. W przypadku pszenicy ozimej, jeżeli powyżej 60 proc. plantacji jest w dobrej lub średniej kondycji, podajemy azot i obserwujemy, co dzieje się z tą częścią, gdzie nie jesteśmy pewni czy rośliny przeżyją, czy też nie. Jeżeli nie przeżyją, to wsiewamy nasiona placowo w te puste miejsca (samym siewnikiem ziemia po mrozach się dobrze sypie) pszenicę jarą. Oczywiście zaistnieje wtedy problem z wykonaniem zabiegów ochronnych i ze zbiorem, gdyż fazy nie będą pasowały, ale zapewniam, że można sobie z nim poradzić. W przypadku rzepaku, jeżeli część pola, zwłaszcza tam, gdzie były małe rośliny do 4-5 liści (wiemy że była susza i rzepak wschodził nierównomiernie) wymarzła, to trzeba oszacować, jak wygląda to całościowo. Jeżeli na powierzchni 25-35 proc. pola nie ma roślin lub obsada wynosi po kilka roślin na metr kwadratowy i jest nierównomierna, a reszta pola ma dobrą obsadę (minimum 15-20 roślin jest w dobrej kondycji), to potencjał takiej plantacji jest odpowiedni, by ją zostawić.
W takim przypadku nic nie wsiewamy w puste miejsca (nie pasuje rzepak jary, ponieważ zjedzą go szkodniki i nie poradzimy sobie z tym problemem). Pamiętajmy, że pustych miejscach trzeba będzie wykonać zabieg herbicydowy glifosatem pierwszy raz pod koniec kwietnia (oczywiście punktowo i nie w dni wietrzne żeby nie uszkodzić tej części, gdzie rośnie rzepak). Natomiast jeżeli plantacja jest mocno przemrożona, a ponad 50 proc. nie ma obsady, nadal warto zastosować azot i wstrzymać się 10-14 dni z decyzją. (jak będziemy przesiewali rzepak to pewnie w większości przypadków rzepakiem jarym czy też kukurydzą). Ponieważ i tak musimy nieco poczekać na ocieplenie, aby posiać te rośliny, nic nie ryzykujemy, a być może okaże się, że rzepak ruszy i będzie miał minimalną obsadę. Dotyczy to zwłaszcza odmian hybrydowych, które mają duże zdolności regeneracyjne.
Zapewne wielu z plantatorów właśnie teraz zmaga się z pytaniem, które z roślin jarych można posiać, pamiętając, jakie herbicydy były stosowane jesienią. Zbiorczo należy brać pod uwagę dawki i jakość herbicydu, termin aplikacji, a także wiosenne uprawki. Nie można też zapomnieć o zwięzłości
i strukturze gleby, a także o opadach pod kątem przemieszczenia się w głąb gleby substancji biologicznie czynnych. Ważny też jest czas, jaki upłynął od aplikacji chwastobójczego preparatu. Należy działać w sposób całościowy przy określaniu zagrożenia fitotoksyczności, uwzględniając wymienione czynniki.
Kluczowe na etapie podejmowania wyboru rośliny sianej po przemrożeniach są informacje podawane przez producentów na opakowaniach środków ochrony roślin. W tym wypadku należy każdorazowo posiłkować się zapisami co do roślin następczych, jakie są umieszczone na etykietach poszczególnych preparatów. Zapisy te powinny wskazywać czas, jaki powinien upłynąć od zastosowania środka w przypadku konieczności wcześniejszego zlikwidowania plantacji w wyniku uszkodzenia roślin przez mrozy do momentu, kiedy wiosną po wykonaniu zabiegów uprawowych można uprawiać wskazane w etykiecie rośliny.
Rolnicy często zastanawiają się, czy w wypadku spisania plantacji na straty po przemrożeniach można uniknąć stosowania pługa, czyli zastosować tzw. agregat uprawowy? Powszechnie znana jest opinia, że najbezpieczniejszym rozwiązaniem, które nie naraża rolnika na kolejne możliwe straty związane
z niepożądanym działaniem zalegających w glebie herbicydów jest orka, chociaż bardzo mocno przesusza glebę i podnosi koszty przesiewu. Jest to jednak rozwiązanie bezpieczne dla wysianej rośliny, ponieważ przemieszcza pozostałości substancji aktywnych w profilu glebowym i przyśpiesza ich rozkład. Jeśli zarządzający uprawami w danym gospodarstwie decyduje się na zastosowanie tzw. agregatu, to oczywiście jak wszystko na polu robi na swoją odpowiedzialność, a głębokość takiej uprawy dobiera na własne ryzyko.
Doradcy PROCAM informują, że już niebawem możemy się spodziewać pierwszych nalotów chowaczy łodygowych, zwłaszcza na południu naszego kraju (chowacz granatek i chowacz brukwiaczek). W związku z tym doradcy PROCAM przypominają o wystawieniu żółtych naczyń w uprawach rzepaku. Warto wspomnieć, że w zeszłym roku pierwszy wylot tych szkodników notowano około 10 marca.
PROCAM