Wypoczęci pracownicy lepiej wykonują swoją pracę i są bardziej zadowoleni z życia. Przedsiębiorcy i badania pokazują, że wzrastająca produktywność odbija się pozytywnie na wynikach finansowych firmy. Dlaczego więc tylko nieliczne przedsiębiorstwa decydują się na wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy?
Dyskusję o wprowadzeniu w Polsce czterodniowego tygodnia pracy sprowokował kilkanaście dni temu lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.
Były premier w Szczecinie zapowiedział przygotowanie pilotażowego programu czterodniowego tygodnia pracy.
Polityk podkreślił, że należy jednak tak zaplanować pracę, by dla pracowników oraz klientów różnych sektorów gospodarki nic się nie zmieniło. Również Adrian Zandberg zapowiedział na Twitterze, że powstał już projekt skrócenia czasu pracy z 8 do 7 godzin przygotowany przez Lewicę.
Według danych z Barometru Polskiego Rynku Pracy w 2022 r. przeprowadzonego przez Personnel Service, 29 proc. Polaków chciałoby, by wśród benefitów pracowniczych znalazł się czterodniowy tydzień pracy, a 28 proc. ankietowanych wolałoby dodatkowe dni wolne.
Szerokie zainteresowanie tematem pokazuje, jak wiele zmieniło się w podejściu pracowników i przedsiębiorstw do pracy, ponieważ jeszcze w 2018 r. Lewicy nie udało się zdobyć wymaganej liczby podpisów do złożenia projektu w Sejmie.
I biorąc pod uwagę to, jak potoczyła się dyskusja w Polsce, jak na razie nie widać możliwości zmiany prawa, przynajmniej nie w tej kadencji. Tymczasem w Europie i na świecie eksperymentuje się ze skróconym tygodniem pracy.
Europa już eksperymentuje
I tak we Francji 35-godzinny tydzień pracy funkcjonuje od 2000 r. Po przekroczeniu tego progu zgodnie z prawem pracownicy powinni mieć wypłacone wyższe wynagrodzenie. Zabroniona jest również praca więcej niż 48 godzin tygodniowo.
W Islandii 86 proc. osób jest zatrudnionych na umowach, które już zawierają w sobie skrócony czas pracy albo przewidują wprowadzenie go w przyszłości. Programy testujące różne formy skróconego czasu pracy testowane są już w Hiszpanii i Nowej Zelandii. Prace nad podobnymi projektami trwają już Kanadzie i Australii.
6 czerwca 70 brytyjskich firm wprowadziło czterodniowy tydzień pracy. Pilotażowy program jest wspierany przez brytyjski rząd, Uniwersytety w Cambridge i Oxford oraz Boston College.
Inicjatywa będzie realizowana przez 6 miesięcy i obejmuje około 30 sektorów gospodarki od małych przedsiębiorstw handlowych aż po wielkie korporacje finansowe.
Większość z firm biorących udział w projekcie informuje na swoich stronach internetowych o zmianach w prowadzeniu działalności swojej działalności np. w piątki można się kontaktować z firmą tylko w wyjątkowych wypadkach.
Louise Verity, dyrektor Bookishly Limited, księgarni w Northampton, w komentarzu dla Fundacji Global Political Network stwierdziła, iż poprzez udział w programie pilotażowym jej firma chciała pokazać, że skrócony tydzień pracy może sprawdzić się też w małych przedsiębiorstwach.
Dodała, że póki co jest usatysfakcjonowana wynikami eksperymentu i jej firma po skończeniu pilotażu wprowadzi czterodniowy tydzień pracy na stałe.
Przedstawiciel innej z firm, Day Week, podkreślił, że widać duże zainteresowanie tym tematem zarówno ze strony rządu, jak i pracowników i przedsiębiorców.
Brytyjski rząd oferuje różnego rodzaju granty i dotacje, aby zachęcać pracodawców do testowania tego typu rozwiązań.
Pomoc niektórym sektorom jest kluczowa, ponieważ „istnieją obszary, które będą wymagały większej interwencji w celu płynnego przejścia na krótszy tydzień pracy, takie jak rolnictwo i hotelarstwo”, powiedział przedstawiciel Day Week Fundacji Global Political Network.
Pracownicy i firmy zyskują, środowisko niekoniecznie
Raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) wykazał korelację pomiędzy wzrostem produktywności a zmniejszeniem ilości pracy.
Psycholog pracy dr Anna Lubrańska z Uniwersytetu Łódzkiego zauważa, że dotychczasowe doświadczenie ze skracaniem czasu pracy przynosi obopólne korzyści pracodawcom i pracownikom.
Ekspertka podkreśla, że zmiany, jakie wymusiła pandemia COVID-19, powinny ułatwić wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy, a to ze względu na upowszechnienie się pracy zdalnej i orientację zadaniową zatrudnionych osób.
„Pracownicy dobrze funkcjonujący w pracy zdalnej najczęściej dysponują kompetencjami w zakresie zarządzania czasem i efektywnego łączenia ról ze sfery domowej, rodzinnej i zawodowej”, wskazuje Lubrańska w rozmowie z Global Political Network. Według niej dłuższy czas na wypoczynek pozwoli na lepsze funkcjonowanie w środowisku zawodowym.
