Polskie mięso drobiowe na cenzurowanym w Bułgarii. Czy mamy do czynienia z próbą dyskryminacji polskiej żywności?
Bułgarska Agencja ds. Bezpieczeństwa Żywności znów wykryła salmonellę w mięsie drobiowym pochodzącym z Polski. To już kolejny taki przypadek w ciągu dwóch miesięcy. Zastanawiające jest jednak to, dlaczego Bułgarzy znajdują skażone partie głównie w polskiej żywności. I dlaczego inne kraje nie kwestionują tak często jakości naszych produktów rolnych. Czyżby to była próba dyskryminacji polskiej żywności?
Bułgaria kwestionuje jakość polskiej żywności
W systemie wczesnego ostrzegania o niebezpiecznej żywności i paszach RASFF w ciągu ostatnich dwóch miesięcy Bułgaria kwestionuje jakość polskiej żywności aż 12 razy. Dotyczy to głównie skażonego salmonellą mięsa drobiowego. W tym czasie nie stwierdza ani jednego przypadku nieprawidłowości w żywności z innych krajów unijnych. Polska jest jedynym niechlubnym wyjątkiem. Wygląda więc na to, że nasza żywność jest u Bułgarów na cenzurowanym. A może chcą udowodnić, że jest nie tylko marnej jakości, ale też jest niebezpieczna dla zdrowia?
Tony skażonego mięsa drobiowego z Polski znów trafiły do Bułgarii
KIPDiP o dużej ilości skażonych partii mięsa drobiowego
Katarzyna Gawrońska, Dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz pytana przez nas o powody znajdowania tak dużej ilości skażonych partii mięsa drobiowego zwraca uwagę, że Polska jest największym producentem i eksporterem mięsa drobiowego w Unii Europejskiej (i jednym z największych na świecie).
– Wysyłamy za granicę ponad połowę naszej produkcji, czyli około półtora miliona ton! Przy tak ogromnych obrotach handlowych naturalnym wydaje się, że informacje o ewentualnych niedoskonałościach mikrobiologicznych naszego mięsa pojawiają się częściej niż w przypadkach innych europejskich producentów (ale rzadziej niż na przykład w przypadku innego wielkiego producenta – Brazylii, która eksportuje na unijny rynek znacząco mniej niż Polska) – mówi w rozmowie z nami Katarzyna Gawrońska.
Ekspertka przyznaje jednak, że zdarzają się sytuacje, że kraje wykorzystują niekorzystne wyniki badań do ochrony własnego rynku i rodzimych producentów.
– Ekspansywny, polski eksport drobiu i produktów drobiowych często musi mierzyć się ze sztucznie tworzonymi sytuacjami, które są niczym innym jak niedozwolonym protekcjonizmem i źle pojmowanym patriotyzmem gospodarczym. Takie zachowania są po prostu próbą obejścia przepisów Unii Europejskiej dotyczących wspólnego rynku i swobodnego przepływu towarów – mówi Gawrońska.
Kamila Szałaj, fot. pixabay.com