Nasza rozmówczyni dodaje, że kontakty personalne pracowników nie ucierpią na skróceniu czasu pracy, a mogą wręcz się wzmocnić. W czasie pandemii wszystkie działania przeniosły się do sfery internetowej, a „w przypadku czterodniowego tygodnia pracy relacje są realizowane w wymiarze bezpośrednim, komunikacja jest realna”, zespoły funkcjonują w rzeczywistym wymiarze.
Z kolei dr Patrycja Siemiginowska, psycholog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, wskazuje, że wypoczęci pracownicy popełniają mniej błędów w pracy, co przekłada się nie tylko na produktywność, ale też zmniejsza ilość wypadków.
Ekspertka podkreśla znaczenie zrelaksowanego „uśmiechniętego pracownika”, który jest szczególnie ważny w sektorach usługowych. Skrócenie czasu pracy pozytywnie wpływa na postrzeganie firmy przez otoczenie i tzw. promocję szeptaną.
„Pracownik będzie sobie chwalił pracę w konkretnym miejscu”, podkreśla rozmówczyni Global Political Network.
Zalety dla środowiska
Jednocześnie skrócenie czasu pracy oznacza mniej samochodów na drogach. Gdyby Wielka Brytania wdrożyła czterodniowy tydzień pracy do 2052 r. zredukowałaby emisje dwutlenku węgla o 127 mln ton rocznie. To więcej niż całkowita roczna emisja CO2 Szwajcarii.
Badania pokazują również, że pracownicy którzy mają więcej czasu i są bardziej zrelaksowani, częściej wybierają środki komunikacji, które emitują mniej zanieczyszczeń.
Pozytywny wpływ na środowisko skróconego czasu pracy może być widoczny w obszarach, gdzie występuje znaczna przewaga pracy stacjonarnej, zauważa w rozmowie z GPN Bartłomiej Kozek, Kierownik Działu Zielonej Transformacji w Centrum Informacji o Środowisku UNEP/GRID-Warszawa.
„Choć samo skracanie czasu pracy może mieć pozytywne skutki społeczne, to już poprawa stanu środowiska nie jest tutaj gwarantowana i zależeć będzie od indywidualnych wyborów, jak i innych, systemowych rozwiązań”, zwraca uwagę ekspert.
Skrócenie czasu pracy może zachęcać niektóre osoby do przesiedlenia się na tereny wiejskie. Kozek podkreśla, że w Polsce skala tego zjawiska jest mniejsza niż w innych państwach.
Dlatego trudno przewidzieć, czy potencjalny przepływ ludności spowoduje budowanie nowej infrastruktury, czy wykorzystanie już istniejących zabudowań. I to wszystko „pomimo faktu, że w obu przypadkach skutki społeczne dla rozwoju mniejszych miejscowości czy wsi mogłyby być pozytywne”, zaznacza ekspert.
Wiele zależy od władz lokalnych i potrzeb napływowej ludności. Ekspert UNEP/GRID zwraca również uwagę na problematykę takiego zjawiska w kontekście podatków. Obecnie w Polsce nie ma możliwości płacenia ich w dwóch miejscach, a nie wszystkie osoby zmienią adres zameldowania. Oznacza to, że pieniądze z podatków wciąż będą przekierowywane do większych ośrodków miejskich.
Zmniejszenie liczby godzin zwiększy popyt na pracowników
Dane Eurostatu z 2021 r. pokazują, że Polacy pracują średnio 39,7 godzin w tygodniu, co jest jednym z najwyższych wyników w Europie. W naszym kraju poziom bezrobocia oscyluje w okolicach 5 proc i jest niższy od średniej w krajach Unii Europejskiej.
Wiele branż cierpi na niedobory kadrowe. I tak np. średni wiek pielęgniarki w Polsce to 53 lata, a położnej 51. Jak podkreśla Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych w komentarzu dla GPN, „braki kadrowe są tak duże, że samo przyjście do pracy na jednym etacie spowodowałoby konieczność zamknięcia wielu szpitali”.
Przedstawiciel OZZPiP podkreśla jednak, że skrócenie czasu pracy pozytywnie wpłynęłoby na pacjentów ponieważ „wypoczęty personel wykonuje swoją pracę zdecydowanie lepiej”.
Grzegorz Sikora z Forum Związków Zawodowych zauważa z kolei, że czterodniowy system pracy nie sprawdzi się w branżach, w których brakuje pracowników.
„Nasz model gospodarczy opiera się głównie na prostych usługach i małych oraz średnich przedsiębiorstwach. To ma swoje odzwierciedlenie na rynku. Ten czynnik również musi być wzięty pod uwagę przy rozpatrywaniu wprowadzenia nowych przepisów”, podkreśla w rozmowie z GPN.
Sikora zauważa, że nadchodzące wybory parlamentarne będą skłaniać polityków do składania obietnic, które mogą być trudniejsze do zrealizowania. „Nie wiem, czy taki pomysł będzie miał pozytywny, rzeczywisty skutek i zmieni się rzeczywistość pracownika, pielęgniarki, policjanta”.
Nasz rozmówca wskazuje także na inne istniejące problemy, które można rozwiązać prościej i szybciej np. zmiany w kodeksie pracy. „Problem pielęgniarki pracującej 400 godzin miesięcznie nie zniknął od tego, że jej wynagrodzenie zaczęło ścigać się z inflacją”, zauważa.
Braki kadrowe w sektorze ochrony zdrowia i wciąż zbyt niskie zarobki to jeden z najpoważniejszych problemów tego środowiska. Sikora podkreśla, że mimo jego zastrzeżeń co do formy projektu dyskusja o czasie pracy pracownika jest pozytywnym zjawiskiem, zwłaszcza w kontekście wcześniejszych rozmów w 2018 r.
Pozytywnie do tej idei odnosi się również prof. Jacek Męcina. Ekspert zauważa jednak, że kluczowym czynnikiem jest zaplanowanie zmian. „Taka będzie przyszłość rynku pracy, ale równocześnie potrzebna jest deklaracja, że gospodarka na tym nie ucierpi, a skoro zyskają pracownicy, za tymi rozwiązaniami muszą iść zobowiązania i inwestycje publicznie”, podkreśla doradca Konferencji Lewiatan.
Wpływ zmiany trybu na inne grupy pracowników
Anna Lubrańska, odwołując się do swojego doświadczenia akademickiego, zauważa, że najprzychylniej do skrócenia czasu pracy odnoszą się osoby młode. Według raportu PIE starsi pracownicy często są odrzucani na początkowym etapie rekrutacji. Implementacja czterodniowego tygodnia pracy może być dodatkowym czynnikiem wpływającym na uprzedzenia dotyczące osób po 50. roku życia.
Wskaźnik aktywności zawodowej w grupie osób pomiędzy 45. r. ż. a wiekiem emerytalnym (60 lat u kobiet i 65 lat u mężczyzn) wynosi 80 proc., jednak po wieku produkcyjnym jest to już tylko 9 proc. pracujących.
Dla starzejącego się społeczeństwa utrzymanie seniorów na rynku pracy może być kluczowe przy niedoborze pracowników. W tym kontekście wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy mogłoby być kluczowym czynnikiem, który zniechęcałby ich do przejścia na emeryturę, a w każdym razie do utrzymania aktywności zawodowej.
Zmiany w ilości godzin pracy będą miały również wpływ na pracowników z niepełnosprawnościami. Prezeska fundacji TAK Pełnosprawni, Agata Robińska zauważa w komentarzu dla GPN, że przy odpowiedniej edukacji pracodawców i walce ze stereotypami zmiany w trybie pracy nie odbiją się negatywnie na pracownikach z niepełnosprawnością.
W 2021 r. fundacja przeprowadziła badania, które wykazały, że przedsiębiorcy nie łączą w żaden sposób niepełnosprawności z efektywnością pracowników. „Z moich obserwacji wynika, że często osoby z niepełnosprawnościami uczą nas, jak pracować efektywniej, jak lepiej gospodarować swoim czasem”, stwierdza ekspertka. Część z tych osób już pracuje w wymiarze 35 godzin tygodniowo.
Robińska podkreśla jednak, że kluczowym czynnikiem wpływającym na efektywność pracowników z niepełnosprawnościami jest dopasowanie do nich swojego stanowiska pracy. „To one sprawiają, że osoby z niepełnosprawnościami mogą wykonywać pracę, nie tracąc przy tym na efektywności”.
Ekspertka podkreśla, że tzw. racjonalne usprawnienia pozytywnie wpływają na dobrostan i szybkość pracy nie tylko pracowników z orzeczeniem o niepełnosprawności. Co ważniejsze, przedsiębiorstwa mogą otrzymać dofinansowanie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON).
Mimo tego, że Polska zmaga się z brakami na rynku pracy, 80 proc. osób z niepełnosprawnościami nie poszukiwało zatrudnienia w okresie objętym kontrolą NIK (Najwyższa Izba Kontroli).
„Brak wiedzy na temat skali i różnorodności zjawiska i korzyści związanych z zatrudnieniem osób z niepełnosprawnościami podkreślają ogromną rolę i konieczność edukacji społecznej”, wskazuje Robińska.
Walka z tymi czynnikami i wprowadzenie modernizacji usprawniających pracę, które są konieczne przy czterodniowym tygodniu pracy, np. większy nacisk na pracę zdalną, może pozytywnie przełożyć się na zaktywizowanie tej grupy zawodowej.
Do wprowadzenia obligatoryjnego 4-dniowego tygodnia pracy wciąż pozostała długa droga. „Nie jesteśmy obecnie na takim etapie cyklu, w którym wprowadzilibyśmy przepisy wymuszające ich stosowanie w każdej części gospodarki”, podsumował przedstawiciel projektu 4 Day Week.
Autor Izabela Majchrzak | Fundacja Global Political Network